Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka burza wokół patrona

Marek Jaszczyński [email protected]
- Jestem zbulwersowany decyzją radnych. Nie wzięli pod uwagę wyroku sądu najwyższego, który nie cofnął ojcu uprawnień kombatanckich. Zaskarżę uchwałę rady do wojewody - mówi Zdzisław Steć, syn Jana Stecia. - Dobre imię mojego ojca zostało zhańbione, porównano ojca do milicjanta bijącego i znęcającego się nad przesłuchiwanym. To bezkarne obrzucanie błotem nieżyjącego, który nie może bronić się.
- Jestem zbulwersowany decyzją radnych. Nie wzięli pod uwagę wyroku sądu najwyższego, który nie cofnął ojcu uprawnień kombatanckich. Zaskarżę uchwałę rady do wojewody - mówi Zdzisław Steć, syn Jana Stecia. - Dobre imię mojego ojca zostało zhańbione, porównano ojca do milicjanta bijącego i znęcającego się nad przesłuchiwanym. To bezkarne obrzucanie błotem nieżyjącego, który nie może bronić się. Marcin Bielecki
Sprawa zmiany nazwy ulicy Znów było gorąco. Podczas ostatniej sesji rady miasta zakończyła się głośna bitwa o patrona jednej z najnowszych ulic Szczecina. Z tablic na Niebuszewie zniknie Jan Steć, zastąpi go Jan Kułakowski.

Komisja do spraw bezpieczeństwa publicznego i samorządności wniosła o zmianę nazwy ulicy Jana Stecia na Bolesława Gewerta, który był dowódcą Harcerskiej Organizacji Podziemnej (Harcerskiej Drużyny Konspiracyjnej) w latach 1951-1953 w Szczecinie. Jednak po pomyśle Jędrzeja Wijasa, radnego SLD, rada przegłosowała uchwałę z autopoprawką i patronem ulicy został Jan Kułakowski, rządowy pełnomocnik ds. negocjacji Polski z Unią Europejską, od 2004 do 2009 poseł do Parlamentu Europejskiego VI kadencji, kawaler Orderu Orła Białego.

Pół roku minęło odkąd pojawiły się tablice z nazwiskiem patrona ulicy Jana Stecia. Decyzję o nadaniu nazwy podjęła jednogłośnie rada miasta ubiegłej kadencji. Ulica znajduje się na Niebuszewie, między ulicą Warcisława a ulicą Wilczą. Nikt przy niej nie mieszka. Sprawa ta jednak przejdzie do historii. Nie było jeszcze sytuacji, że tak szybko po uchwale radnych zmienił się dotychczasowy patron. To pierwsza taka decyzja w dziejach szczecińskiego samorządu.

Wszystko za sprawą pisma, które radni otrzymali od jednej z mieszkanek, a które dotyczyło przeszłości Jana Stecia. Radni potraktowali jej doniesienia poważnie i skierowali zapytanie do szczecińskiego oddziału IPN. W efekcie doszło do podjęcia uchwały w poniedziałek.

Pobita przez Stecia

Dyskusja nad odwołaniem dotychczasowego patrona była długa i pełna emocji.

- Przy wybieraniu patrona, w ubiegłej kadencji zostaliśmy wprowadzeni w błąd - tłumaczył Tomasz Hinc, radny PiS. - Teraz chodzi o wyprostowanie tej pomyłki. Każdy radny powinien podjąć decyzję we własnym sumieniu.

Na sesji zabrała głos Maria Kałuża, sąsiadka Jana Stecia, która jest wnioskodawczynią odwołania dotychczasowego patrona.

- Spotkało mnie wiele przykrości ze strony Jana Stecia - mówiła Maria Kałuża. - Ja i mój ojciec zostaliśmy przez niego pobici. Pewne fakty z życia mojego sąsiada zostały przemilczane, bądź niedopowiedziane. Uważam, że osoba skazana za pobicie i naruszenie nietykalności powinna być pozbawiona takiego przywileju.

Zgodnie z informacjami szczecińskiego IPN, Jan Steć był milicjantem, a w 1951 roku pracował także referacie II Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Pyrzycach. W aktach znalazły się dokumenty o udziale Jana Stecia, jak to określono, w "walce z bandami i reakcyjnym podziemiem" w okresie od 23 sierpnia 1946 roku do 31 grudnia 1947 roku".

Katolicki Uniwersytet Lubelski o Janie Steciu, opinia dr hab. Tomasza Panfila, prof. KUL

Katolicki Uniwersytet Lubelski o Janie Steciu, opinia dr hab. Tomasza Panfila, prof. KUL

- Zachowane dokumenty oraz źródła wywołane pozwalają na stwierdzenie, że oddział, w którym znalazł się Jan Steć, był jednym z pierwszych oddziałów partyzanckich powstałych w 1939 roku. Pod pojęciem oddział partyzancki rozumieć tu należy spontaniczne i oddolnie zebraną grupę ludzi (typu milicji) podejmującą czynną walkę zbrojną z wojskami okupanta. W przypadku oddziału do którego należał Jan Steć była to partyzantka typu leśnego. Oddział nie był związany z żadnym strukturami organizującej się konspiracji. Ta bowiem oficjalnie została powołana w dniu 28 września 1939 roku.

Nasze rodziny są skłócone

Imienia ojca bronił Zdzisław Steć, jego syn. - To przykry moment dla całej naszej rodziny - mówił. - Tata nabył prawa kombatanckie za udział w walkach niepodległościowych oraz za pobyt w obozie koncentracyjnym w Majdanku, gdzie trafił jako jeniec wojenny. Nigdy nie ukrywaliśmy, że pracował w milicji. Zakończył pracę w Ochotniczych Hufcach Pracy, gdzie pracował z trudną młodzieżą. Sąsiadka z zawiści złożyła wniosek o odwołanie ojca, bowiem od lat rodziny toczą spór sąsiedzki.

Pan Zdzisław powoływał się na zaświadczenie o niekaralności ojca - w odpowiedzi na zarzut o wyroku skazującym za pobicie sąsiadów. Rodzina Jana Stecia zakwestionowała opinię szczecińskiego IPN jako nierzetelną i niewiarygodną z poprzednimi dokumentami. Chodzi o dokumenty wystawiane dla urzędu ds. kombatantów i osób represjonowanych.

- Decyzją kierownika urzędu z lipca 2008 roku dowiadujemy się, że Jan Steć przeszedł aż pięć weryfikacji, żadna nie pozbawiła go praw kombatanta i osoby represjonowanej - tłumaczy Zdzisław Steć. - Mało tego dysponujemy orzeczeniem naczelnego sądu administracyjnego, jak również uchwałą sądu najwyższego z 25 stycznia 1996 roku, w której stwierdza się, że Jan Steć zachowałby prawa kombatanckie, gdyby żył. Nie dyskutuje się z wyrokami sądowymi.

W rękach rodziny znajduje się też pismo IPN z biura udostępniania i archiwizacji dokumentów z listopada 2005 roku, według którego Jan Steć nie był pracownikiem, ani współpracownikiem, czy kandydatem do pracy w UB. Według syna, ojciec nie mógł też walczyć z podziemiem, bo tuż po wojnie od listopada 1946 roku do kwietnia 1947 roku był za murami Szkoły Szeregowych MO w 1. kompanii regulacji ruchu kołowego.

Argumenty IPN

Jednak dla radnych najbardziej wiążące było stanowisko przedstawiciela szczecińskiego oddziału IPN, który obalił argument o zaświadczeniu dotyczącym braku agenturalnej przeszłości patrona. To zaświadczenie dotyczy tylko tzw. "listy Wildsteina", na której znalazło się nazwisko Jana Stecia, jednak w zasobach IPN jest teczka personalna Jana Stecia z dokumentami o jego pracy w milicji.

- Służba w milicji w okresie od lipca 1944 roku do 1954 roku jest traktowana jako służba w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa - tłumaczył Paweł Skubisz, p.o. naczelnika oddziałowego biura edukacji publicznej w Szczecinie. - W teczce personalnej Jana Stecia znalazły się dokumenty o tym, że podczas służby w Międzyzdrojach zwerbował i prowadził jednego tajnego współpracownika. A podczas pracy w Pyrzycach prowadził dwóch agentów. W tamtych czasach werbując agentów posługiwano się zazwyczaj kompromitującymi materiałami na temat tych osób. Jeżeli chodzi o przeszłość partyzancką Jana Stecia, to jedynym źródłem są jego relacje, nie ma żadnych dokumentów.

Baran: Nie dołożyłem starań

Po wystąpieniu pracownika IPN kolejno zabierali głos radni. Na sali obrad można było usłyszeć nawet o tym, że jeden z radnych
wypytywał pracowników szczecińskiego OHP o opinie względem pana Jana.

- Słyszałem nieprzychylne opinie, ludzie się go bali - mówił.

Radni podawali jako argument za odwołaniem także to, że służąc w milicji utrwalał ustrój komunistyczny. Radni przyznali, że nie byłoby tej sytuacji, gdyby przy podejmowaniu decyzji o wybraniu patrona dokładnie zweryfikowano dane.

- Czuję się zażenowany, nie dołożyłem starań - tłumaczył Bazyli Baran, radny obecnej kadencji i przewodniczący rady miasta ubiegłej kadencji. - Zbyt pochopnie podjęliśmy decyzję.

- Rodzinie pana Stecia należą się przeprosiny, to bardzo przykra sprawa - mówi Urszula Pańka, radna PO.

Piotr Kęsik, radny SLD zapytał, czy każdy milicjant z definicji jest niegodny dawać imię ulicom i skwerom.

- Pamiętam Zdzisława Łakomskiego, radnego z list AWS, a wcześniej milicjanta i mojego dzielnicowego - pytał radny lewicy. - To bardzo przyzwoity człowiek. On nie bił, ale jego koledzy tak.

Nieoczekiwanie odpowiedzi udzielił Leszek Duklanowski, radny PiS.

- Co do milicjantów to proszę zwrócić uwagę w jakich latach z jakich lat dotyczy zaliczenie do służby w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa - wyjaśnił.

Radni wynieśli naukę z tej sprawy. Na sesji pojawił się pomysł utworzenia komisji złożonej z historyków, archiwistów, którzy mieliby opiniować przyszłych patronów szczecińskich ulic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński