Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ulica Wronia: mieszkańcy narzekają na wyboje

Marek Rudnicki
Zdjęcie nie oddaje głębokości muld, które muszą pokonywać samochody wjeżdżające w ulicę Wronią. Każdy jednak kierowca, który tu wjeżdża, klnie niczym szewc.
Zdjęcie nie oddaje głębokości muld, które muszą pokonywać samochody wjeżdżające w ulicę Wronią. Każdy jednak kierowca, który tu wjeżdża, klnie niczym szewc. Andrzej Szkocki
Pod koniec ubiegłego roku opisaliśmy stan ulicy Wroniej. Po zakończonych pracach związanych z uzbrojeniem wodno-kanalizacyjnym stan nawierzchni był taki, że strach było na nią wjeżdżać. Miało to się zmienić. Niestety, nic się nie zmieniło.

Po grudniowej naszej interwencji otrzymaliśmy zapewnienie, że "wykonawca przystąpił do wyrównania nierówności oraz obsypania urządzeń znajdujących się w jezdni".

W styczniu zaczęły przychodzić pierwsze maile od Czytelników, że stan nawierzchni nadal jest pod psem.

- Zamiast budowlańców mamy tylko wrony, które kraczą - napisała żartobliwie pani Ania.

Jest luty. Przychodzą kolejne informacje od mieszkańców ulicy.

- W grudniowym artykule zamieszczono wypowiedź przedstawiciela ZDiTM w brzmieniu "Mogę obiecać, że do czasu wykonania nawierzchni docelowej, zarządca drogi będzie monitorował stan podbudowy i zalecał ewentualną jej naprawę." - napisał kolejny Czytelnik. - Przejazd przez ulice Wronią wymaga w tej chwili prawie ekwilibrystycznych umiejętności. A jeszcze parę dni takiej pogody spowoduje, że zwykłym samochodem będzie on chyba niemożliwy. Niestety, monity zwykłych mieszkańców pozostają bez echa.

Od kilku dni pada śnieg. Powinien wszystko przykryć. Mimo to jedziemy na miejsce. Już przy wjeździe na ulicę Wronią, która ma kilkaset metrów długości, wyboje jak na poligonie. Samochód protestuje przejeżdżając przez nie. Dalej jest jeszcze gorzej. Śnieg nie dał rady wypełnić dołów.

- Gdy ostatnio wracaliśmy z miasta żona żartowała: Przełącz na bieg terenowy - opowiada Tadeusz Węgrzynowicz. - Strach pomyśleć, jak cały układ jezdny samochodu cierpi i jakie szkody w nim powstają. A przecież codziennie trzeba wyjechać i dojechać do domu po takich wertepach.

- Cała grupą mieszkańców pisaliśmy petycję, by z tym zrobili porządek, ale pozostały bez echa - mówi Stanisław Muszyński, kolejny mieszkaniec.

Z grudniowych zapowiedzi Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego wynikało, że 12 grudnia nastąpiło otwarcie ofert na wyłonienie wykonawcy prac. Przekazanie placu budowy miało nastąpić do 7 dni od dnia podpisania umowy. Mało optymistyczny był zapis, że "na wykonanie całego zadania wykonawca będzie miał 210 dni kalendarzowych od dnia przekazania placu budowy". To aż 2/3 roku. Przetarg wygrała firma CESTAR.

Dlaczego tak długo?

- Zgodnie z umową firma na wykonanie ma 210 dni kalendarzowych tj. do 14
sierpnia 2009 r. - tłumaczy Marta Kwiecień-Zwierzyńska z ZDiTM. - Do czasu zakończenia robót za stan nawierzchni odpowiada wykonawca. Wyrównywanie nawierzchni i zasypywanie dziur odbyło się kilkakrotnie, lecz ze względu na aktualne warunki atmosferyczne mrozy w nocy i dodatnia temperatura w dzień pojawiają się nowe wyrwy. Do ich usunięcia potrzebna jest dodatnia temperatura nawierzchni (nie powietrza), gdyż kruszywo wysypane na zamarzniętą nawierzchnię jest roznoszone przez przejeżdżające samochody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński