Anwil ostatnio zanotował trzy porażki, więc mocno zmobilizowany rozpoczął spotkanie ze Spójnią. Włocławianom dużo wychodziło, choć goście starali się grać agresywnie w obronie.
Wypracowana w pierwszej odsłonie przewaga gospodarzy utrzymywała się również w kolejnej części. Po akcji dwa plus jeden Pawła Kikowskiego Spójnia doszła na trzy oczka (27:24), ale za chwilę różnica znów urosła do 8 punktów. Nie powiększyła się jednak do dwucyfrowych rozmiarów.
Ale po zmianie stron gospodarze dobrze rozpoczęli walkę. Po akcji Kamila Łączyńskiego prowadzili 52:39. To była najwyższa przewaga Anwilu. Spójnia potrafiła jednak błyskawicznie odpowiedzieć serią 11 punktów z rzędu i przez moment mecz znów był na styku. Moment, bo gospodarze przerwali zły okres i na finiszu kwarty znów prowadzili różnicą 8 oczek.
Początek ostatniej odsłony był fantastyczny dla gości. 12 punktów zdobytych z rzędu i Spójnia wyszła na pierwsze prowadzenie 65:61. Bardzo dobrą zmianę dał wtedy Adam Brenk (m.in. celna trójka). On i Isiah Brown kontrolowali grę w kolejnych minutach. Spójnia utrzymywała prowadzenie, a 4 minuty przed końcem prowadziła nawet 74:65, a sto sekund przed - 79:70.
Anwil nie odpuścił. Doprowadził do stanu 76:79 i było 55 sekund do końca. Trener Spójni Sebastian Machowski poprosił o czas, ale po wznowieniu gry jego zespół zanotował stratę. Gospodarze tego nie wykorzystali (pudło Łączyńskiego z dystansu), a celne osobiste Jordana Mathewsa dały wygraną.
Anwil Włocławek - PGE Spójnia Stargard 78:81
Kwarty: 25:17, 19:20, 17:16, 17:28.
Spójnia: Brown 24 (2x3), Jones 20, Clarke 14 (3), Mathews 5 (1), Gruszecki 3 (1) - Brenk 10 (1), Kikowski 5, Sulima, Śnieg, Grudziński.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?