Dziennikarka Jolanta Kowalewska napisała o planach Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych dotyczących złożenia zawiadomienia do prokuratury na radnego PiS, który zdaniem ośrodka „celowo i w sposób zorganizowany kierował akcją systemowego znieważenia wyznawców islamu mieszkających w Polsce”.
Oburzyło to radnego Dariusza Mateckiego, który uważa, że portal pisze nieprawdę i o tym właśnie poinformował na Facebooku swoich czytelników.
ZOBACZ TEŻ:
- Napisałem, że dziennikarka Jolanta Kowalewska napisała swoją informacje w oparciu o fake newsa i zamieściłem jej zdjęcie - przyznaje radny PiS Dariusz Matecki i dodaje, że rzeczywiście pod jego informacja pojawiło się sporo wpisów i to „niewybrednych”, ale on za ich treść nie może odpowiadać. Twierdzi też, że podobny hejt dotyka także jego, kiedy „Gazeta Wyborcza” opisuje jego zachowanie jako radnego czy autora portalu. - I w tej sprawie szykuję zawiadomienie do prokuratury - podkreśla. - Muszę walczyć bowiem o swoje dobre imię. Nie jestem żadnym rasistą, ani faszystą, mam raczej umiarkowane poglądy.
Tymczasem, jak twierdzi OMZRiK zawiadomienie na radnego Dariusza Mate-ckiego powinno już dotrzeć do prokuratury.
- Złożyliśmy go do Prokuratury Okręgowej w Szczecinie drogą mailową i listem priorytetowym - potwierdza Konrad Dulkowski, prezes ośrodka, który swoją siedzibę ma w stolicy. - Nie złożyliśmy jeszcze zawiadomienia o znieważaniu przez radnego wyznawców islamu mieszkających w Polsce, bo materiału jest tak dużo, że go teraz porządkujemy.
ZOBACZ TEŻ:
Jeśli chodzi jednak o sprawę szczecińskiej dziennikarki, ośrodek uważa, że polityk PiS próbuje zamknąć jej usta. Pisze: „Dariuszowi Mateckiemu z PiS nie spodobał się artykuł, w którym dziennikarka ujawniła, że jest administratorem stron, na których znajdują się rasistowskie treści i jednocześnie współpracuje z Ministerstwem Sprawiedliwości. By się zemścić (...) wstawił więc artykuł, w którym ujawnił wizerunek dziennikarki i poszczuł na nią elektorat PiS i członków skrajnej prawicy. Na efekty nie trzeba było długo czekać.” Pod tekstem pojawiły się w komentarzach treści, „w których wprost nawołuje się do zrobienia dziennkarce krzywdy. Inne znieważają jej wygląd czy pochodzenie”.
- Pod tym tekstem pojawiły się komentarze, które atakują dziennikarkę, ale w żaden sposób nie odnoszą się do meritum - podkreśla Paula Skalnicka-Kirpsza, redaktor naczelna szczecińskiego dodatku „Wyborczej”. - A sposób w jaki przedstawiono tę sprawę był wręcz zaproszeniem do hejtu. Ja to tak odebrałam i czytelnicy radnego też, bo właśnie tak zareagowali. Ale ciarki mnie przeszły jak przeczytałam o tym, że „trzeba poszukać dzieci Joli”.
- Jestem dziennikarką od 25 lat i po raz pierwszy spotkałam się z taką reakcją polityka - powiedziała nam Jolanta Kowalewska. - To, co zrobił radny Matecki, miało charakter szczucia. Zamieszczając moje zdjęcie w internecie dał sygnał: rzucajcie się na tę dziennikarkę. To jeszcze jeden przykład na to jak niebezpieczny jest internetowy tłum. Tak, wpisy sugerujące, że należy „spalić czarownicę” czy „odnaleźć dzieci” dziennikarki zaniepokoiły mnie. Pojawiła się refleksja, że w tym strumieniu nienawiści może znaleźć się osoba, która te hasła będzie chciała wykonać.
ZOBACZ TEŻ:
- Na razie nie będę się w tej sprawie wypowiadał, bo jej nie znam - powiedział Bartłomiej Sochański, przewodniczący klubu PiS w szczecińskiej radzie miasta. - Jeśli rzeczywiście na portalu radnego Mateckiego pojawiły się wpisy obraźliwe, to brzmi to źle. Sprawą się zajmę i co chcę podkreślić - nie zamierzam jej lekceważyć.
Nie wolno nam na to pozwalać
Komentarz
Jarosław Jaz
Hejt, nienawistny język wrósł w internet jak nowotwór, stając się w rezultacie jednym z poważniejszych problemów społecznych.
Wzbudza strach, rozbija więzi, ma wpływ na ludzkie zachowania i relacje. Można też dzięki niemu zarządzać zbiorowymi emocjami, dlatego tak chętnie wykorzystywany jest do brudnej politycznej gry.
Fakt, że są to niezwykle prymitywne zagrania niewiele tu zmienia. Hejt jest skuteczny, a ludzie, którzy się nim umiejętnie posługują, uchodzą za takowych w łonie organizacji, które reprezentują. I podobno dobrze im za to płacą. Znak czasów, można by wzruszyć ramionami, ale chyba warto poświęcić chwilę na refleksję.
Szczucie na dziennikarzy, którzy wykonują swoją pracę, nakręcanie spirali niechęci i nienawiści, jak w wydaniu „polityka” klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości, to sytuacja bezprecedensowa nie tylko w lokalnej polityce, ale również daleko wykraczająca poza standard debaty.
Bardziej kojarząca się z emocjonalną gimbazą, reprezentowaną w tym przypadku przez radnego, mająca jednak ponure konsekwencje w postaci nawoływania do poszukiwania dzieci dziennikarki, szkalowania jej wyglądu i dobrego imienia. Może jest ktoś bardziej rozsądny wśród polityków partii, kto wytłumaczy młodszemu koledze, że nie stoi w środku stadionowego młyna, a jeśli to nie podziała, bardziej przekonujące mogą okazać się działania prokuratury.
ZOBACZ TEŻ:
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?