Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr w stodole - dużo sztuki na małej wsi

Emilia Chanczewska [email protected]
Bez niej teatr nie miałby sensu. Publiczność w nastazińskiej stodole żywo reaguje na to, co dzieje się na scenie. - Oderwanie od codzienności - mówią o teatrze mieszkańcy. - Czekamy na to cały rok!
Bez niej teatr nie miałby sensu. Publiczność w nastazińskiej stodole żywo reaguje na to, co dzieje się na scenie. - Oderwanie od codzienności - mówią o teatrze mieszkańcy. - Czekamy na to cały rok! Fot. grzegorz drążek
Zostały ostatnie dwa dni, by wybrać się na festiwal do Nastazina

Trwa 14. już edycja festiwalu teatralnego „Teatr w stodole”. Jego ideą jest przywożenie sztuki tam, skąd ludziom trudno jest wybrać się do teatru. Warsztaty rozpoczęły się w poniedziałek, od wtorku grane są wieczorne przedstawienia. Były też pokazy cyrkowe i występ teatru ognia. W tym roku występują tam grupy ze Szczecina, Stargardu oraz Dębna.

W teatr na ten czas zamienia się stodoła państwa Mironiów w Nastazinie, niewielkiej wsi w gminie Maszewo. W środku jest oświetlona i nagłośniona scena, ławki dla widowni, a na zewnątrz poczęstunek z wiejskich przysmaków.

W sobotę zobaczyć można trzy spektakle: o godzinie 18 „Nienawiść” teatru Emigatis ze Stargardu, o 19 „Latającą świnię” teatru „nie ma” ze Szczecina, o 21 „Śluby panieńskie” Teatru Akademickiego Uniwersytetu Szczecińskiego. W niedzielę, o godzinie 19, grany będzie spektakl powarsztatowy „Łowcy snów”. Wstęp wolny.

- To taki mistyczny twór Tatiany, przygotowują go cztery teatry: teatr ognia Lascar ze Szczecina, „nie ma” oraz stargardzka Krzywa Scena i Emigatis - mówi Michał Rybak, aktor teatru „nie ma”. - Już nawet nie pamiętam, po raz który biorę udział w festiwalu w Nastazinie, szósty, może siódmy. Co daje mi Nastazin? Możliwość totalnego oderwania się od pozostałych bodźców zewnętrznego świata, skupienia się na sztuce. Także warsztat, którego nigdzie indziej zdobyć się nie da. Bo nic tyle nie daje w sztuce aktorskiej, jak partnerowanie. Poza tym tu jest tak... optymistycznie!

Pierwszy raz w Nastazinie jest Gosia Zyska ze Szczecina, która od kończącego się sezonu współpracuje z „niemakami”.

- Działam w „pionie scenograficznym”, razem z Krzysztofem Stępniem - śmieje się Małgorzata Zyska. - Bardzo mi się tu podoba. Jest bardzo fajna atmosfera. Codziennie są różnorodne warsztaty. Świetne jest to współtworzenie sztuki na żywo, bardzo kreatywne.

Nad całością od zawsze czuwa znana szczecińska reżyser.

- Jest cudnie! - mówi reżyser Tatiana Malinowska-Tyszkie-wicz, dyrektorka artystyczna festiwalu, na co dzień prowadząca teatry „nie ma”, Krzywa Scena, Emigatis i A-to-my! - Wszystko przebiega według planu, przychodzą mieszkańcy z dziećmi, przyjeżdżają widzowie z okolicy, ze Szczecina. Teatr A-to-my! we wtorek grał w burzę, padał deszcz, a im pięknie udało się to pokryć głosem.

Festiwal dofinansowany jest przez gminę Maszewo.

Zobacz także: Dni Morza w Szczecinie. Plusy i minusy imprezy. Jak się bawiliście? [zdjęcia, wideo]

Polecamy na gs24.pl:

2. PZU Maraton Szczeciński za nami. Wygrali Paweł Kosek i Ew...

Gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński