Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin to jedno z najlepszych miast do mieszkania w czasie pandemii

Bogna Skarul
Bogna Skarul
Prof. dr hab. inż. arch. Zbigniew Paszkowski ze szczecińskiego ZUT
Prof. dr hab. inż. arch. Zbigniew Paszkowski ze szczecińskiego ZUT
Czy czeka nas cofniecie się kulturowe i prymitywizm życia społecznego? Jak teraz poradzić sobie jednocześnie z „społecznym dystansem” i chęcią „bycia razem” oraz jak „kod pandemiczny” wpłynie na Szczecin – rozmowa z prof. dr hab. inż. arch. Zbigniewem Paszkowskim ze szczecińskiego ZUT.

- Od wiosny ubiegłego roku nasze codzienne życie kompletnie się zmieniło. Co innego stało się ważne, inne mamy też cele i chyba wielu w nas zmieniło się myślenie o priorytetach. Czy pandemia jakoś zmieniła też myślenie o współczesnej architekturze?

- Architektura współczesna stara się być odpowiedzią na aktualne i przyszłe zapotrzebowanie społeczne. Stąd kojarzenie pandemii z architekturą i urbanistyką nie jest pozbawione sensu. Pandemia zmusza nas, architektów do refleksji nad tym, jak projektować, gdy stan pandemicznego zagrożenia będzie nam choć w części towarzyszył przez dłuższy czas, a może już na stałe? Lub gdy rozwinięte w pandemii nowe zasady pracy i nauczania okażą się wydajniejsze i skuteczniejsze, a przy tym bardziej efektywne ekonomicznie niż systemy tradycyjne.

Dla architektów i urbanistów ważne jest również pytanie o aplikację „dystansu społecznego” w różnych typach obiektów architektury i w zagospodarowaniu przestrzeni publicznych. Okazuje się, że wprowadzenie alejek jednokierunkowych w galeriach handlowych pozostał przez klientów raczej zignorowane. Problem stanowi również prawdopodobna trwała zmiana w zasadach naszego życia społecznego.

  • Czy zniknie na dobre otwartość w kontaktach interpersonalnych? Czy zniknie życie towarzyskie, clubbing, kibicowanie, sporty masowe?
  • Czy już nie będzie spotkań zawodowych takich jak dotychczas, mszy i obrzędów religijnych, pielgrzymek?
  • Czy odbywać się nadal będą wykłady, warsztaty edukacyjne, konferencje, zjazdy czy kongresy?

To ważne pytania, bo rodzą kolejne.

  • Czy w zapomnienie pójdzie związana z nimi architektura obiektów użyteczności publicznej?
  • Czy będziemy na zawsze skazani na kontakty zdalne, za pośrednictwem monitorów, głośników i mikrofonów, a spotkanie tete a tete i bez masek będzie kuriozalną nieprzyzwoitością?

Trochę tak już jest, ale jeśli by tak dalej miało być, to należy spodziewać się wytworzenia określonego „kodu pandemicznego” w architekturze. Będzie on podporządkowywał współczesne zasady projektowania wymogom medycznym wynikającym z ochrony przez zakażeniami. „Kod pandemiczny” stanowić będzie o konieczności redefinicji architektury użyteczności publicznej i jej niefunkcjonalność - przynajmniej w takim ujęciu, w jakim ją znaliśmy do dzisiaj. Sale kinowe, teatralne, stadiony, puby, kawiarnie, a nawet zatłoczone ulice piesze, stałyby się po prostu zbędne, niemożliwe do użytkowania. Ich architektura i zatłoczone wnętrza stałyby się obrazami wspomnień z przeszłości.

Czy to, co miałoby to wszystko zastąpić, to wyłącznie teatr telewizji i czar Netflixa? Trudno wyobrazić sobie, jaka architektura przyszłości mogłaby sprostać realizacji paradoksu „społecznego dystansu” i poczucia społecznego „bycia razem” w jednej wspólnej przestrzeni. Znacznie bardziej realnym wydaje się rozwój cyfryzacji wszystkiego przy jednoczesnym cofnięciu kulturowym współczesnej cywilizacji wspólnotowej i prymitywizacji życia społecznego. Do każdego komputera dołączana będzie maczuga i sztuczna skóra z bizona.

ZOBACZ TEŻ:

- Ten „kod pandemiczny” spowoduje zmiany, jakie?

- Zmiany wynikające z „kodu pandemicznego” dotyczyłyby głównie ograniczeń fizycznych kontaktów interpersonalnych i dystansu społecznego oraz konsekwencji przestrzennych takich wymagań. Architektura musiałaby znaleźć rozwiązania dla dążeń jej użytkowników do rozwoju systemów zdalnego współdziałania i porozumiewania się, a także dążyć do udoskonalania sposobów wykonywania pracy i pobierania nauki za pośrednictwem systemów teleinformatycznych. Te ogólnikowe stwierdzenia mogą mieć wpływ na projektowanie różnych obiektów architektury.

Przykładowo szkoły będą przypominały bardziej laboratoria, gdzie każdy uczeń będzie pobierał naukę w mikropracowni oddzielonej szklanymi szybami, a każda klasa będzie mieć oddzielne wejście i wyjście na zewnątrz. Biurowce pozostaną na długi okres opustoszałe lub zostaną przebudowane na inne funkcje (np. mieszkaniowe), a prace biurowe będą wykonywane zdalnie w ramach „home office”. Powstaną też mikrobiura lokalizowane w osiedlach mieszkaniowych, blisko miejsca zamieszkania, gdzie, być może na zasadzie „coworkingu”, będzie można wynająć biurko do pracy zdalnej, by nie przeszkadzać dzieciom w ich edukacji zdalnej prowadzonej w domu lub partnerowi w jego pracy zawodowej, oczywiści przy komputerze. Zmiany powoduje również rozwój sprzedaży Internetowej, już od dłuższego czasu wpływający na upadek tradycyjnego handlu detalicznego.

- Ale ten „kod pandemiczny” wpływa też na miasta. Czy powinniśmy już teraz zacząć myśleć inaczej o miejskości, o życiu w dużych miastach?

- Wydaje się, że na miasta pandemia ma znaczący wpływ. De facto „kod pandemiczny” niszczy wszystko to, co stanowiło dotychczasową wartość miasta, jego spoiwo interakcji, spotkania, współdziałania, wspólnotowości społecznej, wartość „bycia razem”, miejskiej tożsamości. Zwiększa się rola indywidualnych środków transportu (samochód, motor, rower), obniża się natomiast znaczenie komunikacji zbiorowej w miastach. Pewne systemy usług miejskich obumierają, pojawią się nowe. Przykładowo następuje odświeżenie patentu na zakupy na zasadzie „drive-in”, nie tylko w gastronomii, ale i w handlu detalicznym, to renesans kin plenerowych itp. różnych sposobów na wykorzystanie samochodu jako narzędzia izolującego. To wreszcie proces odwrócenia reurbanizacji obserwowanego do niedawna trendu „powrotu z przedmieść do miasta” na suburbanizację, proces rozpraszania się miasta na tereny podmiejskie i okoliczne gminy. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, dom na przedmieściach staje się pandemiczną twierdzą, a ceny domków na działkach pracowniczych szybują mocno w górę. Utrwalenie się „kodu pandemicznego” może być również powodem wzrostu popytu na mieszkania większe, gdzie wszyscy członkowie rodziny mogą niezależnie od siebie korzystać ze zdalnych systemów komunikacji. Może również rozbudzić potrzebę „samowystarczalności” zarówno energetycznej (własne źródło wody, zasilania energetycznego, fotowoltaiki) jak i funkcjonalnej – z wypiekiem własnym chleba, własną mini-siłownią, basenem, czy salą kinową itp. (Znajomy właśnie instaluje mikrosiłownię w komórce lokatorskiej w piwnicy).

- To znaczy, że już dziś musimy inaczej myśleć o Szczecinie. To zadanie włodarzy miasta. Może coś im Pan podpowie?

- Miasta nie da się zmienić szybko. Doskonalenie miasta stanowi długotrwały cykl inwestycyjny, co widać na przykładzie wprowadzanych mozolnie zmian w systemie drogowym w Szczecinie. Zbyt długo trwa przebieg przeciętnej inwestycji – od kilku do kilkunastu lat od opracowania projektu koncepcyjnego do oddania obiektu do użytkowania. Miasto powinno wykorzystać w inwestycjach szybką ścieżkę stworzoną przez stan epidemiczny i realizować zaległe plany rozwojowe, np. budowę podziemnych parkingów śródmiejskich, by odciążyć ulice miasta z nadmiaru zaparkowanych samochodów. Powinno odłożyć w czasie wykorzystywanie wielkich przegubowych autobusów kursujących z max 1/3 obłożenia, na rzecz kursowania bardziej ekonomicznych, dofinansowywanych przez miasto taksówek miejskich. Miasto powinno doskonalić procesy obsługi mieszkańców w urzędach i wychodzić naprzeciw lokalnym inicjatywom przedsiębiorców, dając im zielone światło do działania. Być może jest to czas na lepsze zagospodarowanie przestrzeni otwartych: budowę siłowni fitness w parkach i na osiedlowych zieleńcach, reaktywację handlu obwoźnego i organizację cotygodniowych targowisk lokalnych dla regionalnych producentów żywności. A może jest to też czas na wystawy plenerowe sztuk plastycznych (grafitti, instalacje przestrzenne, happeningi, salony fotografii pod chmurką itp.). Ale też ważnym zadaniem jest zorganizowanie pomocy dla seniorów, uczącej się młodzieży, a na dziś - w przejrzysty i skuteczny sposób przeprowadzenie akcji rejestrowania i szczepienia przeciwko SARS Covid-19.

- Czy Szczecin jako jedno z większych miast w Polsce (chodzi o powierzchnię) ma jakieś atuty w dobie pandemii?

- Szczecin jest jednym z najlepszych miast do zamieszkania w okresie pandemii. Miasto ma - no może poza ścisłym śródmieściem - rozluźnioną, „zrelaksowaną” zabudowę, co jest w przypadku pandemii dużym plusem. Jest dobrze przewietrzane, o stosunkowo niskim współczynniku zanieczyszczeń powietrza (smogu), z szerokimi ulicami pozwalającymi na znacznie większą przepustowość samochodów niż w innych miastach Polski. Posiada duże dzielnice zabudowy jednorodzinnej, dużą powierzchnię parków, zieleni i lasów komunalnych, a przede akweny – rzeki i jeziora, które pozwalają na spacery i spędzanie wolnego czasu na świeżym powietrzu, z zachowaniem pożądanego dystansu społecznego.

- Pandemia pokazała, że inaczej zaczęliśmy myśleć o naszych mieszkaniach. Okazało się, że długo nie wytrzymujemy w skrojonych na dotychczasową miarę przestrzeniach. W mieszkaniach już nie tylko śpimy, ale coraz więcej i dłużej w nich po prostu „żyjemy”. Jakich teraz mieszkań będziemy potrzebować?

- Deweloperzy powinni przemyśleć swoje plany inwestycyjne i koncepcje architektoniczne pod kątem pandemii i jej prawdopodobnych długotrwałych skutków dla inwestycji budowlanych. Powinni zwiększyć ofertę mieszkań większych, wielopokojowych, pozwalających na pracę zdalną i naukę w domu, ale zrezygnować z budowy wieżowców mieszkalnych z uwagi na konieczność użytkowania wind. Powinni zabezpieczyć dobre przyłącza Internetowe, a także rozważyć umieszczenie w budynkach mieszkalnych lokali coworkingowych. Deweloperzy powinni też w większym zakresie dbać o samowystarczalność funkcjonalną i energetyczną zespołów mieszkaniowych oraz o ich drobniejszą skalę (zabudowa do 4 kondygnacji w małych zespołach mieszkaniowych). Powinni zapewniać możliwość lokalizacji małych sklepów/usług osiedlowych w parterach budynków mieszkalnych i umożliwić im obsługę dostawczą do mieszkań. Powinni z większą atencją podchodzić do zieleni istniejącej i do nowych nasadzeń wokół budynków, jak też w ich obrębie (zielone tarasy, dachy, balkony, ściany…), nie tylko ze względu na pandemię, ale na korzystne oddziaływanie zieleni na mikroklimat. W projektowaniu budynków mieszkalnych powinni stosować zasady „projektowania uniwersalnego”, czyli w dawnym ujęciu: projektować z uwzględnieniem „potrzeb osób niepełnosprawnych”. Pandemia pokazuje, że każdy może stać się osobą niepełnosprawną i chorą w dowolnej chwili.

ZOBACZ TEŻ:

Jak powstają najlepsze projekty wnętrz? Minimalistyczne wnęt...

- Co teraz, w czasie pandemii, stało się ważne w naszych mieszkaniach?

- Kontekst pandemii jest dwojaki – dotyka nas na skutek ograniczeń powodowanych przez restrykcje lookdownu lub osobiście poprzez zagrożenie chorobą lub przebywanie w jej mocy. Istotny kontekst pandemii - to osobisty stan chorobowy. Wystarczy wyobrazić sobie konieczność spędzenia okresu kwarantanny lub przebycia okresu choroby, każdej choroby, niekoniecznie nawet SARS Covid-19 w małym, niedostosowanym do tego celu mieszkaniu. Powracam do idei „projektowania uniwersalnego”, czyli dla wszystkich. Do mieszkania musimy móc dojechać z zewnątrz wózkiem – a więc potrzebna jest rampa wjazdowa, winda, przestronny korytarz dojścia do drzwi mieszkania. Mieszkanie musi być dobrze ogrzewane, dobrze wentylowane, suche, nasłonecznione, z tarasem, balkonem lub wyjściem do ogrodu. Najlepiej bez schodków, z drzwiami o min. 90 cm szerokości. W kuchni oraz łazience przestrzeń, w której możemy obrócić się samodzielnie na wózku inwalidzkim. Proszę spróbować przetestować swoją kuchnię – czy siedząc w wózku potraficie zrobić sobie herbatę samodzielnie, otworzyć okno, a w łazience samodzielnie się umyć? W łazience powinna być kabina prysznicowa z brodzikiem typu walk-in, a w niej uchwyty, żeby móc się podnieść w razie upadku. Uniwersalnie zaprojektowane mieszkanie powinno zapewnić komfort jego użytkowania, gdy nasze zdrowie będzie potrzebowało go najbardziej.

- Czy zauważył Pan jakieś niebezpieczeństwa w myśleniu o przestrzeni w miastach?

- Miasto to pole gry. Rozgrywa się ona na różnych płaszczyznach. Pandemia stworzyła nową grę w mieście, „pokemona”, który, choć niewidzialny, zmienił kompletnie naszą miejską rzeczywistość i rozkład akcentów ważności spraw. Sytuacja wymaga, by jednoczyć siły i zwalczyć negatywne oddziaływanie tej gry na ideę miasta, o której mówiłem już wcześniej. Weryfikować utarte schematy działań. Chyba większość z nas kocha miasto, w którym mieszka i się z nim identyfikuje. Przestrzeń miasta, przestrzeń publiczna jest jego fizjonomią tworzącą aprobowane przez nas wartości. Nie powinniśmy dopuścić do demontażu tych wartości, które z trudem od wielu lat budujemy w polskich miastach – przestrzeni publicznych. Budowanie miejskich przestrzeni publicznych, poprzez łączenie miejskiej architektury i urbanistyki z jej bezpośrednim użytkowaniem społecznym, tworzy humanistyczne oblicze miast. Pandemiczno-demoniczne myślenie o wyczerpaniu się formuły społecznej miasta, stanowi według mnie to niebezpieczeństwo.

- Czy jest coś, czego szczególnie Szczecinowi brakuje?

- Uważam, że to, czego Szczecinowi brakuje, to wiary w siebie, dumy z piękna tego miasta i konsekwencji w realizacji wielkich i dalekosiężnych celów. Takim celem była idea Szczecin - Floating Garden 2050. Czy ktoś jeszcze pamięta, o co chodziło? Brakuje odwagi w podejmowaniu innowacyjnych wyzwań, operatywności w podejmowaniu decyzji, umiejętności korzystania z położenia nadgranicznego i nadwodnego, z wiedzy wielu specjalistów zamieszkujących w tym mieście, promowania osiągnięć szczecińskich Uczelni i ich wychowanków. No i brakuje mostów, które spinają przeciwległe brzegi, pozwalają na ożywienie niewykorzystanych terenów miejskich i tworzenie nowych, bezpiecznych relacji – w realu i w przenośni. Zepsutą przestrzeń miasta naprawia się bardzo trudno. Natomiast braki, zawsze można uzupełnić. W tym sensie, odpowiadając na pytanie, powiem: tak, to się da naprawić!

ZOBACZ TEŻ:

Willa Lentza w Szczecinie.

Architektoniczna perełka w centrum miasta. Tak wygląda wnętr...

Bądź na bieżąco i obserwuj:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński