Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin: osądzą śmierć Marty i przemyt kokainy

Mariusz Parkitny
Andrzej Szkocki
Dwa ważne procesy mają się dziś zakończyć w szczecińskim sądzie. W pierwszym sąd bada okoliczności śmierci żeglarki, która wypadła z jachtu. W drugim chodzi o rekordowy przemyt kokainy.

Tragedia na wodzie

W sprawie 29-letniej Marty M. wszyscy świadkowie zostali już przesłuchani. Sąd chce jeszcze zapoznać się z wynikami postępowania, które w sprawie wypadku na wodzie prowadził urząd morski. Na ławie oskarżonych siedzi dwóch mężczyzn.

Edward P., kapitan jachtu, nie przyznaje się do winy. Odpowiada za spowodowanie wypadku i nieudzielanie pomocy. Grozi mu 12 lat więzienia. Pasażer, Jacek T. przyznaje, że chcieli zatuszować wypadek koleżanki. Jest oskarżony o nieudzielanie pomocy. Grożą mu 3 lat więzienia.

Marta M. utonęła w styczniu ub.r. podczas rejsu po Zalewie Szczecińskim. Wypadła za burtę, gdy próbowała się załatwić, bo na łodzi nie było toalety. Mężczyźni próbowali ją ratować. Dwukrotnie podpływali do niej jachtem, ale żeglarkę znosił prąd. Rzucili koło ratunkowe. Jacek T. zawiadomił policję dopiero trzy dni później. Edward P. twierdzi, że był w szoku. Na procesie milczał. Pierwsza rozprawa pokazała, że podczas rejsu złamał praktycznie wszystkie zasady bezpieczeństwa na pokładzie.

Kokaina zamiast glinki

W sprawie rekordowego przemytu kokainy mogą dzisiaj rozpocząć się mowy końcowe. Sprawa jest bardzo skomplikowana. Chodzi o prawie 1,5 tony narkotyku. Można za to trafić do więzienia nawet na 25 lat.

Na ławie oskarżonych razem z Carlosem C. siedzi Polak, 32-letni Piotr A. ps. "Mrówa". CBŚ zatrzymał ich w grudniu 2006 r. Obaj w magazynie kolejowym przy ul. Gdańskiej w Szczecinie czekali na transport glinki ceramicznej. Towar ze Szwecji przywiozło kilka tirów. Ponad osiemdziesiąt ton zapakowano w płócienne worki. Według prokuratury, to była przykrywka dla przemytu kokainy. Narkotyk miał być w transporcie, zapakowany w 34 worki. Różniły się tylko kolorem napisów i ściegiem. Ale oskarżeni nie wiedzieli, że przemyt od dawna śledzi policja.

W szwedzkim Goeteborgu funkcjonariusze podmienili kokainę na glinkę. Dlatego do Szczecina narkotyki już nie trafiły. Według prokuratury, nasz kraj był tylko kanałem przerzutowym. Koka miała trafić do Amsterdamu. Prokuraturze nie udało się znaleźć głównych organizatorów przemytu. Wiadomo, że oskarżeni to tylko pośrednicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński