Wróbelek został opracowany przez polskich inżynierów w zakładach zbrojeniowych w Tarnowie. Wyprodukowano łącznie tylko 51 sztuk. Większość armat w czasie służby wielokrotnie zmodernizowano. Dlatego w wersji pierwotnej pozostało tylko kilka sztuk.
Działo początkowo nazywano Sekretarz, od nazwy ptaka. - Widocznie nie było to politycznie poprawne, bo przemianowane je na Wróbelka - śmieją się pracownicy fortu.
Jak dodają, nazwa wzięła się oczywiście od niepozornej wielkości armaty. Chociaż waży niecałe 3 tony.
- I ma nieprawdopodobną siłę - mówi Piotr Piwowarczyk szef Fortu Gerharda. - Dwie lufy kalibry 23 mm wyrzucały nawet 400 pocisków na minutę! Armatka mogła strzelać do innych okrętów do 2 kilometrów. Lub do samolotów - do 1,5 km.
W kabinie strzelca, która jest klimatyzowana dwoma archaicznymi wiatrakami, jest niezbyt wygodne siedzenie i kompletny pulpit sterowniczy. W najlepszym stanie są oryginalne lufy, które cały czas były przechowywane w zbrojowni. Pierwszą osobą, która przymierzyła się do suchego strzału był Tadeusz Dalecki. Miejsca w środku kiosku armatki nie ma zbyt dużo. Pan Tadeusz ma na szczęście wymiary stworzone dla marynarza z okrętu podwodnego.
Piotr Piwowarczyk tłumaczy, że armatę zdobyto od kolekcjonera militariów. Po wielu negocjacjach i prośbach.
- Historia Twierdzy Świnoujście to także okres po II wojnie światowej. Wiąże się ona z jednym z najważniejszych portów polskiej Marynarki Wojennej. To ostatnia chwila by zabezpieczać bezcenne pamiątki po naszej flocie sprzed kilkudziesięciu lat - mówi. - Dlatego szczególnie zależało nam na tym eksponacie.
Razem z Wróbelkiem fortowa kolekcja wzbogaciła się jeszcze o dwie armaty, które konstruowano podczas II wojny światowej (wyprodukowane zostały kilka lat po jej zakończeniu). To morskie działo kalibru 25 mm i sześćdziesięcioletnia armata kalibru 37 mm na podwoziu kołowym.
- Mamy też na forcie cieszące się ogromnym zainteresowaniem turystów działo przeciwlotnicze a także armatę dywizyjną, po której często spacerują forteczne maskotki, czyli nasze kozy. Tuż przy wejściu stoi też niemieckie działo z niszczyciela czołgów.
W muzeum - jak dodają pracownicy fortu - roi się od eksponatów. To unikatowe mundury żołnierskie i broń z okresu obu światowych wojen, meble oraz takie gratki jak przenośnia oficerska toaleta, kuchnia polowa z 1916 roku oraz najstarszy eksponat, czyli XIV-wieczna skrzynia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?