Dla nich to będą kolejne święta na statku, większa część załogi zamustrowała przed Bożym Narodzeniem.
- Taki już nasz los - mówi Stanisław Sobol, kapitan Isadory. Pływa już ćwierć wieku, pierwszym po Bogu na statkach jest od 2002 roku. - Poprzednią Wielkanoc także spędziłem na statku, co więcej w szczecińskim porcie. Właśnie w święta zamustrowałem.
Kapitan nie ukrywa, że w takich chwilach zawsze jest tęsknota za rodziną.
- Ale częściową rekompensatą są miejsca, które odwiedzamy - dodaje. - Lake Superior, Maracaibo, Montreal. Przy dłuższym postojach w portach udało się zobaczyć mur chiński, piramidy, Nazaret, Kair itd.
- A ostatnie Boże Narodzenie spędziliśmy przy kei w Casablance - wspomina III oficer Wojciech Żywucki, - Wolę kiedy święta wypadają w morzu, nie w porcie. Lepiej dla marynarzy. Nie mają na morzu wachty. Atmosfera jest zawsze wyjątkowa. Żona z synem, 18-letnim Krzysztofem po raz kolejny będzie sama. Zadzwonię. Porozmawiamy.
Odkąd pływa, a to już 18 lat, większość świąt spędził na morzu.
- Mówią, że marynarz to dobry zawód dla kawalera - dodaje Wojciech. - Ale większość z nas ma rodziny.
Rafał Pełszyk, starszy oficer w kraju pozostawił żonę i dwuletnią córeczkę, Julkę.
Pływa od 10 lat, większość świąt spędził na morzu. Na Isadorze jest po raz siódmy.
- Święta na tym statku są zawsze uroczyste i wykwintne - dodaje starszy oficer. - Jak w bardzo dobrej restauracji. Siedzimy razem, przyłączają się nawet osoby, które na co dzień stronią od towarzystwa.
Piąte święta, a drugą Wielkanoc na statku spędzi Kacper Sobol. Debiutuje jako drugi oficer właśnie na Isadorze.
- Kto za mną zatęskni? - Moja narzeczona Kamila i oczywiście mama.
Kacper jest o tyle w wyjątkowej sytuacji, że te święta spędzi z ojcem, kapitanem statku i bratem Jakubem, marynarzem. Jakub jest studentem Akademii Morskiej w Szczecinie.
- Statek to drugi dom marynarzy - podkreśla kapitan Isadory. - Spędzają na pokładzie nawet więcej czasu niż na lądzie. Dlatego staram się, by święta miały właściwy wymiar, świąteczną i rodzinna atmosferę, stanowimy przecież rodzinę. Zawsze są tradycyjne potrawy. Będzie oczywiście biała kiełbasa, żurek, jajko, pieczeń, wędliny, ciasta.
- Jeśli nie zamiesza nam sztorm - podkreśla kucharz Ryszard Młyniec. Pływa już 32 lata.
Fala może pokrzyżować szyki. Nie sposób upiec ciasta, bo jak rzuca statkiem, to opada w czasie pieczenia. Przy dużej fali trudno gotować, przede wszystkim jest to niebezpieczne. Marynarze jednak wierzą w umiejętności Ryszarda. Bardzo chwalą jego kuchnię.
- To najważniejsza osoba na statki - podkreśla starszy oficer. - Jak człowiek jest najedzony, wszystko się układa, nie sprawia problemu. Miska jest bardzo ważna.
Potwierdza to Zbigniew Anastaziak, starszy mechanik. Pływa ponad 22 lata. On również wierzy w umiejętności Ryszarda.
- Dobrze gotuje, na pewno sobie poradzi i stół będzie godny świąt - dodaje. - A nie zawsze mamy szczęście do kucharza. Są różni.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?