Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studzienki zapchane, jezdnia się zapada. Strach chodzić po ulicy Barbary

Marek Rudnicki
Ślady po sobotnim deszczu na ulicy Barbary. Woda nie spływała i było jej tyle, że sięgała do połowy widocznego na zdjęciu murka, na którym handlują drobniejsi sprzedawcy. Idący na zakupy na Manhattan musieli przechodzić po tym murku, bo tylko on wystawał ponad wodę.
Ślady po sobotnim deszczu na ulicy Barbary. Woda nie spływała i było jej tyle, że sięgała do połowy widocznego na zdjęciu murka, na którym handlują drobniejsi sprzedawcy. Idący na zakupy na Manhattan musieli przechodzić po tym murku, bo tylko on wystawał ponad wodę. Fot. Andrzej Szkocki
Przy targowisku Manhattan na Niebuszewie znajduje się minidworzec autobusowy. Dojeżdżają tu z ulicy Kołłątaja autobusy kilkunastometrowym odcinkiem ulicy Barbary. W sobotę był tu potop. Ludzie chodzili po murkach.

Ten odcinek ulicy Barbary prowadzi w dół. Każdy deszcz powoduje, że woda spływa ulicą. A że w połowie skręca ona o 90 st. w kierunku targowiska, woda płynie na płytę postojową autobusów oraz do kotłowni stojącej tuż obok hali PSS Społem.

- Ile to już razy było zgłaszane, że studzienki ciągle nie odbierają wody - mówi jedna z pań, która handluje używanymi rzeczami na murku przy hali. - Nie wiem, czy cokolwiek z nimi robią, bo za każdym solidnym opadem sytuacja się powtarza.
Po deszczowej nocy wody było tak dużo, że idący na zakupy na targowisko musieli przechodzić po półmetrowym murku.

- Pamiętam, że ta ulica była kiedyś znacznie wyżej - mówi starszy pan, który kupuje rzeczy na jednym z prowizorycznych stoisk na murku. - Jeszcze po wojnie, jak nie było hali, to nie było kłopotów. Zrobili halę i pierwsze lata też było dobrze. A gdzieś od dwudziestu lat ta ulica jest coraz niżej.

- Pamiętasz Janek te stare piwnice? - zwraca się do niego stojący tuż obok kolega. - Przecież tu w latach pięćdziesiątych było mnóstwo gruzu po jakichś budynkach. Później teren spychem wyrównano i zasypano ziemią. Każda woda zmniejsza zagęszczenie gruzu i dlatego wszystko osiada.

- Przecież tu w pobliżu biegła w XIX w. dolinka z rzeczką - twierdzi handlujący książkami starszy pan. - Teren był podmokły. Niemcy to jakoś zabezpieczali, jak likwidowali park, ale w czasie wojny wiele wodociągów szlag trafił. Wiem, bo pracowałem w kanałach i ciągle jakiś znajdowaliśmy, o którym nie mieliśmy pojęcia.

- Podjęto interwencję - informuje Tomasz Makowski ze szczecińskiego Zarządu Wodociągów i Kanalizacji. - Sprawdzone zostaną wpusty i drożność kanalizacji deszczowej. Bliższych informacji udzielę później.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński