Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strefa...zagrożenia

Piotr Jasina
Każdego dnia inspektorzy szczecińskiej strefy płatnego parkowania wypisują ok. 3 tys. zawiadomień. Gdyby to pomnożyć przez 50 zł, wyszłaby niezła kwota. Jednak tylko niespełna 30 proc. kierowców zaraz po wyciągnięciu zawiadomienia zza wycieraczki jedzie do biura strefy, by zapłacić karę.
Każdego dnia inspektorzy szczecińskiej strefy płatnego parkowania wypisują ok. 3 tys. zawiadomień. Gdyby to pomnożyć przez 50 zł, wyszłaby niezła kwota. Jednak tylko niespełna 30 proc. kierowców zaraz po wyciągnięciu zawiadomienia zza wycieraczki jedzie do biura strefy, by zapłacić karę. Marcin Bielecki
Od dwóch dni w biurze reklamacji Strefy Płatnego Parkowania w Szczecinie, przy al. Jedności Narodowej w Szczecinie działa kamera. Monitor znajduje się na biurku kierownika BSPP. Pomysł podpatrzono w Poznaniu, gdzie kamery działają już od wielu lat i sprawdzają się...

Ma to służyć naszemu bezpieczeństwu, a właściwie bezpieczeństwu pani inspektor przyjmującej reklamacje - wyjaśnia Hanna Maciesza, kierownik BSPP - Niektórzy klienci są bardzo agresywni, nie potrafią opanować emocji. Nie chcą płacić 50 zł kary. Pod adresem inspektora rzucają słowa nie do powtórzenia. Zdarzyło się nawet, że delikwent zamknął drzwi biura, wykrzykując, że nie otworzy, dopóki inspektor nie anuluje mu kary.
Choć nic nie usprawiedliwia braku kultury, trudno dziwić się zdenerwowaniu ludzi, którzy nagle mają wyciągnąć z portfela 50 zł. A tyle wynosi kara, jeśli pozostawimy samochód bez biletu parkingowego w strefie płatnego parkowania. Zapominalskich czy rozkojarzonych nie brakuje. Zdarzają się i tacy, którzy płacić za postój w strefie po prostu nie chcą, ale jak zauważa kierowniczka BSPP - to jednostki.
- Chyba nie znajdziemy kierowcy, któremu dobrze kojarzyłaby się strefa płatnego parkowania w Szczecinie - pisze do redakcji jeden z Czytelników. - Woleliby strefę darmową. Miasto jednak woli łupić po kieszeni. Strefa to jeden z pomysłów takiego drenażu portfeli. Niestety, z tych złotówek, które kierowcy płacą za parkowanie, nic nie wynika.
Właścicieli aut denerwuje już sam widok wysokiego krawężnika, na który muszą najechać, by zaparkować. Kiedy przychodzi im jeszcze za to płacić, adrenalina znowu się podnosi. A jak już znajdą za wycieraczką 50-złotowy "mandat" - niektórych ponosi... W biurze reklamacji PSP ta wściekłość często się kumuluje. Wystarczy postać chwilę i posłuchać.
Gdzie miałem kupić bilet? - pyta rozgorączkowany mężczyzna, proszący o anonimowość. - Rozglądałem się za inspektorami, ale ich nigdy nigdzie nie widać. Spieszyłem się na spotkanie. Wracam, a za wycieraczką zawiadomienie - muszę wpłacić 50 zł kary. Pytam, za co?
Do biura wpada kobieta. Ciężko dyszy. Jest zdenerwowana.
- Co to jest? Co to jest! - krzyczy do inspektora pokazując pomięte zawiadomienie. - Nie zapłacę, choćby nie wiem co! Bilet wypisałam, widocznie wiatr, kiedy otwierałam drzwi samochodu, zwiał go na podłogę a inspektor nie zauważył, że tam leży!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński