Już na święta wielu z kolegów nie ma pieniędzy. Ale jeszcze gorszy jest brak perspektywy, strach że po świętach, w nowym roku też nie będzie pracy - mówi Krzysztof Fidura, dyspozytor energetyki, były stoczniowiec z 37-letnim stażem, jednocześnie szef "Solidarności" w Stoczni Szczecińskiej Nowa. - Nie mamy wyboru. Musimy jechać do Warszawy, pokazać że jesteśmy.
- W Szczecinie nie ma roboty dla młodych, a co dopiero mówić o takich dziadkach jak ja - mówi 59-letni Janusz Petryński. W stoczni przepracował 36 lat. Był monterem maszyn i urządzeń okrętowych. Teraz jest bez pracy. Ma ciężko chorą żonę, nie może jechać do stolicy, ale jest jednym z organizatorów dzisiejszej manifestacji. Wczoraj wieczorem wydawał banery, transparenty i megafony. Zapewnia, że będzie trzymał kciuki za tych, którzy do Warszawy jadą.
- Jesteśmy w takim momencie, że bez wsparcia rządu, los ludzi będzie się pogarszać - dodaje Petryński. W podobnej sytuacji jest większość stoczniowców.
Prawie 4 tysiące z nich przystąpiło do programu zwolnień monitorowanych. Przez pół roku otrzymywali świadczenia. Ostatnia tysiącosobowa grupa otrzymała pieniądze 10 grudnia. Agencja DGA szkoląca stoczniowców miała każdemu zaproponować co najmniej dwie oferty pracy.
- W rzeczywistości ofert nie było, albo składano nam absurdalne propozycje - stwierdza Fidura. - Trudno zrobić ze spawacza fryzjera, czy sprzedawcę kwiatów...
Ludzie wierzyli w zapewnienia ministra skarbu Aleksandra Grada, że w Szczecinie będą budowane statki. Jednak kolejne dwa przetargi nie przyniosły rozstrzygnięcia. A wczoraj zarządca kompensacji odpowiedzialny za sprzedaż majątku stoczni w Szczecinie poinformował, iż nie będzie aukcji planowanej na 18 grudnia.
- Ponieważ nie przesłano żadnych zgłoszeń rejestracyjnych oraz nie wpłacono wadium na żaden ze składników majątku Stoczni Szczecińskiej Nowa - wyjaśnia Roma Sarzyńska-Przeciechowska z Agencji Rozwoju Przemysłu.
Czy to oznacza definitywny koniec nadziei na pracę w stoczni dla tysięcy ludzi?
- Nie pozwolimy na to - stwierdza Mieczysław Jurek, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność", dzisiejszą demonstrację w stolicy organizuje z kolegami z Gdyni. - Z całego kraju przyjadą związkowcy energetycy, ze zbrojeniówki, kolejarze. Z naszego regionu także pracownicy zagrożonych kilkutysięcznych Zakładów Chemicznych Police, Dolnej Odry. Będzie 6-7 tysięcy demonstrantów. Odwiedzimy ministra skarbu i premiera.
Postulaty związkowców są oczywiste. Żądają pracy, osłon i programów dla zwalnianych pracowników, programu pomocy dla upadających branż i zakładów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?