Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sochański: W wyborach trzeba dużo obiecać

Rozmawiała: Ynona Husaim-Sobecka.
Bartłomiej Sochański.
Bartłomiej Sochański. Fot. Andrzej Szkocki
Rozmowa Bartłomiejem Sochańskim, niezależnym kandydatem na prezydenta Szczecina .

- Dlaczego chce pan być prezydentem?
- Czuję potrzebę zgłoszenia swojej kandydatury jako oferty dla mieszkańców miasta. Już byłem prezydentem Szczecina. Wypełniam teraz tak interesujące funkcje zawodowe i społeczne, że fotel prezydenta nie jest mi do szczęścia potrzebny. Jednak myślę, że powinienem taką ofertę złożyć, bo Szczecin stoi przed wyzwaniami, a kandydaci zgłaszani przez partie polityczne są albo zupełnie niedoświadczeni, albo zupełnie niewiarygodni.

- Zdecydował się pan wystartować bez wsparcia partii politycznej.
- To będzie komitet wyborców Bartłomieja Sochańskiego stworzony z ludzi, którzy wywodzą się z bardzo różnych ugrupowań politycznych, a łączy nas zrozumienie tego, co chcemy dla Szczecina zrobić. Pewnie także wspólny sposób myślenia o sprawach publicznych.

- Mówiło się, że będzie pan kandydatem Stronnictwa Demokratycznego.
- Nie jestem członkiem Stronnictwa Demokratycznego i - prawdę mówiąc - nie do końca popieram program SD. Może nawet bardziej nie popieram, niż popieram, ale nikomu nie mogę odmówić prawa do popierania mojej skromnej osoby. Mało tego, jestem wdzięczny za każde poparcie. Wiem, że SD ogłosiło publicznie, że zamierza mnie poprzeć, ale zdaję sobie sprawę, że to poparcie może oznaczać dla mnie balast. Zaszufladkuje mnie w określonym miejscu, a ja jestem kandydatem niezależnej grupy politycznej. Osobiście nie mam z SD nic wspólnego.
- Był pan założycielem Platformy Obywatelskiej w Szczecinie. Był pan na słynnym zjeździe w Oliwie. Przez lata by pan kojarzony z Janem Krzysztofem Bieleckim. Jak to się stało, że dzisiaj nie jest pan kandydatem Platformy na prezydenta?
- Z Donaldem Tuskiem również się znamy. Do dzisiaj uważam, że ta znajomość jest aktualna i w żadnym wypadku mi to nie przeszkadza, bo cenię tych ludzi. Rzeczywiście byłem wśród osób, którzy tworzyli Platformę. Myślę, że ta Platforma w Szczecinie chyba od tych swoich początkowych założeń odeszła. W Platformie nastąpiła pewnego rodzaju rewolucja pokoleniowa, przyszli młodzi ludzie. W tej chwili to, co się dzieje w lokalnej PO spowodowało, że nie widzimy możliwości zaangażowania się. Nie zmienię jednak zdania. Uważam Donalda Tuska, czy Jana Krzysztofa Bieleckiego jak wielu innych moich znajomych w Platformie, Ewę Kopacz czy Janusza Lewandowskiego za sprawnych polityków.

- Co się stanie, jeżeli pana komitet nie zdobędzie większości w radzie miasta? Jak pan poradzi sobie z opozycyjną radą, która myśli w inny sposób?
- Nasz program nie jest programem jakiejś określonej grupy politycznej. On nie jest przeciwko komuś. Uważam, że my w Szczecinie bardziej powinniśmy ze sobą pracować niż rywalizować. Myślę, że taka rywalizacja przyniosła miastu wiele nieszczęść. Kandydowanie mojej osoby z niezależnego komitetu jest pewnego rodzaju protestem wobec tego, co proponują nam duże partie polityczne. Tam kandydaci na prezydenta są rezultatem wewnętrznej rywalizacji personalnej, czyli rezultatem tego, który z kandydatów bardziej odpowiada partyjnym interesom, czy też interesom partyjnych działaczy, a mniej wynikiem tego, który z tych kandydatów byłby bardziej zdolny do podejmowania wyzwań stojących przed miastem. Takiemu myśleniu jesteśmy przeciwni i chcemy zaproponować coś pozytywnego, co mam nadzieję, spodoba się wszystkim.

- A co to miałoby być?
- To miałoby być przede wszystkim sprawiedliwy podział miejskiego budżetu. Wiem, że teraz wielu ludzi narzeka, że te nasze wspólne pieniądze nie są wydatkowane sprawiedliwie. Na pewno musiałby być zrewidowany program inwestycji miejskich, Dlatego, że obietnicom wyborczym bez pokrycia i takim trochę na wyrost, obietnicom nierealistycznym towarzyszy niebezpieczne zadłużanie budżetu. Trzeba myśleć nie o tym, jak sobie sprawiać przyjemności i realizować inwestycje, które tylko i wyłącznie przynoszą koszty, ale z czego będziemy żyli jako mieszkańcy Szczecina za kilka lat. Jest jeszcze trzeci segment, dotyczący pomocy dla Szczecina. Pomocy z publicznych pieniędzy. Szczecin ucierpiał bardzo na decyzjach rządowych, bo rząd likwidował swoje przedsiębiorstwa i to rząd musi Szczecinowi pomóc. To nie jest kwestia proszenia swoich kolegów, ale kwestia żądania. Mamy prawo domagać się żeby rząd w jakiś sposób zrekompensował nam swoje decyzje. To są sprawy przykre, ale to nie miasto zamyka stocznię. To decyzje, które zapadają poza miastem, ale kosztami tej decyzji jesteśmy obarczeni my wszyscy. Nie chodzi o to by oczekiwać jakiejś litości czy zmiłowania, ale żeby domagać się tego co nam się słusznie należy. Myślę, że obecne władze nie robią tego w sposób wystarczająco energiczny, albo nie posiadają odpowiedniej wiarygodności czy zaufania w tych urzędach, które o tym decydują.

- Czyli nie będzie pan obiecywał nowego stadionu, aquaparku.. Tylko bardziej rozbudowy infrastruktury, dróg.
- Nie będę tego obiecywał. Wiem na czym polegają wybory. W wyborach należy dużo obiecywać, a później i tak ludzie szybko zapomną. Jakoś to w Polsce do tej pory przychodzi. Przyzwyczaiłem się do tego, że jak już coś obiecuję, to te obietnice wypełniam. Nawet ten sztubacki skok z mostu, który obiecałem zrobić jak tylko zostanie wybudowany Most Pionierów. Niektórzy mówili, że to jest taka trochę bufonada, ale ja wiedziałem, że sobie z tym poradzę. Co zaś tyczy się wyborów i obietnic, to być może stracę trochę głosów, ale nie będę składał obietnic nierealistycznych.
Uważam, że tak naprawdę to należy zabrać się za dworzec główny. On przed zlotem żaglowców został poddany liftingowi, ale nie o to chodziło, by wypacykować ściany. On musi być miejscem połączeń kolejowych, wodnych i autobusowych Szczecina z naszym regionem, ale i Berlinem. Intercity musi dojechać od nas do centrum Berlina i na Schonefeldem, które zaraz będzie największym lotniskiem w Europie. To jest podstawa naszego rozwoju. Myślę, że dobrze byłoby gdyby jakaś linia kolejowa odchodziła na lotnisko w Goleniowie. To jest zadanie nr 1 dla miasta i powiem szczerze, że z takim nędznym dworcem to nie mamy co myśleć o tym, by wybić się nawet na miano jakiejś regionalnej metropolii.

- Wspomniał pan o skoku z Mostu Pionierów, mostu, który powstał dzięki pana inicjatywie i zaangażowaniu. Szczecinianie bartlomiejką, czyli pana imieniem, nazwali najpiękniejszą fontannę w tym mieście, a panu z czym kojarzy się prezydentura?
- Jak wspominam moją kadencję prezydenta Szczecina w latach 1994-98, to największe wrażenie na mnie zrobiło to, że udało się stworzyć zespół dobrze współpracujących ludzi. Polityka, to dziedzina, w której wzajemne relacje są bardzo ważne. W polskiej polityce w ostatnich latach dominuje rywalizacja i agresja. Zaczynaliśmy kadencję w bardzo szerokiej koalicji i tak ją zakończyliśmy. Do dzisiaj spotykamy się, lubimy, podajemy sobie ręce i wspieramy się. To jest odmienne od dzisiejszego stylu uprawiania polityki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński