MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Smutne życie psa w kojcu

Marek Rudnicki
- To duży pies, a buda za mała. Jeszcze do tego nie jest ocieplona - twierdzą  funkcjonariusze Straży Miejskiej. - W takich warunkach żadnego zwierzęcia nie powinno się trzymać.
- To duży pies, a buda za mała. Jeszcze do tego nie jest ocieplona - twierdzą funkcjonariusze Straży Miejskiej. - W takich warunkach żadnego zwierzęcia nie powinno się trzymać. Andrzej Szkocki
W kojcu ma stojącą wodę. Nie ma sierści, tylko jeden kołtun pokryty błotem. Zwierzak ma wyraźnie niesprawne tylne nogi. To życie psa na ul. Półkolistej.

Nasz komentarz

Nasz komentarz

Marek Rudnicki

Posiadanie psa nie jest przymusem. Jeśli sprawia to komuś trudność, powinien oddać go do schroniska. Nieprawidłowe warunki, jakie stwarza się zwierzęciu, podlegają karze. I na nic tłumaczenie właściciela, że to źli sąsiedzi są przyczyną, że pies chodzi po własnych odchodach i nie można klatki posprzątać.

- Z tyłu za sklepikiem trzymany jest w kojcu duży zaniedbany pies - taki telefon otrzymaliśmy od Czytelniczki. - Zwierzę chodzi po własnych odchodach, bo klatka nie jest nigdy sprzątana. Właściciel nie chce do psa nikogo dopuścić.

Informacje potwierdziły się

Pojechaliśmy sprawdzić informację. Zabraliśmy też strażników ze Straży Miejskiej, przedstawicieli Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i miejskiego schroniska.
To, co zobaczyliśmy na miejscu potwierdzało informację od Czytelniczki. Duży bardzo zaniedbany owczarek bez ogona stał w kojcu o wymiarach ok. 3x3 m. Wewnątrz błoto i odchody.

- To nie są warunki, w których może przebywać zwierzę - skomentował to, co zobaczyliśmy Michał Szymoniak, inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Buda nie ma słomy, wokół błoto, a pies nawet nie ma suchego miejsca, w którym mógłby się położyć.

To wszystko przez nich

Znajdujemy właścicielkę psa. Twierdzi, że to chwilowe zaniedbanie i zapewnia, że pies ma niezbędne szczepienia, wytatuowany numer oraz jest pod opieką weterynarza. Inspektor chce zobaczyć dokumenty. Właścicielka nie może ich odnaleźć.

- To wszystko przez osoby, z którymi jesteśmy w konflikcie - mówi zdenerwowana. - To oni na nas nasyłają różne służby. I to oni nam złamali klucz w bramce do kojca i dlatego nie możemy tam posprzątać.

Strażnicy miejscy umawiają się z nią na kolejne spotkanie za dwa dni. Ma przygotować wszystkie papiery oraz posprzątać klatkę, budę wymościć słomą.

Tak jest od pięciu lat

- Ten pies od pięciu lat nie był nigdzie wyprowadzany - opowiada nam sąsiad właścicielki. - Jedzenie rzucają mu przez płot, a wody nawet nie dają, bo jak mają to zrobić, skoro do klatki nie wchodzą. Pies ma też chore uszy, bo bije głową w klatkę.
Pies na nasz widok szczeka, ale bez agresji. Zwyczajnie, jak to pies na widok obcych. Gdy podchodzę do klatki milknie i przyjaźnie obwąchuje.

- Taki pies w schronisku, jeśli ma papiery i jest rasowy, jak mówi właścicielka, z pewnością znajdzie chętnego - uważa Andrzej Szaładziński ze schroniska miejskiego. - Widać, że nie jest agresywny, a tylko strasznie zaniedbany.

- Za dwa dni sprawdzimy, co właściciele dla psa zrobili. Czy zwierzę jest chore oraz czy mają wszystkie wymagane dokumenty - zapowiada Daniel Mikulski ze Straży Miejskiej. - Wówczas postanowimy, co z nim zrobimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński