Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal w centrum Szczecina. Co dalej z terenem po barze "Pasztecik"?

Mariusz Parkitny
– Przez wiele tygodni próbowałam zrobić coś pożytecznego. Zostały mi dziesiątki pism od urzędników. Nie mogę uwierzyć, że zostałam tak potraktowana – mówi pani Joanna Walkowiak.
– Przez wiele tygodni próbowałam zrobić coś pożytecznego. Zostały mi dziesiątki pism od urzędników. Nie mogę uwierzyć, że zostałam tak potraktowana – mówi pani Joanna Walkowiak. Andrzej Szkocki
Seria dziwnych decyzji w sprawie baru w centrum Szczecina. Każdy, kto chciał w niego zainwestować, ma kłopoty. A lokal zamiast przyciągać -szpeci.

Chodzi o popularny "Pasztecik", niewielki bar między wieżowcem, a kantorem wymiany walut przy al. Wyzwolenia. Od tygodni przyglądamy się, co dzieje się w tej sprawie. A dzieje się wiele, i to nie zawsze zrozumiałych rzeczy. Oto nasze ustalenia.

Nieruchomość należy do Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych. Poprzedni najemca zbankrutował. ZBiLK kilkakrotnie ogłaszał przetargi na wynajęcie pomieszczenia. Przetargi albo nie dochodziły do skutku (nie było chętnych), albo zwycięzcy rezygnowali z podpisania umowy. Wreszcie wadium podniesiono do 10 tysięcy złotych. To spowodowało, że mało poważni inwestorzy wycofali się. Przetarg wygrała pani Joanna Walkowiak.

- To miejsce spodobało mi się. Mam pomysł i pieniądze, aby zrobić z tego fajny bar dla ludzi - opowiada. - Jestem z Wrocławia, gdzie takie miejsca jak to przy al. Wyzwolenia tętnią życiem. Nie sądziłam, że w Szczecinie spotka mnie tyle problemów.

Pani Joanna zgodziła się nawet kupić od miasta starą maszynę do pasztecików, która została po poprzednim najemcy (od kupna tego urządzenia za 4 tys. zł., które było w kompletniej ruinie, ZBiLK uzależniał podpisanie umowy najmu).

Pod koniec 2007r. umowa najmu była już podpisana. Pani Joanna zaczęła remont pomieszczenia. I zaczęły się kolejne kłopoty. Okazało się, że woda do "Pasztecika" jest dostarczana przy użyciu tzw. podlicznika. Urządzenie jest związane z głównym licznikiem dla mieszkańców sąsiedniego bloku.

Istnienie podlicznika powodowało problemy z rozliczaniem wody między lokatorami a poprzednim najemca baru. Dlatego Zakład Wodociągów i Kanalizacji musiał usunąć podlicznik. Zgodził się jednak na zamontowanie nowego licznika, który nie powoduje problemów z rozliczaniem wody. Montaż wziął na siebie ZBiLK. Ale tygodniami nic się nie działo. Po wielu interwencjach pani Joanny, ZBiLK zlecił wykonanie przyłącza swojemu pracownikowi. W ciągu trzech tygodni udało mu się zrobić część inwestycji. I potem... został zwolniony z pracy. Oficjalnie dlatego, że robił to za wolno. Za kilka dni sąd pracy ma się wypowiedzieć, czy został zwolniony zgodnie z prawem.

Kilka tygodni później pani Joanna dowiedziała się, że ZBiLK rozwiązuje umowę najmu, bo istnienie baru jest niezgodne z planem zagospodarowania przestrzennego.

- Plan przewiduje, że budynek, który miałby tu stanąć, powinien być wyższy. Dlatego prawdopodobnie zostaje zburzony. Nie zrobiliśmy przyłącza wody, bo byłoby to zbyt kosztowne - tłumaczy Szymon Dominiak-Górski ze ZBiLK.

Pani Joanna nie ukrywa zdziwienia.
- Nie rozumiem, dlaczego teraz mówią o planie zagospodarowania, skoro przy podpisywaniu umowy nie było o tym mowy. Jak można mówić, że Szczecin będzie się rozwijał, skoro tak traktuje się osoby, które chcą w tym mieście coś zrobić? - zastanawia się.

Nikt nie potrafi powiedzieć, kiedy "Pasztecik" miałby zostać zburzony. Od tygodni szpeci centrum miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński