Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnik Roku. Łatwiej zebrać niż sprzedać

Piotr Jasina [email protected]
Irena i Wiesław Jackowiakowie przy wieńcu dożynkowym podczas święta plonów w Płotach. Ich wieniec wygrał w tegorocznym konkursie. - Pomagała nam go robić synowa Magda, żona najstarszego syna - tłumaczy pani Irena.
Irena i Wiesław Jackowiakowie przy wieńcu dożynkowym podczas święta plonów w Płotach. Ich wieniec wygrał w tegorocznym konkursie. - Pomagała nam go robić synowa Magda, żona najstarszego syna - tłumaczy pani Irena. Piotr Jasina
Rolnik Roku Państwo Irena i Wiesław Jackowiakowie z Modlimowa, w gminie Karnice w powiecie gryfickim, już ponad 30 lat prowadzą gospodarstwo rolne. Swoje pola obsiewają przede wszystkim zbożami.

- Gospodarujemy na 20 hektarach gruntów ornych - mówi Wiesław Jackowiak. - A zaczynaliśmy na 12 hektarach z kawałkiem. Resztę ziemi dokupiliśmy później.

Gospodarz wyjaśnia, że nie od początku pracował na własnym gospodarstwie.
- Przez 10 lat byłem zatrudniony w Stacji Hodowli Roślin w Prusinowie - opowiada.
Rodzice żony przywędrowali na Pomorze spod Sierpca koło Warszawy. Ojciec pana Wiesława przybył z bydgoskiego w 1946 roku. I tak tu zostali. Gospodarstwo nasi bohaterowie odziedziczyli po rodzicach pana Wiesława.

- Ojciec przekazał nam gospodarstwo w 1980 roku - wspomina nasz rozmówca. - I tak zaczęliśmy uprawiać ziemię. Nie wiadomo kiedy minęło ponad 30 lat pracy na roli.

Przed reformą Balcerowicza ich gospodarstwo wyglądało, jak większość na Pomorzu. Uprawiali zboże, ziemniaki, buraki. Obsiewali pola zbożami. W zagrodzie trzymali bydło, hodowli drób, świnie.
- Wszystkiego mięliśmy po trochę, nie było problemu ze sprzedażą, były kontraktacje - mówi pani Irena. - Dzisiaj już tak się nie da.

Po reformie gospodarczej zaczął się okres rynkowej rywalizacji. Trzeba było ograniczyć koszty działalności.

- Po prostu musieliśmy się wyspecjalizować w określonym kierunku upraw - wyjaśnia pan Wiesław. - Trzeba było zrezygnować z hodowli. Postawiliśmy przede wszystkim na uprawy zbóż.
Gospodarze zapewniają, że przez lata sukcesywnie wyposażali gospodarstwo. Posiadają maszyny, urządzenia, niezbędny sprzęt do upraw.

- Jedynie kombajn do zbioru zboża w czasie żniw wynajmujemy - przyznają oboje. - Pozostałe prace jesteśmy w stanie wykonać sami.

Na rynku nie jest łatwo. Zdaniem gospodarza problemem są niskie ceny zboża.
- Nie jest też łatwo je sprzedać - tłumaczy pan Wiesław. - Trzeba się sporo najeździć, by znaleźć odbiorcę. Kontraktować można jedynie rzepak.

Pani Irena dodaje z satysfakcją, że udało się wychować sześcioro dzieci. Wszyscy są już dorośli.
- Poza 23-letnią Małgorzatą, która mieszka jeszcze z nami, żyją już na swoim - wyjaśnia gospodyni. - Rozjechali się. Dwoje synów mieszka w Gryficach, jeden syn pod Kołobrzegiem, jeden koło Niechorza, córka w Niemczech. Ale jak trzeba pomóc, jest akcja żniwna, zjeżdżają się do domu.

W Gryficach najstarszy syn Robert prowadzi piekarnię, synowa ma sklep z firanami. Prawdopodobnie on właśnie obejmie gospodarstwo po rodzicach, bo seniorzy myślą powoli o rolniczej emeryturze.
- Czas by młodzi zaczęli gospodarzyć na tej ziemi - mówią. - Ponad 30 lat ciężkiej pracy, to naprawdę długo. Trzeba niebawem będzie odpocząć.

Nie wyobrażają sobie życia gdzie indziej.
- Lubimy naszą pracę, podwórko, świeże powietrze - podkreślają. - Jesteśmy na swoim, u siebie. Życie wiejskie nam odpowiada. W mieście byśmy się dusili.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński