MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ratowaliśmy młodego gołębia

Marek Rudnicki
- Deszcz pada, nie mogłam przejść obok obojętnie - mówi nasza redakcyjna koleżanka Czesia Majewska, która przyniosła gołębia do pracy. - Przecież nie wypuścimy go na ulicę, by zjadł go kot.
- Deszcz pada, nie mogłam przejść obok obojętnie - mówi nasza redakcyjna koleżanka Czesia Majewska, która przyniosła gołębia do pracy. - Przecież nie wypuścimy go na ulicę, by zjadł go kot. Andrzej Szkocki
Nasza koleżanka redakcyjna, Czesia Majewska znalazła młodego gołębia. Ptak zmókł i zmarzł. Ledwie się ruszał.

- Słuchajcie, musimy coś zrobić dla gołębia, bo zmarnuje się - Czesia zaapelowała do wszystkich.

I tu zaczął się problem. Niemal nikt z osób opiekujących się ptakami, do których dzwoniliśmy w mieście, nie wykazał zainteresowania gołębiem.

Nie mam możliwości

Pierwszy telefon wykonaliśmy do Barbary Zorga prezesa Zachodniopomorskiego Towarzystwa Ekologii Praktycznej. Pani Barbara uratowała już wiele ptaków w Szczecinie.

- Nie mogę tym razem pomóc - powiedziała nam. - Ratuję ptaki, ale mam do dyspozycji tylko własne mieszkanie. Nie mam żadnej ochronki czy azylu, gdzie te ptaki można przetrzymywać. Metraż mieszkania jest ograniczony. Może pomoże w tej sytuacji Zofia Brzozowska, która też zajmuje się ochroną ptaków.

Nie mogę tego zrobić

Naszym zdaniem

Marek Rudnicki
- Młody gołąb i szukanie dla niego pomocy pokazało, że w Szczecinie istnieje duży problem z poszkodowanymi dzikimi ptakami. Miasto chwali się wielkimi inwestycjami, które planuje, a sprawa "braci mniejszych" poszła w zapomnienie. Co z azylem dla ptaków i dlaczego od tylu lat nie może powstać?

Zadzwoniliśmy to pani Brzozowskiej, która jest szefem znanej Fundacji "Ratujmy ptaki". Niestety i tym razem nie uzyskaliśmy pomocy.

- Ptaki też trzymam w mieszkaniu, mam więc ograniczone możliwości - tłumaczyła. - Gołąb roznosi różne choroby, na którą zapadają inne ptaki. Wymaga więc izolatki, a ja jej nie mam.

Pani Zofia dopiero co podleczyła orła bielika, który na dalsze leczenie pojechał do Warszawy. W jej mieszkaniu aktualnie leczone jest kilkadziesiąt ptaków wróblowatych, w tym jaskółki, szczygły, kopciuszki, pleszki, dzwońce, kowaliki, trznadle i sikorki.

Problem z azylem dla ptaków

W Szczecinie, jak się okazało, nie ma azylu dla ptaków, choć mówi się o jego powstaniu od kilkunastu lat. Fundacja "Ratujmy ptaki" dwa lata temu miała otrzymać od miasta odpowiedni teren. Prawnicy miasta i fundacji byli krok przed podpisaniem umowy. Nie doszło do niej.

- Miasto uznało, że trzeba wskazany teren przeznaczyć dla kogoś innego - mówi Zofia Brzozowska. - A wybrali miejsce zupełnie nieodpowiednie w pobliżu stadionu i drogi, gdzie występuje meszka, zielony pasożyt zabijający nie tylko ptaki, ale nawet krowy. Tłumaczył to miastu nawet dr Andrzej Kruszewicz z warszawskiego ZOO, ale.... - macha ręką.

Nie chce patronatu

- Zostało mu około tygodnia, by uzyskał zdolność do lotu - ocenia Ryszard Czeraszkiewicz, łowczy miejski. - Dostanie się w dobre ręce, co mogę Czytelnikom "Głosu" solennie obiecać.
(fot. Andrzej Szkocki)

Jak by nie było w przeszłości, azyl do dziś przez żadną organizację nie został utworzony.

- Ostatnio zwróciliśmy się do prezydenta Krzystka, aby objął patronatem transmisję internetową z gniazd jerzyków - mówi pani Zofia. - Odmówił. Stwierdził, że on nie jest od tego.

Pomogła konserwator przyrody

Konkretnej pomocy udzieliła nam wreszcie p.o. konserwatora przyrody Dorota Janicka. Skontaktowała nas z miejskim łowczym Ryszardem Czeraszkiewiczem, który zabrał gołębia do prywatnego schroniska w Wielgowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński