Mieszkańcy twierdzą, że sygnalizacja nie działa prawidłowo. W połowie stycznia zginęło tu starsze małżeństwo.
Źle zamontowane urządzenie mogło być jedną z przyczyn tragicznej śmierci starszego małżeństwa. Do wypadku doszło w piątek po południu, 13 stycznia. Suzuki wjechało prosto pod nadjeżdżający pociąg.
Pan Henryk i jego żona Danuta, mieszkańcy Warzymic zginęli na miejscu. Według świadka, kierowca nie zatrzymał się przed przejazdem. Wewnętrzna kontrola PKP wykazała, że sygnalizacja świetlna działała. Ale jak ustaliliśmy kierowca prawdopodobnie nie widział czerwonego światła, bo sygnalizator był skierowany w drugą stronę.
Wczoraj to sprawdziliśmy. Faktycznie. Urządzenie można bez problemu przekręcić ręką. Wystarczy nawet silny podmuch wiatru. Świadkiem takich sytuacji jest Alicja Sylwestrzak, wnuczka ofiar.
- Codziennie jeździmy z rodziną na miejsce zdarzenia zapalać znicze i z wielką uwagą przyglądamy się sygnalizacji tam umieszczonej. Można powiedzieć, że jest ona ustawiona "jak wiatr zawieje". Małe dziecko bez żadnego wysiłku jest w stanie ją przekręcić - mówi pani Alicja. - Naoczny świadek tej tragedii również stwierdził, że sygnalizacja świetlna była zwrócona w stronę nowo budowanego osiedla, czyli właściwie niewidoczna dla samochodów.
Co o przejeździe kolejowym mówią policyjne statystyki dotyczące wypadków? Co na to nasi czytelnicy, którzy byli świadkami źle działającego sygnalizatora? Co w tej sprawie zamierza zrobić kolej? Więcej przeczytasz w papierowym, środowym wydaniu Głosu Szczecińskiego.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?