Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożyczka od konsula

Tomasz Duklanowski
Na budowę takiego domu minister Jacek Piechota pożyczył 200 tysięcy od... No właśnie, od kogo?
Na budowę takiego domu minister Jacek Piechota pożyczył 200 tysięcy od... No właśnie, od kogo? Andrzej Szkocki
W oświadczeniu majątkowym złożonym na ręce marszałka Sejmu, poseł Jacek Piechota napisał, że pożyczył 200 tys. zł od mecenasa Jerzego Zajdla. Kim jest mecenas Jerzy Zajdel? Odpowiedź na to pytanie próbowaliśmy uzyskać przez trzy tygodnie. W końcu okazało się, że nasze zabiegi były daremne, bo poseł Piechota od żadnego Zajdla pieniędzy nie pożyczył. Pieniądze na dom uzyskał od konsula Bangladeszu.

Każdy poseł, który ma zobowiązanie większe niż 10 000 zł, w tym zaciągnięte kredyty i pożyczki jest zobowiązany poinformować o tym marszałka Sejmu. Informacje na ten temat parlamentarzysta musi wpisać do własnego oświadczenia majątkowego, które jest publicznie dostępne. Taka jawność, tego co robią osoby publiczne, ma w założeniu ograniczyć korupcję wśród polityków.
W oświadczeniu majątkowym złożonym na ręce marszałka Sejmu, poseł i minister gospodarki Jacek Piechota napisał: "200 000 tys. zł pożyczka od osoby fizycznej 10.07.2001 r. na rok mec. Jerzy Zajdel - pobrany podatek 2 procent.".
Kim jest Jerzy Zajdel? Pierwsze co zrobiłem, to wpisałem nazwisko Jerzego Zajdla w przeglądarce internetowej Onetu. Pojawiło się ponad 1000 stron, w których występuje Zajdel. O tym nazwisku pojawił się właściciel firmy produkującej okna, także dr Jakub Zajdel zajmujący się historią filmu polskiego. Najwięcej stron dotyczyło Janusza A. Zajdla, pisarza fantastycznego, ale ten zmarł siedem lat temu.
Internet nie na wiele się przydał, dlatego musiałem z rzeczywistości wirtualnej wrócić na ziemię.
Sprawdziłem w Okręgowych Izbach Radców Prawnych i Okręgowych Radach Adwokackich Szczecina, Warszawy i jeszcze kilku innych dużych miast. Żaden mecenas Zajdel tam nie figuruje. A jeżeli nie jest tam zarejestrowany, to nie może wykonywać zawodu adwokata czy radcy prawnego.
Witoldowi Bachorzowi, byłemu rzecznikowi prasowemu SLD w Szczecinie, który dziś obraca się w kręgach warszawskiego Sojuszu nazwisko to "obiło się o uszy".
- Zajdel, Zajdel... pamiętam, że był taki fotoreporter w "Dzienniku Szczecińskim" - drąży w swojej pamięci Bachorz. - Ale chyba jego nazwisko jakoś inaczej się pisało. Raczej "Seidler".
Po chwili namysłu, Bachorz przypomniał sobie także, że w strukturach szczecińskiego SLD działa także nijaki Zajdler, ale nie jest on mecenasem tylko biznesmenem i protestantem.
Z kolei obecnemu rzecznikowi prasowemu szczecińskiego SLD Jędrzejowi Wijasowi nazwisko Jerzego Zajdla nic nie mówi. - Pytałem znajomych, ale nikt takiej osoby nie zna - mówi Głosowi rzecznik Wijas.

Znają się z mecenasem od dawna

Szczecinianinowi, Rafałowi Jessweinowi, który jest doradcą medialnym Jacka Piechoty w Ministerstwie Gospodarki nazwisko Zajdla skojarzyło się tylko z fantastyką. - No dobrze zapytam ministra o to kim jest, ale minister jest bardzo zajęty i nie wiem czy dzisiaj się uda - informował doradca.
"Dzisiaj" się nie udało. Na drugi dzień dowiedziałem się - To jest kolega ministra Piechoty, jest prawnikiem i znają się od dawna - informował Jesswein.
Zadzwoniłem jeszcze raz do asystenta Piechoty, żeby dowiedzieć się kim właściwie jest ten Zajdel, gdzie mieszka, czy prowadzi działalność gospodarczą, dlaczego pożyczył Piechocie tak dużą kwotę i dlaczego nie chce za to odsetek.
- To mnie już zaczyna wkurzać - zdenerwował się Jesswein. - Minister ma poważne sprawy na głowie. Ja mogę powiedzieć o tym jaka jest sytuacja górnictwa na Śląsku, o sprawie budowy gazociągu a nie o takich rzeczach.

Nie mecenas, lecz doktor

Na budowę takiego domu minister Jacek Piechota pożyczył 200 tysięcy od... No właśnie, od kogo?
(fot. Andrzej Szkocki)

Ponieważ pan Jesswein ma na głowie bardzo ważne sprawy, "Głos" zwrócił się oficjalną drogą do posła Piechoty o odpowiedź kim jest Jerzy Zajdel. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że poseł Piechota nie pożyczył pieniędzy od żadnego mecenasa Jerzego Zajdla, tylko od doktora Jerzego Zajadły.
W piśmie do redakcji czytamy: "Pożyczki w wysokości 200 tys. zł udzielił mi Pan dr Jerzy Zajadło - pracownik Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego oraz właściciel Kancelarii Prawniczej "Utiilis". Pożyczka udzielona została na czas określony (na okres jednego roku, termin spłaty mija w dniu 19 lipca 2002 r.) aby zapewnić ciągłość finansowania budowy domu do czasu sprzedania mojego mieszkania przy ul. Czerwonej w Szczecinie (...) Od pożyczki tej został odprowadzony podatek w wysokości 2 procent. Pożyczka nie jest oprocentowana".
Dalej poseł Piechota napisał, że z dr Zajadło zaprzyjaźnił się pod koniec lat 80-tych, kiedy pełnił funkcję przewodniczącego Klubu Inteligencji "Sens". Przyjaźń Piechoty i Zajadły trwa do dziś. I ponoć powiedzenie, że jak chce się przyjaciela stracić, to wystarczy mu pożyczyć pieniądze, w tym przypadku się nie sprawdziło.
"Prywatna pożyczkę zaciągnąłem u przyjaciela mieszkającego i prowadzącego działalność poza województwem zachodniopomorskim, a więc u osoby nie związanej w żaden sposób z moją działalnością na terenie naszego województwa" - tłumaczył w piśmie do redakcji poseł Piechota.
Wszystko jest w porządku, poza nazwiskiem. Dlaczego poseł Piechota wpisał w oświadczeniu majątkowym innego człowieka niż tego o którym napisał do redakcji "Głosu"?

Dwóch przyjaciół

Żeby nie denerwować pana Jessweina, ponownie zwróciliśmy się oficjalnie do posła Piechoty z tym pytaniem. W odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że to redakcja "Głosu" dostała prawdziwe informacje na temat pożyczki, którą otrzymał poseł. "Znam i przyjaźnię się zarówno z Panem o nazwisku Zajadło, jak i z Panem o nazwisku Zajdel. W przekazanym marszałkowi Sejmu RP oświadczeniu omyłkowo wpisałem podobnie brzmiące nazwisko drugiego z przyjaciół. Nie było to z mojej strony działanie zamierzone" - wyjaśniał "Głosowi" poseł Piechota.
Na samym końcu oświadczenia majątkowego wypełnianego przez każdego posła w tym i tego wypełnionego przez Piechotę istnieje zapis: "Powyższe oświadczenie składam świadomy, iż na podstawie art. 233 Kodeksu karnego za podanie nieprawdy lub zatajenie prawdy grozi kara pozbawienia wolności."
- O odpowiedzialności karnej może być mowa wtedy, kiedy ktoś wystąpi do sądu w tej sprawie - mówi dyrektor Stanisław Kostrzewa z Biura Informacyjnego kancelarii Sejmu RP. - Natomiast w zakresie oświadczeń majątkowych i rejestru korzyści, kompetentnym organem jest Komisja Etyki Poselskiej.

Niewiele z tego wynika

Jeżeli gdzieś gazeta zarzuca nieprawdziwość danych w oświadczeniu to kierujemy to do Komisji Etyki, ale prawdopodobnie niewiele z tego wyniknie, ponieważ za moment będą już nowe oświadczenia. Posłowie składają je do końca kwietnia. Poza tym nie potrafię odpowiedzieć, czy wszyscy posłowie wypełnili co do joty swoje oświadczenia zgodnie z prawdą.
- Czyli, że prócz dziennikarzy nie ma nikogo, kto zajmowałby się sprawdzaniem wiarygodności tych oświadczeń?
- Zgodnie z ustawą egzemplarz takiego oświadczenia idzie do Urzędu Skarbowego. Ale urząd prawdopodobnie też z tym nic nie robi. No bo co może zrobić? - pyta dyrektor Kostrzewa.
Poseł Piechota pomylił się w oświadczeniu majątkowym i nie spowoduje to żadnych większych reperkusji. Natomiast jeśli przeciętny Kowalski wpisze coś nie tak do rozliczenia podatkowego, nie może liczyć na to, że Urząd Skarbowy przymknie na to oko. - Za 50 złotową pomyłkę w rozliczeniu podatkowym płaciłem już 400 zł - wspomina dyrektor Kostrzewa - Wiem, że oświadczenia majątkowe powinny być wypełniane z taką samą starannością jak wszystkie inne dokumenty. Ale tak w praktyce nie jest. Z informacji , które do mnie napływają wynika, że posłowie nie tylko się mylą, ale wręcz zatajają fakty.

To już 15 lat

Przyjaciel posła Jacka Piechoty doktor Jarzy Zajadło, chętnie rozmawia na temat pożyczki.
- Znamy się już ponad 15 lat - wspomina dr Zajadło. - Kiedyś Jacek zwrócił się o taką pożyczkę i ją dostał ode mnie. Mam do niego pełne zaufanie i nie obawiam się, że mógłbym pieniędzy nie otrzymać z powrotem. Mogłem pozwolić sobie na taki gest. Przyjaźnimy się. Często spędzamy razem wakacje czasami na Kaszubach, czasami w górach.
Jerzy Zajadło, prócz tego, że pracuje na Uniwersytecie Gdańskim i prowadzi własną kancelarię prawną pełni także funkcję Konsula Honorowego Ludowej Republiki Bangladeszu. To niewielki i biedny kraj leżący między Birmą a Indiami. - Zajmuję się prawem międzynarodowym, i kiedyś przyszła taka propozycja z MSZ, że czy nie zgodziłbym się być konsulem honorowym Bangladeszu - wspomina doktor Zajadło. - Wzięło się to stąd, że z tamtych okolic świata, poprzez Rosję trafiają do kraju uchodźcy. I MSZ potrzebował kogoś, kto by się znał na prawie międzynarodowym. Tą drogą już od pięciu lat jestem konsulem. Ale dla mnie Bangladesz to egzotyczny kraj. Nigdy tam nie byłem i nie prowadzę tam żadnych interesów.
A kim jest mecenas Zajdel? To już temat na osobną opowieść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński