Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Postrach przy Tesco

Wioletta Mordasiewicz, 14 października 2005 r.
- Ten mężczyzna chciał, żebyśmy mu dały złotówkę - mówią klientki marketu. - Nie dałyśmy, bo był pijany i pewnie chciał na alkohol.
- Ten mężczyzna chciał, żebyśmy mu dały złotówkę - mówią klientki marketu. - Nie dałyśmy, bo był pijany i pewnie chciał na alkohol. Wioletta Mordasiewicz
Od razu rzucają się w oczy. Słaniają się na nogach, wodząc za ludźmi mętnym wzrokiem. Piją alkohol i zaczepiają innych. Gdy nie dostają pieniędzy, straszą, że zniszczą auto.

Tak zachowują się grupki mężczyzn, które "działają" przed stargardzkimi marketami. Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo bezradnie rozkładają ręce.

Daj, albo stracisz lusterka

Problem zaczyna narastać. Kierowcy boją się parkować samochody na parkingu przy hipermarkecie Tesco. Najchętniej zostawiają je tuż przy sklepie. Jest bezpieczniej, bo czasem przechadza się tam ochrona.

- Niedawno zaparkowałem samochód tuż przy budkach, gdzie stoją wózki na zakupy - opowiada stargardzianin. - Podszedł do mnie mężczyzna w wieku około 35-40 lat. Wyglądał na lekko podchmielonego. Zażądał bym dołożył mu parę groszy do wina. Nie mam w zwyczaju dawać takim ludziom pieniędzy, a tym bardziej na alkohol. Powiedziałem, że nie mam i zaproponowałem mu papierosa. Wziął, ale powiedział, że jak wyjdę ze sklepu mogę już nie zobaczyć lusterek samochodowych. Wsiadłem do auta i podjechałem bliżej sklepu. Tam jest chyba bezpieczniej.

To nie jedyny przypadek zastraszania ludzi. Wystarczy kilka minut stanąć przy wejściu do sklepu Tesco, by przekonać się, że amatorzy tanich trunków stale szantażują stargardzian.

- Z budki wyszedł jakiś gość i powiedział, że jak mu nie dam 2 złotych porysuje mi samochód gwoździem - denerwuje się inny klient Tesco. - Nie chciałem ryzykować i dałem mu pieniądze. Ale to przecież szantaż. Co robi ochrona sklepu, że pozwala na takie zastraszanie klientów? Czy oni nie widzą co się dzieje na tym parkingu? Przecież niedługo dojdzie do tego, że nie będę robił zakupów w tym sklepie w obawie o swoje auto!

Przebili dwa koła

Mężczyźni, którzy, jak się okazuje, znaleźli skuteczny sposób na zbieranie pieniędzy, nie są gołosłowni. Przekonała się o tym stargardzianka, która niedawno odmówiła mężczyźnie pieniędzy. Ten zagroził jej, że przebije opony w samochodzie. Gdy po kilkunastu minutach kobieta wróciła, dwie opony były przebite. Ów mężczyzna stał nieopodal z kolegą. Powiedział "widzisz ty k...., a nie mówiłem?"

Służby są bezradne

Ochrona sklepu bezradnie rozkłada ręce.

- Nie możemy sobie z nimi poradzić - powiedział "Głosowi" jeden z ochroniarzy. - Przeganiamy ich stąd, ale wracają. Wzywamy też policję i straż miejską. Ale to nie skutkuje. Przyjeżdżają funkcjonariusze, legitymują mężczyzn i pouczają. Ale oni wracają.

Stargardzka policja zna sprawę, bo wzywana jest przez ochronę Tesco.

- Ochrona zgłasza nam zakłócenie porządku przed sklepem - mówi Aleksandra Pajdowska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie. - Otrzymujemy sygnały, że przed sklepami i na parkingach grupy mężczyzn piją alkohol i zaczepiają klientów. Policjanci ich legitymują. Zdarza się, że te właśnie osoby są zatrzymywane przez ochronę na kradzieżach towaru w marketach.

Przyjazd policji często kończy się dla rozrabiających przed hipermarketami osób jedynie upomnieniem. Tak było choćby 6 października, kiedy policja została wezwana do 8-osobowej grupki mężczyzn pijących alkohol i zakłócających spokój przed sklepem. Wylegitymowano ich i pouczono. Interwencje policji nie robią wrażenia na amatorach tanich trunków.

- Popełnienie wykroczenia porządkowego nie jest podstawą do zatrzymania - mówi Aleksandra Pajdowska. - Policja wystawia takim ludziom mandaty za picie alkoholu, zaśmiecanie terenu lub przeklinanie. W przypadkach, gdy zaczepiają ludzi i proszą o pieniądze, możemy ich tylko pouczyć. Jeżeli mieszkańcy miasta są straszeni czy szantażowani przez tych mężczyzn, powinni to zgłosić policji.

Strażnicy miejscy dość często bywali w Tesco. Teraz są tam jednak rzadziej.

- Ochrona powinna zapewnić bezpieczeństwo na całym terenie należącym do Tesco - mówi Wiesław Dubij, komendant Straży Miejskiej w Stargardzie. - A oni stoją w krawatach w sklepie. Powinni też chodzić po parkingu między samochodami. Teraz ochrona dzwoni do nas rzadziej, bo powiedzieliśmy im, że będziemy reagować tylko wtedy, gdy oni faktycznie nie dają sobie rady. Przecież nie wyślę patrolu, by cały czas tam interweniował. Teren miasta jest bardzo rozległy.

Będzie więcej ochroniarzy

Wojciech Sokół, rzecznik prasowy sieci sklepów Tesco, zapowiada zwiększenie liczby pracowników ochrony monitorujących zarówno sklep jak i przyległy parking. Zamierza ponadto prosić policję o dodatkowe patrole.

- Teren sklepu jest monitorowany, a o wszystkich zgłaszanych nieprawidłowościach pracownicy ochrony zgodnie z obowiązującym prawem natychmiast informują policję lub straż miejską prosząc o interwencję - mówi rzecznik Tesco. - Na pewno wzmocnimy prewencję na naszym terenie. Zastanowimy się również wspólnie z policją i strażą miejską nad tym, co jeszcze możemy zrobić, by klienci czuli się bezpiecznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński