Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porzucony, zagubiony? Martwy, przy niemieckich śmieciach

ha
Martwego grzywacza zabrali z lasu pracownicy schroniska dla zwierząt.
Martwego grzywacza zabrali z lasu pracownicy schroniska dla zwierząt. Fot. schronisko
Pies przez kilka dni siedział przy dzikim wysypisku w lesie przy ulicy Karsiborskiej w Świnoujściu. Na widok ludzi uciekał. W końcu został znaleziony martwy.
Wśród sterty śmieci, przy których siedział pies, były nawet niemieckie listy z adresem odbiorcy.
Wśród sterty śmieci, przy których siedział pies, były nawet niemieckie listy z adresem odbiorcy. Fot. schronisko

Wśród sterty śmieci, przy których siedział pies, były nawet niemieckie listy z adresem odbiorcy.
(fot. Fot. schronisko)

Nie wiadomo, jak młoda suczka grzywacza znalazła się lesie koło jednostki wojskowej przy ulicy Karsiborskiej. Zauważyła ją przypadkowa osoba i powiadomił pracowników schroniska.

- Próbowaliśmy złapać suczkę, ale gdy tylko się pojawialiśmy, to uciekała w las - opowiadają ludzie ze schroniska. - Chodziliśmy za nią, szukaliśmy, ale bez skutku.

Przez kilka dni z rzędu pracownicy zawozili jej jedzenie. Kładli w pobliżu dzikiego wysypiska śmieci.

- To były niemieckie śmieci - opowiada Alina Celniak ze schroniska dla zwierząt. - Wśród opakowań po żywności były nawet koperty zaadresowane po niemiecku.
Pani Alina dodaje, że suczka cały czas wracała w to miejsce. Dlatego właśnie tam zostawiali jej jedzenie. Któregoś dnia, gdy przyjechali, znaleźli psa martwego. Ślady wskazują, że został zaatakowany przy dzięki zwierzęta. Ludzie ze schroniska zabrali martwego grzywacza. Okazało się, że ma czipa. Po nim doszli, że właścicielem psa jest Niemiec.

- Zgłosiliśmy sprawę na policję - mówi pani Alina. - Okazało się, że właściciel tego dnia, gdy grzywacz został znaleziony w naszym lesie, zgłosił u siebie jego zaginięcie.

Pracownicy schroniska powątpiewają jednak, czy pies faktycznie zaginął. Zagubione zwykle wracają do domu, nawet po kilku dniach. A ten cały czas siedział przy tych niemieckich śmieciach. No i nie dał się złapać.

- To dość dziwne zachowanie, jak na zagubionego psa - mówi Alina Celniak.

Nikt nikogo oczywiście nie oskarża i niczego nie zarzuca. Nie ma dowodów. Ale niewykluczone, że choć zabrzmi to okrutnie, pies został po prostu wyrzucony razem ze śmieciami. A zgłoszenie jego zaginięcia było tylko przykrywką dla porzucenia.

- Zadziwiające jest jak ten pies znalazł się w naszym lesie - zastanawiają się w schronisku. - Ktoś go musiał tu z Niemiec przywieźć. Może właśnie razem z tymi śmieciami. To by wyjaśniało dlaczego ten grzywacz tak siedział przy tych śmieciach. Czekał na swojego pana.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński