Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Portowcom uciekł talent

Marcin Dworzyński
Sergei Mosnikov miał dość siedzenia na ławce Pogoni. Zobaczymy, jak pójdzie mu w Górniku.
Sergei Mosnikov miał dość siedzenia na ławce Pogoni. Zobaczymy, jak pójdzie mu w Górniku. Andrzej Szkocki
W ślad za Grzegorzem Boninem do Górnika Zabrze odszedł Sergei Mosnikov. Niedoceniony, zagubiony, czy może faktycznie zawodnik o zaledwie przeciętnych jak na Portowców umiejętnościach?

Chociaż trener Marcin Sasal nie bardzo widział sens w rozgrywaniu specjalnych spotkań z udziałem testowanych zawodników, w oczy rzucił mu się jeden zawodnik - Sergei Mosnikov. Chwilowy sceptycyzm minął i kolejnym dobrym występem przeciwko Chemikowi Police sprawił, że klub był już na Estończyka zdecydowany. Umowa nie została jednak od razu podpisana. Pojawiły się komplikacje. Najpierw poszła informacja, że Mosnikov w Pogoni jednak nie zagra, by chwilę później, 21 grudnia 2011 roku, podpisać się pod kontraktem.

Przed przyjściem do Pogoni Mosnikov już miał status reprezentanta, może nie niezastąpionego, ale takiego kolekcjonującego minuty na boisku. W rozmowie z nami Mosnikov przyznał, że przejście do Pogoni traktuje jako pierwszy profesjonalny wyjazd. Wcześniej przebywał w akademii młodzieżowej holenderskiego Heerenven.

- Uważam, że przejście do Pogoni jest dla mnie dobrym krokiem, a to co będzie dalej, pokaże czas - mówił zawodnik.

Ten był jednak dla środkowego pomocnika okrutny. Mimo, wydawało się, sporych umiejętności, zawodnik nie potrafił przebić się do składu. Nie można tego zwalać na niechęć jednego trenera, bo Mosnikov miał okazję trenować pod okiem Marcina Sasala, Ryszarda Tarasiewicza i Artura Skowronka.

- Pogoń jest o tyle specyficzna, że osobie bez silnego charakteru trudniej przebić się do drużyny - mówił swojego czasu Sasal. Być może w tych słowach znajdziemy klucz, dlaczego Mosnikov nie był w stanie zaprezentować pełni umiejętności?

- Wierzę, że poprzez występy w Pogoni wrócę do reprezentacji - mówił Estończyk chwilę po podpisaniu kontraktu. To się potwierdziło. Dzięki treningom z pierwszym zespołem i występom w trzecioligowych rezerwach, reprezentacyjny licznik Mosnikova wskazuje teraz liczbę 12.
Od dłuższego czasu Estończyk nie był zadowolony ze swojej roli. Istniało zagrożenie, że w najbliższym okienku transferowym będzie chciał odejść. Zainteresowanie wykazał Górnik Zabrze. Z początku Pogoń chciała tylko wypożyczyć zawodnika, ale ku zaskoczeniu wszystkich 26 stycznia za porozumieniem stron zawodnik rozwiązał kontrakt z klubem, a dzień później związał się zabrzańskim zespołem na rok, z opcją przedłużenia na 2,5 roku.

Transfer zagadkowy, bo kto pozbywa się reprezentanta za darmo? Odejście Mosnikova wywołuje niepokój. Pogoń traci ewentualnego następcę w środku pola. Nie ukrywajmy, ta pozycja w zespole nie jest mocno obsadzona. Swoje lata ma już Edi Andradina. Takafumi Akahoshi jest obserwowany przez kilka klubów, a Bartosz Ława także jest wiekowym zawodnikiem.

Co gorsza, młodych nie widać. Są oczywiście Wojciech Golla, Mateusz Wilk, Mateusz Szałek (kiedy wróci z wypożyczenia do Floty), ale to zawodnicy o defensywnych predyspozycjach. Formacja, która jest siłą Portowców, za jakiś czas może wymagać poważnego remontu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński