Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoń przegrała z Lechem, ale w I połowie pokazała świetną grę

Jakub Lisowski
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 0-1
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 0-1 Pogoń Szczecin Twitter
W rewanżowym spotkaniu półfinału Pucharu Polski Portowcy do przerwy powinni prowadzić z Lechem Poznań co najmniej 2:0, ale jak to często bywa - niewykorzystane okazje zemściły się na gospodarzach.

Wynik pierwszego spotkania (3:0) pozwolił trenerowi Nenadowi Bjelicy zostawić na ławce rezerwowych Darko Jevticia, czyli najlepszego zawodnika Lecha tej wiosny. Szkoleniowiec wolał oszczędzać Szwajcara mając w perspektywie mecz ligowy z Legią Warszawa. Na rezerwie pozostał też Dawid Kownacki, ale akurat to oznaczało, że od pierwszej minuty zagra doskonale znany w Szczecinie Marcin Robak (będąc Portowcem sięgnął po koronę króla strzelców). Trener Pogoni Kazimierz Moskal na takie roszady pozwolić sobie nie mógł, choć pozostawienie na rezerwie Spasa Delewa zaskoczyło fanów. Bułgar jest jednak trochę podmęczony ostatnimi występami, a pamiętajmy, że nie przepracował okresu przygotowawczego, jak pozostali zawodnicy Pogoni. Dodajmy, że z powodu kontuzji nie mógł zagrać Rafał Murawski, a tak to Moskal posłał na boisku pewniaków.

„Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą” - taki napis na płocie pod zegarem miał zmobilizować gospodarzy, którzy w ostatnich meczach nie wyglądali na zespół głodny zwycięstw, pełen ambicji i zaprogramowany na sukcesy. Fani czekali jednak na przełamanie, a trzeba przyznać, że mimo chłodnego wieczoru i późnej pory frekwencja dopisała. Na trybunach pojawiło się ok. 5 tys. kibiców.

Sympatycy Pogoni już w 1. minucie nagrodzili Portowców brawami, choć akcja niczym dobrym się nie skończyła, ale kibicom spodobała się próba dalekiego podania od Jarosława Fojuta do Adama Gyurcso. Euforia mogła pojawić się trzy minuty później, ale Marcin Listkowski nie wykorzystał błędu obrońców Lecha i zmarnował sytuację sam na sam.

- Zagraj, zagraj, jak za dawnych lat – płynęło z trybun, a piłkarze nakręcali się z każdą minutą. W 9. minucie o włos nie padł samobój. Jasmin Burić minął się z piłkę, ta odbiła się od głowy jednego z defensorów i wpadłaby do siatki, gdyby nie wykop Mihaiła Raduta.

Nie minęło 20 minut spotkania, a Pogoń nadal zdecydowanie przeważała, groźnie było po akcjach Korta czy Gyurcso, ale brakowało szczęścia lub cwaniactwa w polu karnym. Był to jednak najlepszy początek meczu Portowców w tym sezonie.
Kolejne minuty to trochę spokojniejsza gra, Lech w końcu zorganizował ciekawszą akcję, ale Ricardo Nunes wyłuskał piłkę z dużą łatwością. Portowcy odpowiedzieli strzałami z pola karnego Korta i Cornela Rapy. Przynajmniej jedna z tych okazji powinna zakończyć się zdobyciem bramki. W 35. minucie poznaniacy oddali w końcu groźny strzał (Radut obok słupka), ale to gospodarze nadal byli w natarciu.

- Wiemy, że piłka jest nieprzewidywalna i jedna bramka może czasami sporo zmienić. Musimy być jednak ostrożni, bo stracony gol może definitywnie zamknąć rywalizację – mówił proroczo przed meczem Moskal.

Niestety, w 40. minucie Kort stracił piłkę w polu karnym Lecha, ten błyskawicznie uruchomił Robaka. Napastnik pokazał klasę – wyprzedził Sebastiana Rudola, ograł Jarosława Fojuta i pokonał z bliska Jakuba Słowika. Ten gol to było zwieńczenie pecha, który trzyma się Pogoni kolejnej wiosny. Nic więc dziwnego, że gdy sędzia odgwizdał przerwę, Kamil Drygas ze złości wkopnął piłkę do siatki Lecha.

Drugą połowę Pogoń również rozpoczęła z animuszem, ale Lech nie chciał się tylko przyglądać jej atakom, więc od 50. minuty przejął inicjatywę. Nie tworzył masy sytuacji, ale wprowadzał na połowę Pogoni przynajmniej sześciu piłkarzy przy swoich akcjach, co ograniczało swobodę szczecinianom. Ci nie mieli już tylu okazji, strzałów czy dośrodkowań, ale też obrońcy i bramkarz Lecha nie prowokowali już losu.

Do końca nic się nie zmieniło, choć w samej końcówce Pogoń przeprowadziła jeszcze jeden szturm.

Pogoń Szczecin – Lech Poznań 0:1 (0:1)
Bramka: Robak (40.)
Pogoń: Słowik – Rapa Ż (59. Niepsuj), Fojut, Rudol, Nunes, Listkowski, Matras, Drygas, Kort (75. Kowalczyk), Gyurcso, Frączczak (59. Ciftci).
Lech: Burić – Kędziora, Nielsen, Bednarek, Wilusz, Makuszewski (72. Wasielewski), Trałka, Tetteh, Radut, Pawłowski (70. Jevtić), Robak (57. Bille Nielsen).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński