MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Podwójne zabójstwo w centrum: Tajemnica ciosów nożem

Mariusz Parkitny [email protected]
Adam Słomski
Zwłoki dwóch mężczyzn znaleziono w mieszkaniu w centrum miasta. Nie żyją od października. Zmarli od ciosów nożem.

Pdwójne morderstwo na Jana Pawła II

- Już w październiku przeczuwałam, że ze Zdzisławem coś złego się stało. To uchylone okno nie dawało mi spokoju - mówi pani Antonina, sąsiadka.

Tragedia rozegrała się w niewielkim mieszkaniu w oficynie przy al. Jana Pawła II. Ofiary to właściciel mieszkania Zdzisław W. oraz jego znajomy. Lekarz, który badał ciała podejrzewa, że zginęli od ciosów prawdopodobnie nożem. Dokładna przyczyna śmierci będzie znana po sekcji zwłok. Ale wczoraj policjanci znaleźli w mieszkaniu ukryte narzędzia, które mogły posłużyć do zadawania ciosów.

- Były ukryte w takich nietypowych miejscach, jakby komuś zależało, abyśmy ich nie znaleźli - mówi osoba badająca sprawę.

Policję zawiadomiła w poniedziałek rano pani Antonina. Mieszka w klatce naprzeciwko.

- Już nie mogłam znieść tego odoru. Na podwórku pojawiły się muchy i koty, a wcześniej nigdy ich nie było. Matka mówiła mi, ze koty zawsze ciągną do trupów - mówi.

Drzwi do mieszkania były zamknięte. Wyważyli je strażacy. Ciała leżały w małej kuchni znajdującej się pod pokojem. Do wczorajszego popołudnia policjanci zabezpieczali ślady. Mają ich bardzo dużo, ale odnalezienie sprawcy lub sprawców może nie być proste. Według sąsiadów przed śmiercią Zdzisława odwiedzał tylko starszy pan. Ten, którego znaleziono z nim w kuchni. Dlatego rozważana jest też hipoteza, że obaj panowie się pokłócili i chwycili za noże.

- Może i ktoś go jeszcze odwiedzał, bo do klatki wchodzili różni ludzie, ale przecież mogli odwiedzać innych sąsiadów. Nie sprawdzamy kto do kogo przychodzi - mówiła pani Krystyna, sąsiadka z naprzeciwka.

Zdzisław D. to ciekawa postać. Przedstawiał się jako Zdzisiek, Andrzej lub Roman. Starszy, ponad 70-letni pan miał opinie bardzo schludnego, choć nie stroniącego od kieliszka. Ubierał się elegancko, w koszule, krawaty. Widziano go też w skórzanych spodniach, a nawet w mundurze. Nosił peruki. Miał ich kilka: jasną, szara i rudą.

- Mówił dzień dobry, czasem całował w rękę, ale rozmowny bardzo nie był. - dodaje pani Krystyna.
Jednej z pań pochwalił się kiedyś, że miał trzy żony, i czworo dzieci. Krążyły plotki, że był marynarzem i mistrzem ceremonii na pogrzebach. W dzień najczęściej siedział w domu. Wychodził wieczorami. Gdy wracał pijany zdarzało się, że w domu robił głośną imprezę. Często otwierał okno w pokoju, bo choć palił papierosy, to twierdził, że nienawidzi dymu nikotynowego. To właśnie uchylone w pokoju okno niepokoiło od dłuższego czasu sąsiadów z naprzeciwka. Z jego klatki nikt nie reagował.

- Przez całą zimę okno było uchylone. Dziwiło mnie to. Ze dwa dni po tym jak je uchylił, mówiłam nawet mężowi, że Zdzisiek chyba nie żyje. Dziwiłam się, że go nie zamyka, bo przecież to już były przymrozki. Mam czasem takie przeczucie - wspomina pani Antonina.

Ale potem rozeszła się plotka, że za zniszczenie drzwi Zdzisiek poszedł do więzienia, więc sąsiedzi trochę się uspokoili. Na przełomie roku powiadomili administrację budynku. Odpowiedziano im jednak, że bez kogoś z rodziny Zdziśka nie mogą wejść do środka, bo zostaną obciążeni kosztami. W lutym wezwano policję i straż pożarną.

- Ktoś wszedł na drabinę, odsunął firankę przy uchylonym oknie, powąchał i stwierdził, że nic śmierdzi. Potem odjechali - mówi pani Antonina.

Gdy zaczęły się cieplejsze dni, fetor rozkładających się ciał był już nie do wytrzymania. Dlatego w
poniedziałek pani Antonina jeszcze raz wezwała policję.

Gdy po południu, ciała obu mężczyzn zabrano na sekcję, pod oknem pana Zdzisława doszło do dziwnej sceny. Przyszła kobieta, która kiedyś go odwiedzała. Stojąc pod oknem zaczęła krzyczeć, że jej były przyjaciel powinien umrzeć.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński