Jeśli okazałoby się to prawdą, to byłaby rzecz niebywała. Tylko jaki miał w tym cel - zastanawia się Krzysztof Dankiewicz, powiatowy lekarz weterynarii w Gryfinie.
- Cała ta sprawa to draństwo - dodaje Tomasz Grupiński, wojewódzki lekarz weterynarii w Szczecinie.
____________________________________________________________________
Czytaj też: Pomyłka banku wydawała się wielkim uśmiechem od losu
____________________________________________________________________
Okazuje się, że zatrzymany odziedziczył po tacie firmę zajmującą się transportem odpadów. Policja wyjaśnia, czy podrzucenie mięsa w Puszczy Bukowej było jego pomysłem na zrobienie porządków w zakładzie. Tydzień temu w lesie na drogę pod Kołowem (gm. Stare Czarnowo) wyrzucono 3,2 tony cuchnących i rozkładających się kur, świńskich nóg, żeberek wieprzowych wędzonych, mięsa pochodzącego z rozbioru oraz tacek z wyrobami drobiowymi. Większa część pochodziła ze sklepów. Pozostałe z nieustalonego zakładu mięsnego.
23-latek ze Szczecina został już zatrzymany. Usłyszał zarzuty nieprawidłowego postępowania z odpadami odzwierzęcymi. Po przesłuchaniu podejrzany został zwolniony do domu. Ma dozór policyjny. Musiał wpłacić poręczenie majątkowe.
Czytaj też: Skandal w Puszczy Bukowej. Pół tony zepsutego mięsa na środku drogi
- Przyznał się do winy - mówi st. sierż. Michał Kubiak z gryfińskiej policji. Grozi mu 5 lat więzienia.
Firma, którą do tej pory zarządzał ojciec podejrzanego, to jedna z kilkunastu w Szczecinie zajmująca się transportem odpadów. Muszą mieć specjalne samochody wyposażone w chłodzenie oraz zgodę wojewódzkiego lekarza weterynarii.
Ponieważ w naszym regionie nie ma zakładów utylizacyjnych, transporty wożone są pod Piłę i Zieloną Górę. Możliwości oszustw jest niewiele, bo firma transportowa (zwana przez lekarzy weterynarii taksówką) musi wykazać się dokumentem, że do utylizacji dostarczyła tyle mięsa, ile odebrała z zakładu mięsnego, fermy czy sklepu.
Mięso do utylizacji wkładane jest w 240-litrowe pojemniki, przypominające kontenery na śmieci. Na jednym "taksówka" zarabia od 70 do 150 zł. Ceny są zróżnicowane, bo strony często negocjują stawki.
Afera w Kołowie zaczęła się 15 sierpnia. Policjanci dostali wtedy informację o górze cuchnącego mięsa leżącego na drodze w Puszczy Bukowej. Na ślad sprawcy trafiono w myjni samochodowej. Przyjechał tam mercedes, w którym były resztki mięsa. Kilka dni wystarczyło, aby policjanci znaleźli podejrzanego. Oprócz procesu będzie miał też problem z firmą.
- Jeśli zarzuty się potwierdzą, to taka firma na pewno nie będzie mogła już dalej świadczyć swoich usług - mówi Krzysztof Dankiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?