Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwójna afera z mięsem! Mężczyzna usuwający cuchnące odpady sam podrzucał je do lasu

Mariusz Parkitny [email protected]
Zatrzymanemu mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia.
Zatrzymanemu mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia. Fot. Archiwum
Mężczyzna, któremu zlecono usunięcie z Puszczy Bukowej kilku ton cuchnącego drobiu i wędlin, sam podrzucił je do lasu dzień wcześniej - ustalił Głos.

Jeśli okazałoby się to prawdą, to byłaby rzecz niebywała. Tylko jaki miał w tym cel - zastanawia się Krzysztof Dankiewicz, powiatowy lekarz weterynarii w Gryfinie.

- Cała ta sprawa to draństwo - dodaje Tomasz Grupiński, wojewódzki lekarz weterynarii w Szczecinie.

____________________________________________________________________

Czytaj też: Pomyłka banku wydawała się wielkim uśmiechem od losu
____________________________________________________________________

Okazuje się, że zatrzymany odziedziczył po tacie firmę zajmującą się transportem odpadów. Policja wyjaśnia, czy podrzucenie mięsa w Puszczy Bukowej było jego pomysłem na zrobienie porządków w zakładzie. Tydzień temu w lesie na drogę pod Kołowem (gm. Stare Czarnowo) wyrzucono 3,2 tony cuchnących i rozkładających się kur, świńskich nóg, żeberek wieprzowych wędzonych, mięsa pochodzącego z rozbioru oraz tacek z wyrobami drobiowymi. Większa część pochodziła ze sklepów. Pozostałe z nieustalonego zakładu mięsnego.

23-latek ze Szczecina został już zatrzymany. Usłyszał zarzuty nieprawidłowego postępowania z odpadami odzwierzęcymi. Po przesłuchaniu podejrzany został zwolniony do domu. Ma dozór policyjny. Musiał wpłacić poręczenie majątkowe.

Czytaj też: Skandal w Puszczy Bukowej. Pół tony zepsutego mięsa na środku drogi

- Przyznał się do winy - mówi st. sierż. Michał Kubiak z gryfińskiej policji. Grozi mu 5 lat więzienia.

Firma, którą do tej pory zarządzał ojciec podejrzanego, to jedna z kilkunastu w Szczecinie zajmująca się transportem odpadów. Muszą mieć specjalne samochody wyposażone w chłodzenie oraz zgodę wojewódzkiego lekarza weterynarii.

Ponieważ w naszym regionie nie ma zakładów utylizacyjnych, transporty wożone są pod Piłę i Zieloną Górę. Możliwości oszustw jest niewiele, bo firma transportowa (zwana przez lekarzy weterynarii taksówką) musi wykazać się dokumentem, że do utylizacji dostarczyła tyle mięsa, ile odebrała z zakładu mięsnego, fermy czy sklepu.

Mięso do utylizacji wkładane jest w 240-litrowe pojemniki, przypominające kontenery na śmieci. Na jednym "taksówka" zarabia od 70 do 150 zł. Ceny są zróżnicowane, bo strony często negocjują stawki.

Afera w Kołowie zaczęła się 15 sierpnia. Policjanci dostali wtedy informację o górze cuchnącego mięsa leżącego na drodze w Puszczy Bukowej. Na ślad sprawcy trafiono w myjni samochodowej. Przyjechał tam mercedes, w którym były resztki mięsa. Kilka dni wystarczyło, aby policjanci znaleźli podejrzanego. Oprócz procesu będzie miał też problem z firmą.

- Jeśli zarzuty się potwierdzą, to taka firma na pewno nie będzie mogła już dalej świadczyć swoich usług - mówi Krzysztof Dankiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński