Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobili mnie policjanci

Michał Fura, 7 maja 2004 r.
To zdjęcie ojciec Mariusza S. zrobił synowi w szpitalu, dzień po zajściu.
To zdjęcie ojciec Mariusza S. zrobił synowi w szpitalu, dzień po zajściu.
Gdy leżałem na betonie, jeden z nich przycisnął mi głowę nogą. Potem paskiem od spodni, tą końcówką ze sprzączką, bili mnie po całym ciele - twierdzi 22 - letni mieszkaniec Międzyzdrojów Mariusz S. i oskarża o pobicie dwóch policjantów z kamieńskiej komendy.

Ani prokuratura, która bada sprawę, ani policja, nie chcą na razie udzielać informacji na ten temat.

Wszystko wydarzyło się w niedzielny wieczór. 22 - latek razem ze swoją dziewczyną i jej bratem siedzieli na ławce w pobliżu promenady. Pili piwo.

Na temat tego, co wydarzyło się później, obie strony (policja oraz poszkodowany), mają różne wersje. Zgadzają się tylko, co do dwóch sytuacji - że cała trójka piła piwo oraz, że Mariusz S. odjechał z policjantami w kierunku Kamienia.

"My cię załatwimy"

Tak mieli powiedzieć policjanci do młodego mężczyzny na chwilę przed jego zatrzymaniem. Według poszkodowanego oraz towarzyszących mu osób, policyjne auto stało od nich w odległości około trzydziestu metrów. Było nieoznakowane. Stąd, jak mówił później ojciec Mariusza S., mogło wynikać agresywne zachowanie jego syna.

- Po prostu nie wiedział, że to policja - twierdzi. - Podeszli do nich dwaj mężczyźni i twierdzili, że są z policji. Ale nie mieli mundurów, nie pokazali odznaki. Dlatego nie dziwię się, że gdy chcieli go wepchnąć do samochodu, to bronił się. Pewnie też bym tak postąpił na jego miejscu.

Według ojca, zarówno jego syn, jak i pozostała dwójka siedzieli na ławce. Zachowywali się spokojnie.

- A to, że pili piwo, nie uprawnia policji do tak agresywnego zachowania. Mogli wlepić mandat i to by wystarczyło - dodaje.
Tak się jednak nie stało. Według ojca poszkodowanego chłopaka, policjanci obezwładnili syna siłą, założyli mu kajdanki i poprowadzili w kierunku samochodu.

- Wrzucili go do samochodu, tak że wypadł drugimi drzwiami - twierdzi ojciec. - Potem wsadzili z powrotem i odjechali.

Znalazł syna w Kamieniu

- Najpierw sprawdziłem, czy nie ma go na komisariacie w Międzyzdrojach - opowiada ojciec. - Nie było. Policjant z komisariatu trzy razy w kilkuminutowych odstępach dzwonił do radiowozu, w którym był mój syn. Przez długi czas nikt nie odpowiadał.
Mężczyzna twierdzi, że po mniej więcej pół godzinie powiedziano mu, że jego syn jest w Komendzie Powiatowej Policji w Kamieniu Pomorskim.

- Wsiadłem w taksówkę i pojechałem do Kamienia - mówi. - Wszedłem do komendy i powiedziałem, że chciałbym zobaczyć się z synem. Usłyszałem "tam jest poczekalnia, proszę czekać". W końcu wyprowadzili mojego syna z jakiegoś pomieszczenia. Podciągnął koszulkę i pokazał, jak wyglądają jego plecy. Był skatowany!

Mariusz S. ma otarcia na plecach, spuchnięte nadgarstki, siniaki na nogach i plecach, liczne skaleczenia na twarzy oraz spuchniętą szyję.
Badający go biegły lekarz sądowy stwierdził, że chłopak mógł zostać pobity.

- Obrażenia mogły powstać od urazów zadanych pięściami, nogami w obuwiu oraz przedmiotem twardym i elastycznym, jak pałka policyjna - napisał w obdukcji biegły sądowy z Kamienia Pomorskiego.

Wydarzenia na parkingu

Co się działo z 22 - latkiem od chwili, gdy policjanci wsadzili go do radiowozu i odjechali?

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, policjanci mówią, że od razu pojechali z nim do Kamienia Pomorskiego. Jechali przez las, drogą przez Wisełkę i Dziwnów.

Mariusz S. twierdzi, że zatrzymali się w lesie. Dokładnie na parkingu Kwasowo przy drodze nr 102. Tam wyciągnęli go z radiowozu na ziemię. Jeden z policjantów miał przycisnąć nogą jego głowę.
- Zdjęli mi pasek od spodni i bili mnie tą końcówką ze sprzączką - twierdzi Mariusz S.

- Ciągali go też za kajdanki po ziemi - dodaje jego ojciec. - Stąd takie opuchlizny na rękach. Miał porwane ubranie i całe ubrudzone ziemią i liśćmi.

Ojciec twierdzi, że zaraz po wyprowadzeniu syna, jeden z policjantów powiedział, że może zabrać go do domu, bo nie ma podstaw do zatrzymania.

- Zażądałem lekarza, ale go nie wezwano. Pojechałem na pogotowie i stamtąd odwiozłem syna do szpitala - dodaje ojciec.
Ojciec twierdzi, że rano do szpitala przyszedł policjant po cywilnemu i wziął od jego syna próbkę moczu.

- Potwierdzili to pracownicy szpitala. Tylko po co i dlaczego nad ranem? - pyta.

Policja czeka na prokuraturę

Policja wstrzymuje się z komentowaniem całej sprawy do czasu, aż wyjaśni ją prokuratura.

- Prowadzimy postępowanie przeciwko temu mieszkańcowi Międzyzdrojów o znieważenie i czynną napaść na funkcjonariuszy - mówi podkom. Leszek Biały, oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Kamieniu Pomorskim.

W jaki sposób 22 - latek znieważył policjantów? Policja nie chce na razie zdradzać swojej wersji obrony. Czeka na stanowisko prokuratury. Nieoficjalnie policjanci mówią jednak, że cała trójka wiedziała, iż w nieoznakowanym aucie są policjanci. Gdy chcieli ich wylegitymować za picie piwa w miejscu publicznym, 22 - latek miał powiedzieć, że nazywa się Tom Cruise i odmówić okazania dokumentów.

Wtedy poprosili go do radiowozu. Chłopak próbował się opierać. Zaczął się szarpać. Wówczas zakuli go w kajdanki. Potem wsadzili go do radiowozu. Tam, jak nieoficjalnie mówią policjanci, szarpał się i kopał nogami.

- Skoro wszyscy odzywali się do nich obelżywie, to dlaczego wzięli tylko mojego syna? - pyta ojciec 22 - latka. - Nie wierzę, że mógł sam sobie zrobić takie siniaki. Nawet uderzając głową w aucie. Mój syn był w kajdankach. Zresztą nawet gdyby nie był, to i tak nie miałby z nimi szans. Ci policjanci to byli silni faceci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński