Przed meczem większa presja musiała być na warszawskim zespole. Stracone punkty w lidze, baty w Lidze Konferencji i trener Kosta Runjaic musiał wiedzieć, że wielu byłych legionistów domagało się jego odejścia. Dla porównania – w Szczecinie pełen luz. Pogoń pojechała do stolicy po czterech kolejnych wygranych w lidze plus zwycięstwie w Poznaniu w Pucharze Polski. Zachwytów było sporo i coraz więcej też było opinii, że Portowcy wyrośli na faworyta do mistrzostwa Polski.
- Zmęczeni? Nie – odpowiadał trener Jens Gustafsson w wielu wywiadach przedmeczowych i budował bojową atmosferę. Szkoleniowiec zdecydował się w sobotę na zasadniczą zmianę. Odstąpił od wystawienia od początku młodzieżowca i postawił na doświadczonych zawodników. Ta decyzja przez kibiców została przyjęta bardzo pozytywnie.
Spodziewaliśmy się, że Legia będzie próbowała od początku atakować i otworzyć wynik i tak było, bo już w 2. minucie Bartosz Kapustka uciekł prawym skrzydłem, dobrze wyłożył piłkę do Marca Guala, ale ten spudłował. Po chwili wrzutka do Blaza Kramera, ale Danijel Loncar świetnie wyczuł lot piłki i wybił na róg. Niestety, po drugim rożnym doszło do niebezpiecznego zderzenia. Loncar w walce o piłkę uderzył w głowę Kremera. Konieczna była interwencja medyków Pogoni (zawodnik na chwilę stracił orientację i ze stadionu pojechał na prześwietlenie do szpitala) i zmiana. Przerwa potrwała kilka minut, a po niej Kapustka strzelał obok bramki, a Yuri Ribeiro w słupek. Portowcy dopiero po kwadransie wyszli z akcją.
Po 25 minutach mecz się wyrównał. Legii brakowało pomysłu i jakby przekonania, że jest w stanie czymś zaskoczyć Portowców. A goście chcieli tę grę kontrolować i szukać szybkich kontr. Do przerwy nic się jednak nie zmieniło.
Po zmianie stron legioniści szybko objęli prowadzenie, ale to była bardziej zasługa braku komunikacji w tyłach Pogoni niż ładnych zagrań gospodarzy. Dośrodkowanie chciał wypiąstkować Valentin Cojocaru, ale ubiegł go Leonardo Koutris. Tyle, że piłka po jego główce została w polu karnym, Josue sprytnie wrzucił ją przed bramkę, a tam Paweł Wszołek z bliska strzelił do pustej bramki.
Legia objęła prowadzenie, ale nie grała nic wielkiego, a Pogoń poczekała chwilę i wykorzystała pierwszą okazję do wyrównania. Przechwyt piłki Fredrika Ulvestada, rozegranie piłki do Grosickiego, a ten zgrał ją do Efthymiosa Koulourisa. Grek z bliska wślizgiem wyrównał.
Po wyrównaniu mecz był wyrównany, choć częściej przy piłce była Legia. Ale w jej grze brakowało przyspieszenia i zaskoczenia. Chwilami czarował Josue, ale był jednak dobrze pilnowany w drugiej połowie. To Pogoń grała wyrachowaną piłkę, spokojnie przesuwała linię obrony i wsparcia pomocników, a gdy tylko nadarzała się okazja to próbował skontrować. Do końca nic się jednak nie zmieniło, bo oba zespoły miały za dużo obaw o odkrycie się w tyłach. Remis jest jednak bardzo korzystnym wynikiem dla Portowców, bo nasz zespół pozostanie w ligowej czołówce.
Legia Warszawa – Pogoń Szczecin 1:1 (0:0)
Bramki: Wszołek (49.) - Koulouris (61.)
Legia: Hładun – Burch, Ribeiro, Augustyniak – Wszołek, Kapustka, Ellitim, Kun (72. Morishita) – Josue Ż (87. Pekhart Ż), Gual, Kramer (87. Dias).
Pogoń: Cojocaru – Wahlqvist Ż, Loncar (11. Borges), Malec, Koutris Ż – Gamboa, Kurzawa Ulvestad – Biczachczjan (60. Gorgon), Grosicki (90. Wędrychowski) – Koulouris.
Sędziował Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów: 25 126.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?