Parking przed Galaxy. Wtorek, 15 marca 2011. Dwóch policjantów w cywilu z oddziału prewencji komendy wojewódzkiej zwraca uwagę na grupkę dzieciaków w wieku 10-14 lat. Stoją i rozmawiają. Niby nic podejrzanego. Ale do tego obrazu nie pasuje postać dojrzałego mężczyzny, który stoi z dziećmi. W pewnym momencie jednego z chłopców częstuje papierosem. Odchodzą w pobliskie krzaki. Policjanci ruszają za nimi. Okazuje się, że mężczyzna nakłonił 11-letniego chłopca do przygodnego kontaktu seksualnego. Policjantom udaje się do tego nie dopuścić. 34-letni Stefan N. trafia na trzy miesiące do aresztu. Według prokuratury, próbował molestować chłopca. Śledztwo w toku.
Piwnica przy ul. Herbowej
26 marca 2001. Klatka schodowa kamienicy przy ul. Herbowej w pobliżu Jasnych Błoni. Na schodach śpi 11-letni Paweł. Kilka dni temu uciekł z domu w Połczynie Zdroju. To nie pierwszy jego gigant. Ktoś dzwoni na policję. Chłopiec mówi funkcjonariuszom, że na klatce czeka na znajomego. Znajomy to 24-letni Stefan N. Podczas rozpytania chłopiec przyzna, że przyjaciel dwukrotnie próbował go wykorzystać seksualnie. Od tego momentu wydarzenia potoczą się lotem błyskawicy. Okaże się, że Stefan N. zrobił sobie z piwnicy drugi dom, do którego zapraszał dzieci. Czworo z nich wykorzystał. Dzieci miały od 11 do 15 lat. Wśród nich była jedna dziewczynka.
Paweł poznał Stefana, gdy na gigancie chodził po supermarkecie w Szczecinie. Mężczyzna zaproponował mu odwiedzenie jego piwnicy. Chłopiec odmówił. Następnego dnia znów spotkali się w sklepie. Pojechali na ulicę Herbową. Oskarżony miał tam łóżko. Paweł zasnął na nim. Twierdzi, że w nocy Stefan zaczął się do niego dobierać. Całował go, dotykał po intymnych miejscach. Dwukrotnie próbował uprawiać z chłopcem seks.
- Udawałem, że się przebudzam i spiąłem pośladki - mówił chłopiec podczas przesłuchania.
Wszyscy wiedzieli
Stefan M. został zatrzymany. Trafił do aresztu. Okazało się, że większość sąsiadów od dawna podejrzewała, że może wykorzystywać nieletnich.
Z notatki policjanta, który rozmawiał z sąsiadami. "Wszyscy w kamienicy go znają. Od kiedy pamiętają, zawsze otaczał się dziećmi. Kazał do siebie mówić: "witam cię królu". Według sąsiadów był inny" - napisał mł. asp. Krzysztof N.
W aktach jego sprawy można znaleźć bardziej dosadne słowa sąsiadów: pedał, pedofil. Wcześniej był trzykrotnie karany za kradzieże. Ze względu na kłopoty w szkole, skończył podstawówkę specjalną. Nie pracował.
- Pasożyt. Nie dokładał się do czynszu. Chcieliśmy go z mężem eksmitować. Mieliśmy nawet wyrok sądu, ale do egzekucji nie doszło - zeznawała jego siostra.
Ani ona, ani jego matka i szwagier nie zauważyli, aby molestował dzieci.
- Pytałam dlaczego otacza się takimi małymi dziećmi. Ale on się tylko uśmiechał - mówiła prokuratorowi siostra Stefana N.
Zdjęcie z portfela
W jego portfelu i w piwnicy znaleziono zdjęcia dzieci, także te z którymi się spotykał. Na jednym jest napisane "dla Sławeczka".
- Sam sobie to napisałem dla zabawy po pijanemu - twierdzi.
Początkowo przyznał się do molestowania 11-letniego Pawła. Ale w wyjaśnieniach starał się wybielić. Mówił, ze to chłopiec się narzucał i proponował wspólny seks.
- Chwalił się, że oddał się murzynowi i Rosjaninowi za darmo. Chciał, żebyśmy uprawiali seks. Odmawiałem. Raz się zgodziłem, ale on już nie chciał. Ulżyło mi wtedy - opowiadał w śledztwie.
Potem odwołał przyznanie się do winy i oskarżył policjantów o zmuszanie do zeznań. Zarzutów nie potwierdzono.
- Wolę kobiety, po to Bóg je stworzył. Paweł w ogóle mi się nie podobał - mówił.
Byli parą
15-letniego Staszka poznał przed szkołą specjalną przy ul. Jagiellońskiej. Szybko zostali parą. Zarzut prokuratury: od 1999 r. do grudnia 2000 r. wielokrotnie molestował chłopca całując go po ciele, dotykając części intymnych i próbując uprawiać z nim seks.
Kolejna ofiara to 14-letni Robert B. Zarzuty podobne, ale doszło molestowanie w postaci miłości francuskiej.
- Byłem świadkiem jak Robert przyszedł do piwnicy i oni się pocałowali w usta jak mężczyzna i kobieta. To było dla mnie dziwne - mówił 11-letni Paweł.
Czwarta ofiara to 12-letnia Maja. Sprawca upił ją drinkiem i próbował wykorzystać.
O swoim zainteresowaniu mówił głośno znajomym. Sąd zwrócił uwagę, że swoje ofiary wiązał emocjonalnie. Nie stosował siły fizycznej czy podstępu.
- W początkowej fazie znajomości wiązał ich emocjonalnie, proponował chodzenie, oferował zainteresowanie, opiekę, której dzieci były pozbawione - napisał sąd uzasadniając wyrok.
I jeszcze jeden cytat z uzasadnienia wyroku. "Wymierzając karę sąd wziął pod uwagę fakt bardzo wysokiego stopnia społecznej szkodliwości czynów. Sprawca działał w sposób zaplanowany i przemyślany, często niemal publicznie w obecności innych nieletnich. Zrobił im krzywdę, bo te wydarzenia wpłyną w przyszłości na ich rozwój seksualny i emocjonalny".
Stefan N. spędził w więzieniu sześć lat. Wyszedł w grudniu 2010 roku. Trzy miesiące później spotkał grupę chłopców na parkingu przy CH Galaxy. Jednego z nich próbował molestować.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?