Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent wyleczony, szpital wykiwany

Dorota Kozicka
W gryfickim szpitalu uratowano życie poparzonemu marynarzowi, który uległ wypadkowi na niemieckim statku. Szczeciński broker zobowiązał się, w imieniu niemieckiej firmy Darag, ubezpieczyciela armatora, że pokryje koszty leczenia. Zapewnienia nie dotrzymał. Nikt nie chce zwrócić szpitalowi w Gryficach 330 tys. zł. Zapłacenia odmówiła też Pomorska Kasa Chorych, do której należy pacjent, poszkodowany w wypadku.

Pan Sylwester, marynarz z Gdyni bezpośrednio po wypadku na statku niemieckiego armatora, 18 listopada ubiegłego roku trafił do Kliniki Politraumatologicznej na Oddział Oparzeniowy w Hamburgu. Ubezpieczyciel, firma Darag AG z Rostocku zwróciła się poprzez swojego szczecińskiego brokera o przeniesienia pacjenta i kontynuowanie jego leczenia w szpitalu w Gryficach.
- Negocjując przekazanie chorego ze szpitala w Hamburgu przedstawiciel niemieckiego ubezpieczyciela - dyrektor Krzysztof Fiałkowski z Firmy Pandi Services w Szczecinie zobowiązał się do do pokrycia pełnych kosztów leczenia - wyjaśnia Andrzej Krajewski, ordynator Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń w szpitalu w Gryficach. Zdziwiliśmy się zresztą, że ubezpieczyciel zdecydował się na transportowanie pacjenta w ostrej fazie choroby oparzeniowej. Doznał on bowiem oparzenia III stopnia 35 procent powierzchni ciała, z oparzeniem dróg oddechowych.
Dlaczego chorego przetransportowano? Nie uzyskaliśmy tej odpowiedzi. Gryficcy lekarze uważają, że zdecydowały o tym tańsze niż w Niemczech koszty leczenia poparzonego. - Przeniesienie mojego męża z Hamburga do Polski było ogromnym obciążeniem jego stanu zdrowia - twierdzi pani Jolanta, żona poparzonego marynarza.
Z oświadczenia, jakie żona poszkodowanego złożyła w szpitalu wynika, że nie zgodziła się również na przeniesienie chorego do szpitala w Gdyni, co próbował na niej wymusić przedstawiciel firmy ubezpieczeniowej, który ''...pisemnie zobowiązał się do poniesienia kosztów leczenia i rehabilitacji...''.
- Na bieżąco informowaliśmy ubezpieczyciela, który zlecił nam leczenie pacjenta, o postępach terapii i za każdym razem byliśmy utwierdzani w tym, że niemiecka firma pokryje wszystkie rachunki - twierdzi ordynator Krajewski. Jakież było nasze zdumienie, gdy od tego samego dyrektora, który podpisał list gwarancyjny o zwrocie kosztów otrzymaliśmy z powrotem wszystkie, wysłane faktury rachunków. Na piśmie z Pandi Services jest napisane odręcznie : ''Do zwrotu, bez akceptacji''. Zostaliśmy więc z nieopłaconymi rachunkami na kwotę 330 tys. zł.
Autor odmownego pisma, który wcześniej, również pisemnie, zobowiązał się do zwrotu kosztów leczenia nie chciał z ''Glosem'' rozmawiać osobiście.
- Trzeba by długo wyjaśniać o co chodzi - stwierdził w rozmowie telefonicznej dyrektor Krzysztof Fiałkowski. Po pierwsze nie mam upoważnienia firmy Darag do takich wyjaśnień. Rozmawiam z panią, bo... panią lubię.
Naciskany o odpowiedź na pytanie, dlaczego nie dotrzymał zobowiązań stwierdził: - Szpital wystawił faktury w niewłaściwy sposób, a poza tym pacjent jest ubezpieczony w Pomorskiej Kasie Chorych, która powinna zapłacić za leczenie. Na początku nie wiedzieliśmy o tym, bo pacjent był nieprzytomny.
Tego faktu nie potwierdza ordynator Krajewski. - Pacjent od wypadku, aż do przyjęcia w naszym szpitalu był przytomny i nawiązywaliśmy z nim normalny kontakt. Dopiero w kolejnych dobach leczenia wymagał podłączenia do respiratora. Taki jest zresztą zazwyczaj przebieg choroby oparzeniowej.
Również Pomorska Kasa Chorych, w której ubezpieczony jest poparzony marynarz, odmówiła zwrotu kosztów leczenia szpitalowi. - Leczenie ostrej fazy oparzenia skóry III stopnia powyżej 30 proc. powierzchni ciała to procedura wysokospecjalistyczna, finansowana z budżetu państwa - twierdzi Andrzej Steczyński, dyrektor Pomorskiej Kasy Chorych.

Andrzej Krajewski ordynator zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń w szpitalu w Gryficach

- Pozostało nam przede wszystkim cieszyć się z tego, że uratowaliśmy życie choremu. To najważniejsze. Niestety na refundację z ministerstwa na razie szpital w Gryficach nie ma co liczyć, bowiem już we wrześniu ubiegłego roku wyczerpał się limit procedur finansowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Przedstawiciel ubezpieczyciela Firma Pandi Services w Szczecinie, negocjując przekazanie chorego ze szpitala w Hamburgu, zobowiązała się pisemnie do pokrycia kosztów leczenia marynarza. Pod tym warunkiem przyjęliśmy chorego na leczenie, nie uzgadniając decyzji z Pomorską Kasą Chorych, do której chory należy. Szpital zamierza dochodzić swoich racji wobec brokera na drodze sądowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński