Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszukiwał "na lawetę"

Marek Rudnicki, 8 grudnia 2006 r.
Naciągacz grasował przez blisko rok. Stosował oryginalny, choć bardzo prosty sposób. W końcu jednak wpadł.

Ten sposób to chwyt "na lawetę". Zatrzymany Janusz Ś. zapewnia, że sam go wymyślił.

Dzwonił do Białegostoku

Zaczynał od telefonu do właściciela lawety, najczęściej mieszkającego daleko od Szczecina. Proponował mu przywiezienie z Niemiec samochodu. Umawiał się na określoną godzinę w Szczecinie, a później w Gryfinie. Gdy dochodziło do spotkania udawał bardzo zabieganego. W pewnym momencie mówił, że musi tylko zapłacić w urzędzie jakąś kwotę i sięgając do kieszeni stwierdzał zdumiony, że zapomniał pieniędzy. Pożyczał je "na chwilę" od właściciela lawety, szedł płacić i znikał.

- Pierwszy zgłosił się do nas właściciel lawety ściągniętej aż z okolic Białegostoku - mówi komisarz Artur Marciniak z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. - Janusz Ś. pożyczył od niego 400 zł, by dokończyć formalności w urzędzie. Powiedział, że zaraz po ich załatwieniu podjadą do jego domu, odda pieniądze i ruszą niezwłocznie do Niemiec po samochód.

Zgłoszeń przybywało

Z czasem takich zgłoszeń było więcej. Dziś policjanci są pewni, że oszukanych w ten sposób było przynajmniej 150 osób i firm. Proceder trwał, jak ustalono, przynajmniej od początku roku. Większa część oszukanych machała ręką i nie szukała pomocy u policji uznając, że wyłudzona kwota nie jest warta zachodu.

Policjanci szukali naciągacza metodami operacyjnymi, z dnia na dzień eliminując z kręgu podejrzanych kolejne osoby. W końcu wytypowano tego właściwego. Janusz Ś. mieszkał w Szczecinie, później przeprowadził się do konkubiny w Gryfie, co utrudniło poszukiwania.

Aresztowany w Gryfinie od razu przyznał się do około 150 naciągniętych na lawetę osób.

- Prawdopodobnie teraz, gdy wieść rozejdzie się o oszuście, zgłosi się dużo więcej osób - dodaje komisarz Marciniak. - Trudno nam dziś ocenić, jaką łącznie wyłudził kwotę. Wiadomo jedynie, że łakomił się też na telefony komórkowe, które mu pożyczali łatwowierni laweciarze. Udokumentowaliśmy już oszustwa na rzecz firm z Bydgoszczy, Suwałk, Białegostoku, Poznania i Stargardu Szczecińskiego.

Januszowi Ś. przedstawiono zarzuty oszustw, za co posiedzi w wiezieniu od 6 miesięcy do lat 8. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński