Według prokuratury Wioletta L. nakłoniła sąsiadów do zaciągnięcia w bankach dwudziestu pożyczek na ponad 130 tysięcy złotych. Pieniądze mieli jej przekazać, ale ona nie dotrzymała słowa i nie płaciła rat.
Teraz małżonków ściga komornik, a dług urósł do ok. 160 tys. zł. Trwający od września proces zbliża się do końca. We wtorek zeznawał Jakub T., biegły grafolog, były pracownik laboratorium kryminalistycznego policji w Szczecinie. Badał czy w jednym z dokumentów doszło do fałszerstwa. Chodzi o zdanie, aby 10 tysięcy złotych kredytu bank przelał na Wiolettę L. Podpis należy do pokrzywdzonej, ale według biegłego treść napisała oskarżona.
- W zawodzie pracowałem 26 lat. Zrobiłem około pięciu tysięcy takich opinii - mówił Jakub T.
W sprawie nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie osoby pokrzywdzonych i oskarżonej. Cała trójka to osoby niepełnosprawne intelektualnie. Pokrzywdzona Barbara P. umie się tylko podpisać. Nie czyta. Jej mąż Adam umie pisać i czytać, ale nie zna wartości pieniądza. Mają pierwszą i drugą grupę inwalidzką. Utrzymują się z renty. Małżeństwem są od dwunastu lat.
Ich sąsiadką była 36-letnia Wioletta L. Matka dwójki dzieci. Skończyła szkolę specjalną. Z zawodu jest kucharzem. Ma drugą grupę inwalidzką i 550 zł renty. Twierdzi, że nie umie pisać i czytać.
- Co się nauczę to zapomnę. Umiem się podpisać - zapewnia.
Kolejna rozprawa za miesiąc. Zeznawać ma wtedy ostatni świadek i prawdopodobnie zapadnie wyrok.
Więcej o sprawie w środę w papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?