Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddajcie narzędzia!

Paweł Słomkowski, 6 grudnia 2006 r.
Marek Murawski pokazuje dokumenty potwierdzające, że narzędzia kupił legalnie. - Nie chodzi o pieniądze, ale o zasadę. Dlaczego policja przetrzymuje moje narzędzia? - pyta.
Marek Murawski pokazuje dokumenty potwierdzające, że narzędzia kupił legalnie. - Nie chodzi o pieniądze, ale o zasadę. Dlaczego policja przetrzymuje moje narzędzia? - pyta. Andrzej Szkocki
Szczeciński przedsiębiorca stał się najprawdopodobniej ofiarą pomyłki śląskiej policji. Nie pomogły kilkugodzinne wyjaśnienia składane na komisariacie.

Marek Murawski ma firmę budowlaną. Z zasady na budowach nie zostawia narzędzi, bo wie, że często padają łupem złodziei. W ubiegłym tygodniu kazał zabrać sprzęt swoim pracownikom do domu.

- Wracaliśmy z budowy. Była godzina 15. Ja niosłem w ręku wiertarkę, w plecaku miałem jeszcze szlifierkę, a kolega niósł młot udarowy - opowiada Sławomir Łojszczyk, pracownik firmy. - Na Wojska Polskiego zatrzymał nas patrol policji. Bez problemu poddaliśmy się kontroli.

Policjanci odczytali numery sprzętu i przekazali je dyżurnemu. Ten orzekł, że narzędzia są kradzione. Obaj pracownicy zostali przewiezieni na komisariat przy ul. Kaszubskiej. Po godzinie zjawił się też tu właściciel firmy i feralnego sprzętu.

- Narzędzia te kupiłem nie tak dawno, półtora miesiąca temu. Na dowód przywiozłem faktury i gwarancje - mówi Marek Murawski.

Przedsiębiorca próbował wytłumaczyć pomyłkę.

- Policja ma spisane numery katalogowe tego sprzętu, które nie określają jednoznacznie, że jest to akurat to konkretne narzędzie - mówi. - Ten sam numer może mieć kilka tysięcy wiertarek. Policjanci nie mieli spisanego numeru fabrycznego, indywidualnego dla każdego narzędzia.

Zdaniem Krzysztofa Karwańskiego z firmy zajmującej się handlem elektronarzędziami, te numery potrafi rozróżnić każdy sprzedawca.

- Na każdym narzędziu powinien być numer katalogowy, który określa, co to za model. Jest wspólny dla kilku tysięcy narzędzi - wyjaśnia. - Natomiast numer fabryczny jest osobny dla każdego egzemplarza. U różnych producentów te numery wyglądają różnie. Na przykład u Boscha numer katalogowy ma 10 cyfr i zwykle zaczyna się od 06. Numer fabryczny ma 9 cyfr.

Przekonywanie policjantów nic nie dało. Właściciel firmy i jego pracownicy opuścili komisariat o godzinie 19. Bez swojego sprzętu.

- To dla mnie poważny kłopot - denerwuje się przedsiębiorca. - Prowadzę trzy budowy, wszystkie terminowe. Koniec roku to zawsze gorący okres. Ludzie się spieszą. Muszę teraz wozić sprzęt z jednej budowy na drugą, żeby pracownicy mieli czym robić.

Artur Marciniak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji potwierdza, że do takiego zdarzenia doszło.

- Te urządzenia wpisane są jako poszukiwane. Sprawę prowadzi jeden z komisariatów na Śląsku. Wysłaliśmy do nich informację, żeby się do tego ustosunkowali. Chcemy się dowiedzieć, czy rzeczywiście zaszła pomyłka. Być może to jest jakaś duża sprawa i policja szuka całej serii narzędzi - tłumaczy Artur Marciniak.

Właściciel narzędzi w to nie wierzy, bo przecież kupił je w sklepie. Sprzęt będzie jednak musiał pozostać w policyjnym magazynie do czasu wyjaśnienia tej sprawy. Do wczoraj szczecińscy policjanci nie dostali odpowiedzi ze śląskiego komisariatu.

- Możemy tylko prosić o cierpliwość - mówi Artur Marciniak. - Sprawa musi zostać wyjaśniona od początku do końca, żeby w przyszłości nie dochodziło do podobnych sytuacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński