Odwiedzający kurort goście twierdzą, że to stanowczo za mało. Natomiast gastronomicy przekonują, że na całoroczną działalność na wybrzeżu nie ma szans.
Trzydzieści lat temu
Aby powitać wiosnę nad Bałtykiem wybrali się do Pobierowa nie tylko szczecinianie, ale też mieszkańcy Choszczna i Poznania. Mimo, że pogoda nie zachęcała do spacerów, główny parking przy ul. Grunwaldzkiej pękał w szwach. To właśnie tutaj można było spotkać najwięcej spacerowiczów. Róża i Grzegorz Bączyk przyjechali z Poznania. W kurorcie postanowili spędzić dwa dni.
- Mąż jest tu pierwszy raz - mówi pani Róża. - A ja z ogromną ciekawością oglądam wszystkie zakątki, bo ostatni raz byłam tu jakieś trzydzieści lat temu.
Według jej opowiadań, deptak przy ulicy Grunwaldzkiej nie był wówczas aż tak zabudowany. Nie było drewnianych bud i straganów. Gastronomiczne lokale umiejscowione były w murowanych budynkach, najczęściej w pobliżu większych ośrodków.
- Teraz cała ulica to praktycznie jeden wielki gastronomiczny ciąg. Tyle, że wszystko zamknięte na głucho - denerwują się turyści.
Interes na majówkę
Doskonale rozeznani w miejscowych zwyczajach okazali się mieszkańcy Szczecina. Dwie zaprzyjaźnione pary doskonale wiedziały, gdzie po plażowym spacerze, mogą zamówić coś do jedzenia.
- Do Pobierowa przyjeżdżamy bardzo często - mówi Edyta Dulek. - Mamy jedną ulubioną knajpkę. Chodzimy tam nawet w sezonie, gdy wybór lokali jest imponujący.
Jej zdaniem, w marcu nie można jeszcze liczyć na rozpoczęcie gastronomicznego sezonu. Potwierdza to właściciel jednej z drewnianych budek.
- Przyjechałem tylko zobaczyć czy po zimie nie przeciekł dach - tłumaczy Janusz Zubrzycki ze Stargardu. - Z pracami ruszę gdzieś za dwa tygodnie. A interes otwieram dopiero na majówkę. Teraz nie ma jeszcze po co.
Dwóch przez cały rok
Innego zdania jest dwóch właścicieli lokali przy Grunwaldzkiej. W znajdującej się przy głównym skrzyżowaniu kawiarni, przez cały rok na turystów czekają lody, ciasta i kawa.
W lokalu Zdzisława Bartyzela, można zjeść obiad i nawet w środku zimy zamówić gorące napoje.
- Po sezonie turystów jest niewielu. Ale ci którzy przyjeżdżają od lat wiedzą, że tu na nich czekamy - zapewnia właściciel.
Gastronomicy, którzy nie mieszkają w Pobierowie przekonują jednak, że całoroczna działalność nie jest opłacalna.
- Koszty energii i ZUS zjadłyby więcej niż turyści moich hot-dogów. A przecież nikt nie będzie do interesu dokładał - kwituje dyskusję jeden z nich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?