MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mordestwo w Mierzynie: Podwójne życie Yaakova M.

Mariusz Parkitny [email protected]
Mąż to 67-letni obecnie Yaakov M. O sobie mówi, że jest byłym izraelskim komandosem.
Mąż to 67-letni obecnie Yaakov M. O sobie mówi, że jest byłym izraelskim komandosem. Andrzej Szkocki
Ktoś nieumiejętnie zmywał ślady krwi. Ciało podrzucił do rowu. - Ja nie zabiłem żony - mówi izraelski ekskomandos. Wyrok prawdopodobnie dzisiaj.

Mierzyn, niewielka miejscowość pod Szczecinem. Do niedawna znana głównie dzięki stawianym kolejno domom jednorodzinnym. Teraz nad Mierzynem zawisł cień zbrodni.

- Mówisz Mierzyn, myślisz zabójstwo - mówią mieszkańcy.

Jeden z nich, starszy pan znalazł ciało. Był koniec sierpnia 2011. Kobieta leżała w rowie. Miała na sobie tylko stanik, jeansy i buty. Potem lekarz powie, że nie żyła już od kilkudziesięciu godzin. Zmarła od ciosów w głowę twardym narzędziem. Na szyi były ślady podduszania.

Policjanci szybko ustalili tożsamość ofiary. To Matylda M. (imię zmienione), mieszkanka Mierzyna. Mieszkała z mężem, który dzień przed znalezieniem ciała zadzwonił na policję ze zgłoszeniem zaginięcia żony.

Mąż to 67-letni obecnie Yaakov M. O sobie mówi, że jest byłym izraelskim komandosem. Twierdzi, że nie zabił żony. Upiera się, że tylko ją pchnął, a ona nadziała się na drewniany kołek. Ale przyznał, że narzędzie zbrodni wyrzucił do wody i pozbył się zakrwawionego dywanika z bagażnika samochodu.
Ktokolwiek zacierał ślady zbrodni, zrobił to nieumiejętnie. Były na rowerze w garażu, na ścianach, na betonowej podłodze. Wykryła to specjalna kamera policyjna.

Sąsiedzi twierdzą, że w domu często dochodziło do kłótni między małżonkami. Matylda wiedziała, ze mąż prowadzi podwójne życie. Dlatego zdecydowała się go wydziedziczyć.

- Nie wiedziałem o tym - mówi ekskomandos.

Ale prokurator mu nie wierzy. A coraz więcej dowodów i świadków pogrąża oskarżonego.
Yaakov M. lubi kobiety. Poznawał je na portalach randkowych. Rozkochiwał, obiecywał piękne życie. I kłamał.

- Mówił, ze jest rozwiedziony, a była żona mieszka we Francji. Poznaliśmy się przez portal społecznościowy. Szybko zamieszkaliśmy razem. Powiedział, że się we mnie zakochał i chcę spędzić ze mną życie - mówiła na jednej z rozpraw pani O., 47-letnia rozwódka.

Lato 2011 r. spędzili razem. Potem powiedział jej, że wyjeżdża do pracy i zniknął. Wrócił do żony.
O podwójnym życiu kochanka, pani O. dowiedziała się o policjantów już po zabójstwie żony.
I jeszcze jedno zeznanie pogrążające oskarżonego. To słowa 29-letniej Hanny P. Jej matka przyjaźniła się z Matyldą. Kobieta była dla niej "ciocią".

- Ciocia kochała męża, ale on miał romans. Bała się go, pokazywała nam siniaki na rękach. Mówiła, że kiedyś próbował podduszać ją poduszką. W zegarze trzymał jakieś specyfiki, w tym jeden o zapachu migdałów, jak trucizna. Ciocia bała się, czy jej nie podtruwa. On mówił, że w Izraelu tak go wyszkolili, że dla niego zabicie człowieka to jak pacnięcie muchy - mówiła.

Yaakov M. zaprzecza. Twierdzi, że w zegarze były leki nasenne dla żony.

Sąd ma jednak wątpliwości. Dlatego chce przeanalizować wątek testamentu ofiary.

Wyrok może zapaść już dzisiaj. Oskarżonemu grozi dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński