W ubiegłym roku polscy rybacy wyciągnęli z morza i jezior ponad 220 tysięcy ton ryb. Rok wcześniej 217 tysięcy ton. Ten rok jest marny. W sieci łowców trafi nieco ponad 200 tysięcy ton. Tymczasem spożycie ryb systematycznie wzrasta. Zdaniem dietetyków, w 2004 roku zjedliśmy średnio 11,5 kg ryb. To był rekord. Zapewne zostanie on pobity w tym roku. Statystyczny Polak skonsumuje blisko 13 kg ryb.
Według danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, największą pozycję w krajowych połowach stanowią połowy bałtyckie, które w 2004 roku wyniosły 154 tysięcy ton. Największy był w nich udział szprotów - 97 tysięcy ton, śledzi - 28,5 tysięcy ton, i dorszy 16,5 tysiąca ton.
Rybacy śródlądowi zazdroszczą kolegom z Bałtyku. Udział ryb słodkowodnych w ogólnej podaży ryb na rynku wyniósł zaledwie 11 procent. Rybacy i hodowcy wyciągnęli z wody i rzucili na rynek prawie 50 tysięcy ton ryb. Zdecydowana większość - 32 tysiące ton, to karpie. Lubimy też pstrągi. Zjedliśmy ich prawie 12 tysięcy ton.
Rybacy morscy zakładają, że w tym roku złowią mniej ryb - o około 10 procent. Przyczyną jest ograniczenie limitów połowowych na Bałtyku oraz wycofanie z eksploatacji części floty rybackiej.
Bardziej zadowoleni powinni być rybacy śródlądowi. Już wiadomo, że połowy ryb słodkowodnych wyniosą ponad 50 tysięcy ton. Statystykę zapewne poprawią wigilijne karpie.
W hodowli ryb słodkowodnych posiadamy duże rezerwy. Zdaniem naukowców, gdyby hodowcy podjęli odpowiednie inwestycje, produkcja ryb mogłaby być znacznie większa. Połów pstrąga jesteśmy w stanie zwiększyć o 18-20 tysięcy ton, a karpi o 25-28 tysięcy ton.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?