Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa w Lotach Latawców w Świnoujściu. Bawiły się całe rodziny

ha
Wszyscy uczestnicy dostali dyplomy, a najlepsi dodatkowo upominki.
Wszyscy uczestnicy dostali dyplomy, a najlepsi dodatkowo upominki. Fot. Hanna Nowak
Na Mistrzostwach w Lotach Latawców w Świnoujściu: pojawiło się około 200 osób, które wzięły udział w otwartych zawodach. Dzieci przyszły ze swoimi rodzicami, a nawet dziadkami.

Mistrzostwa w Lotach Latawców w Świnoujściu:

Najbarzdiej impreza podobała się oczywiście dzieciom.
Najbarzdiej impreza podobała się oczywiście dzieciom. Fot. Hanna Nowak

Najbarzdiej impreza podobała się oczywiście dzieciom.
(fot. Fot. Hanna Nowak)

Grzegorz i Beata Ruperowie na wcześniejsze zawody przychodzili tylko popatrzeć.

- Nasi synowie byli jeszcze za mali, żeby mogli startować- tłumaczy pan Grzegorz. W tym roku jednak zdecydowali się już startować.

Państwo Jadwiga i Jan Sokalscy przyszli specjalnie, żeby kibicować swoim wnukom.

- A przy okazji samemu pobyć trochę na świeżym powietrzu - mówiła na zawodach pani Jadwiga. - Jest naprawdę bardzo fajnie.

Organizatorzy ze Świnoujskiej Akademii Karate Kyokushin są zadowoleni.

- Choć nasze zawody są dla osób w każdym wieku, to nie ukrywamy, że najbardziej cieszymy się z tego, że przychodzą całe rodziny - mówi Paweł Sujka ze ŚAKK. - Od początku naszym celem było, żeby mistrzostwa były traktowane przede wszystkim jako fajny sposób na spędzenie z naszymi dziećmi czasu.
Magdalena Ilczuk ze ŚAKK wyjaśniła dlaczego klub sportowy karate organizuje zawody w lotach latawców.

- Jesteśmy otwarci na wszelki sport, ruch - mówi. - Już dawno chcieliśmy zorganizować coś dla wszystkich. Pomysł z latawcami okazał się strzałem w dziesiątkę. A przy okazji może któreś z tych dzieci dołączy do naszego klubu? Kto wie. W poprzednich latach różnie bywało z pogodą. Tym razem było piękne słońce, wiatr i wszystko, czego potrzeba, żeby latawce wysoko latały. Można było startować z latawcem kupionym w sklepie lub zrobić samemu.

- No my akurat mamy kupiony - mówił Marek Wilczyński, który na plażę przyszedł z synem Jakubem. - Po prostu za późno dowiedzieliśmy się o tej imprezie. Nie było już czasu, żeby samemu coś zrobić. Ale za rok postaramy się już przyjść z własnoręcznie zrobionym latawcem.

Największy chyba latawiec miała rodzina Rauchów. Pan Jerzy razem z synem Radkiem i córką Jagodą na zawody przychodzą co roku.

- W tym roku dołączył do nas jeszcze nasz pies Una - mówiła z uśmiechem Jagoda Rauch.

- To naprawdę super impreza - dodał jej tata. - Wystarczy popatrzeć na zadowolone buzie dzieci. Niech żałuje ten, kto nie przyszedł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński