Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka niepełnosprawnej dziewczynki okupowała urząd w Kołobrzegu

Iwona Marciniak, @gk24.pl
- Z tej kilometrówki w jedną i drugą stronę też pani wyjdzie trochę ponad 500 złotych. Niech pani wróci tu jutro się dogadać - próbowali przekonywać Galinę Gregorczyk policjanci.
- Z tej kilometrówki w jedną i drugą stronę też pani wyjdzie trochę ponad 500 złotych. Niech pani wróci tu jutro się dogadać - próbowali przekonywać Galinę Gregorczyk policjanci. Iwona Marciniak
Matka niepełnosprawnej nastolatki postanowiła zaprotestować przeciwko decyzji urzędników w dość niecodzienny sposób.

- Od jutra moje niepełnosprawna Kasia przestaje chodzić do szkoły! I to wy jesteście temu winni! Bezczelni urzędnicy z wójtem na czele! - krzyczała Galina Gregorczyk. Gdy z hukiem wyszła wczoraj z Urzędu Gminy w Kołobrzegu, dochodziła godz. 19. W ten sposób zakończyła trzygodzinną okupację urzędu.

Nim nauczycielka języka angielskiego opuściła urząd, wicewójt gminy Kołobrzeg Krystyna Mikołajczak i szefująca oświatą i kulturą w gminie Małgorzata Gwiazda-Bielecka, usłyszały m.in., że reprezentują urząd: bezczelny, kłamliwy, bezduszny, okradający potrzebujących i niepełnosprawnych. - Jesteście tu po to, żeby ludziom służyć, a nie patrzeć na nich z wysokości swoich stołków! - grzmiała Galina Gregorczyk do dwóch kobiet, które jako jedyne zostały z ogłaszającą okupację urzędu "do skutku" interesantką. Jej słowom przysłuchiwali się strażnicy miejscy wezwani przez nieobecnego w urzędzie wójta Tadeusza Kowalskiego. Wśród słuchaczy byli też policjanci, których z kolei wezwali strażnicy, bezsilni wobec to rozpaczającej, to krzyczącej na urzędniczki kobiety.

Poszło o 14-letnią Kasię, córkę Galiny. Dziewczynka zmaga się z rzadką chorobą genetyczną HSP/FSP, objawiającą się zanikiem komórek nerwowych. Choremu grozi m.in. niedowład kończyn. Kasia już wie, co to oznacza: chodzi samodzielnie, ale z trudem. Doskonale radzi sobie za to w szkole. Do Zespołu Szkół im. Henryka Sienkiewicza dostała się we wrześniu z jednym z najwyższych wyników.

Wczorajsza awantura w Urzędzie Gminy wybuchła o pieniądze na dowóz dziewczynki do szkoły w Kołobrzegu z odległego o 14 km domu w Bogusławcu. Dowóz niepełnosprawnych dzieci i młodzieży do szkół to obowiązek gminy. - Dowożę Kasię swoim samochodem - wyjaśniała nam wczoraj swój protest kobieta. - We wrześniu naiwnie zgodziłam się, że gmina zwracać mi będzie za to 500 złotych. Ale ja przecież zawożę Kasię i wracam do domu, bo jestem na urlopie zdrowotnym. Odbierając ją, znowu pokonuję taką samą drogę. Miesięcznie przejeżdżam dobre 1,5 tys. kilometrów. Gdzie zwrot kosztów paliwa? Gdzie amortyzacja? Potrzebuję minimum 700 złotych.

GS24 znajdziesz także na
Galina Gregorczyk twierdzi, że nie wytrzymała, gdy od Małgorzaty Gwiazdy-Bieleckiej dowiedziała się, że gmina na mocy nowego rozporządzenia chce się inaczej rozliczać z rodzicami niepełnosprawnych dzieci. Tym razem miało to się odbywać w oparciu o tzw. kilometrówkę, czyli urzędową stawkę za kilometr drogi pokonanej podczas dowozu i przywozu dziecka (tylko dwa przejazdy, tam i z powrotem). - Ale ja pokonuję tę drogę przecież nie dwa, a cztery razy. Rano powiedziałam w urzędzie, że w takim razie rezygnuję z samodzielnych dowozów. Ta pani miała skonsultować się z prawnikiem i złożyć inną propozycję. Nie zadzwoniła, a o 15.45, gdy tu przyjechałam, usłyszałam, że jest za późno. Przyjechałam do Kołobrzegu po Kasię, ale zdecydowałam, że stąd nie wyjdę!

Tłumaczenia urzędniczki, że miała zadzwonić o godz. 15, jeszcze bardziej rozsierdziły mamę dziewczynki. Na sugestię, że Kasię może dowozić i odwozić bus kołobrzeskiego ośrodka szkolno - wychowawczego "Okruszek", z ust Galiny Gregorczyk padło: "nie!". - Nie mam dobrego zdania o tym transporcie - powiedziała krótko.

- Taką propozycję kilometrówki, jak pani, dostali wszyscy rodzice dzieci niepełnosprawnych, ale spotkajmy się jutro, porozmawiajmy - mówiła spokojnie wicewójt Krystyna Mikołajczak. W rolę negocjatorów próbowali się wcielić policjanci i strażnicy. Bezskutecznie.

Wójt Tadeusz Kowalski telefonicznie powiedział nam, że do Galiny Grzegorczuk nie przyjedzie: - Ta sprawa jest otwarta. Możemy dalej rozmawiać, ale nie pod taką presją. Nie w taki sposób. Zapraszam panią Galinę jutro.

Gdy kobieta okupowała urząd, Kasia czekała na mamę w szkole. - Pewnie tam marznie. To wy jesteście temu winne! - wykrzyczała w stronę urzędniczek.
- Dobrze, pojadę po nią i zawiozę do domu - zaproponowała Małgorzata Gwiazda-Bielecka.

- Nie zgadzam się! Niepełnosprawne dziecko musi się poruszać z opiekunem, a pani nie ma pedagogicznych uprawnień! - padło w odpowiedzi.

Dziewczynkę ostatecznie przywieźli do matki siedzącej w urzędzie strażnicy miejscy. Kasia siadła i milcząc spoglądała w podłogę. Gdy przed godz. 19 jej mama zebrała się do wyjścia i odjazdu do domu, wyraźnie odetchnęła z ulgą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński