Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Likwidują kursy

Grzegorz Drążek, 13 grudnia 2005 r.
Kierowcy Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Stargardzie obawiają się zwolnień. Firma może przestać wozić pasażerów.

PKS w Stargardzie przegrywa walkę z konkurencyjnymi małymi przewoźnikami, którzy busami wożą ludzi po okolicznych miejscowościach. Już zapadła decyzja o likwidacji części kursów PKS.

- Na razie zniknie około 20 kursów, tych po mniejszych miejscowościach - mówi Mirosław Matysiak, prezes PKS w Stargardzie. - Te firmy, co wożą ludzi busami, nie mają odpowiednich zezwoleń. Wiele razy prosiliśmy o interwencje rozmaite służby. Bez efektu, nikt nic nie robi. A my musimy likwidować kursy.

Chcą mydła

Związkowcy ze stargardzkiego PKS obawiają się, że dyrekcja firmy szukuje się do całkowitej likwidacji przewozów. Związkowcy wystosowali do dyrekcji dziewięć postulatów. Domagają się między innymi przedstawienia planu finansowego przedsiębiorstwa, podwyżki płac, środków czystości na stargardzkim dworcu i rozliczenia sprzedanego przez PKS ośrodka w Łebie.

- Pierwsze kursy już są likwidowane, wygląda na to, że dyrekcja chce zlikwidować wszystkie przewozy - mówią związkowcy. - Firma ma swoją bazę, na której może opierać dalszą działalność bez przewozów pasażerów.

Związkowcy wyliczają, że w posiadaniu stargardzkiego PKS są dwie stacje paliw, stacja diagnostyczna, dwa biurowce.

- Jest też duży plac, o którym mówi się, że może być sprzedany jakiejś sieci handlowej - mówią związkowcy.

Grożą zwolnieniami

Czy stargardzkie PKS rzeczywiście może przestać wozić pasażerów?

- Nie zarabiamy na przewozach - odpowiada prezes Matysiak. - Na niwelowanie tych strat idą pieniądze z działalności stacji paliwowej, napraw warsztatowych czy prowadzenia stacji diagnostycznej. Nie wykluczamy, że będziemy musieli znacznie ograniczyć przewozy, a to wiąże się ze zwolnieniami kierowców.

Prezes PKS w Stargardzie przygotował odpowiedzi na postulaty związkowców. Zapewnia, że pracownicy dostaną premię kwartalną po około 200 złotych, a na stargardzkim dworcu ma pojawić się mydło i ręczniki.

- Na kilka postulatów odpowiedzieliśmy pozytywnie, na kilka nie mogliśmy się zgodzić - tłumaczy Mirosław Matysiak.

Związkowcy stargardzkiego PKS zapowiadają, że jeżeli nie będzie porozumienia, to rozpoczną strajk.

- To jest firma prywatna, a nie państwowa - mówi prezes Matysiak. - Jak ktoś nie będzie chciał pracować, to my będziemy mieli podstawy prawne do zwolnienia takiego pracownika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński