Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kuśmierek młody jazzman ze Szczecina podbija świat

Małgorzata Klimczak
Małgorzata Klimczak
Od dziecka interesuje się jazzem i mimo podróży w różne muzyczne zakątki, to jazz pozostał głównym nurtem jego działalności. Krzysztof Kuśmierek to przedstawiciel młodego pokolenia muzyków jazzowych, o których już jest głośno, a będzie jeszcze głośniej.

W lutym zagra pan koncert w klubie winyle.fm z Giovanni Ghizzani Quartet. Jaki to będzie koncert?

- Giovanni jest moim przyjacielem, z którym studiowałem w Bolonii w konserwatorium muzycznym. To był mój włoski okres, kiedy przez pół roku byłem na wymianie. Już wtedy zagraliśmy kilka koncertów we Włoszech. Giovanni to rewelacyjny pianista z potężnym dossier. Nasza przyjaźń przerodziła się w fajną owocną współpracę i w końcu mam okazję zaprosić go do Polski, bo do tej pory to ja zawsze gościłem w jego stronach. Skład na ten koncert uzupełnią muzycy, którzy na co dzień mieszkają w Polsce, natomiast nie są to muzycy wyłącznie polscy. Na perkusji zagra Kajetan Pilarski, z którym wiele lat współpracowałem przy różnych projektach. Będzie też kontrabasista Flavio Gullotta, z którym gram w moim zespole. Można powiedzieć, że szykuje się polsko-włoska kooperacja.

To nie będzie pierwszy pana koncert w winyle.fm, bo zagrał pan tam niedawno z Unleashed Cooperation. Jak pan wspomina to miejsce?

- Stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że jest to najlepszy klub muzyczny w Szczecinie ze względu na gospodarza. Darek Startek jest świetnym menadżerem, znanym z tego, że sprowadza do Szczecina bardzo wartościową muzykę. Pomimo, że jest to mały lokal - kameralny, ma on dużą moc oddziaływania na szczecińskie środowisko muzyczne.

Krzysztof Kuśmierek młody jazzman ze Szczecina podbija świat
archiwum prywatne

Jazz kojarzony jest z małymi klimatycznymi klubami. Czy w Polsce jest wiele takich miejsc?

- To bardzo ciekawe pytanie, bo ten rynek się niesamowicie dynamicznie zmienia i w tej chwili ma bardzo różne oblicza. Takie miejsca jak winyle.fm mają swój czar. Często osoba prowadząca klub ma wpływ na to, kto jest do niego zapraszany, jacy ludzie przychodzą na koncerty i tworzą ten klimat. Prowadzenie klubu jazzowego lub z szeroko rozumianą muzyką jazzową wymaga budowania wspólnoty, na co wpływają wszystkie wydarzenia, mniejsze lub większe. Są kluby jazzowe w Polsce, które są nastawione na bardzo medialne koncerty, co nie jest niczym złym, natomiast te kluby potrafią zatracić swój pierwotny jazzowy kierunek, czyli atmosferę jam session, atmosferę budowania pewnej społeczności. To może schodzić na drugi plan, ale nie zapominajmy, że mamy też inne czasy. Inne czasy przede wszystkim ekonomicznie i w podejściu do kultury. Ale na szczęście są w Polsce miejsca, które działają tak jak winyle.fm i nie jest ich mało. Każdy może wybrać coś dla siebie.

Za co pokochał pan jazz?

- To jest pytanie, na które mam najbardziej prostą odpowiedź – za wolność. Po prostu. To jest muzyka, która daje nieograniczone możliwości poruszania się po różnych rewirach. To właśnie spowodowało, że pokochałem jazz jako muzykę tak ideologicznie. A bardziej przyziemne powody są takie, że mój tata jako muzyk z wykształcenia też pokazywał mi jazz w różnym wykonaniu i wtedy zakiełkowało to w głowie małego Krzysztofa Kuśmierka i przerodziło się w chęć tworzenia.

Słyszałam kiedyś taką opinię, że muzyk jazzowy, w przeciwieństwie do rockowego, żeby pozwolić sobie na improwizację, musi mieć bardzo dobry warsztat.

- Zgadzam się z tym. Panuje nawet takie przekonanie, że muzyk jazzowy po to się uczy 15 lat, żeby potem o wszystkim zapomnieć. I trochę tak jest, że cały proces kształcenia, czy to akademickiego, czy w szkole średniej, przebiega w dość usystematyzowany sposób, natomiast idee fixe jest to, żeby po 15-20 latach, jako dojrzały muzyk wchodzący na scenę, mógł się trochę od tego uwolnić. A właściwie zaufać swoim umiejętnościom na tyle, żeby swobodnie poruszać się w muzyce.

Krzysztof Kuśmierek młody jazzman ze Szczecina podbija świat
archiwum prywatne

Wspominał pan o edukacji muzycznej. Pan też uczy innych. Dlaczego ludzie chcą się uczyć muzyki? Bo chcą być wirtuozami i z tego żyć, czy po prostu chcą się uczyć, bo sprawia im to przyjemność?

- Obie te odpowiedzi są poprawne. To zależy, na jakich uczniów trafiamy. Z jednej strony mamy ludzi, którzy chcą wejść w zawodową formę uprawiania muzyki. Chcą być saksofonistami, trębaczami, wokalistami. Tacy ludzie przychodzą najczęściej po porady stricte techniczne. Na szczęście jest sporo ludzi, którzy chcą się uczyć muzyki niezależnie od wieku, bo chcą poznać ten świat. Ja mam uczniów, którzy są zafascynowani muzyka jazzową czy muzyką klubową. Wśród moich uczniów pojawiają się bardzo różne osobowości. To bardzo pozytywna rzecz, bo polskie społeczeństwo rośnie, jeśli chodzi o świadomość muzyczną. Jest to proces powolny, ale widać, że z każdym rokiem coraz więcej osób chce próbować. Widać pewną zależność, jeśli chodzi o wykupywane vouchery w szkołach prywatnych czy u prywatnych nauczycieli. Liczba voucherów czy lekcji próbnych z każdym rokiem się zwiększa.

Może pojawiają się u nas takie tendencje, które są coraz bardziej popularne na zachodzie, żeby w trakcie edukacji poszerzać swoje horyzonty i dobierać sobie moduły artystyczne, nawet na kierunkach ścisłych.

- Na pewno. My też cały czas zmieniamy swój system edukacji. Młoda kadra też podłapuje pewne elementy z zachodnich czy amerykańskich uczelni. Ta inklinacja kultury jest dość silna.

Każdy muzyk ma swoich mistrzów, kogoś słuchał w młodości, na kimś się wzoruje. Jakich pan ma mistrzów?

- Jeżeli chodzi o pojedynczych muzyków, to zdecydowanie Wayne Shorter. To jest postać, która była ze mną przez całe studia. Niestety, Wayne Shorter w ubiegłym roku zmarł i przyznam, że chyba nie sądziłem, że z osobą, z którą nie byłem związany osobiście, będę miał taką silną relację. Akurat tego dnia, kiedy zmarł Shorter, grałem w Poznaniu w jednej z restauracji i cały set poświęciłem Shorterowi. To jest postać, która odcisnęła piętno zarówno, jeśli chodzi o rozwijanie własnego języka, jak i podejście do zespołowości, do budowania składu, do tego, jak dobiera się charaktery w zespole. A z drugiej strony zawsze ceniłem duże konglomeraty muzyczne o bardzo szerokim brzmieniu i tutaj mówię o takich formacjach jak Trondheim Jazz Orchestra, o zespole Miłość, który był ze mną przez okres studiów. Bardzo cenię muzyków o szerokim języku ekspresji. O bardzo szerokim spektrum środków, których mogą użyć w improwizacji. No i jak już był Shorter, to też John Coltrane, bo bez Johna Coltrane’a nie ma Wayne’a Shortera.

A jeśli chodzi o muzyków, z którymi pan współpracował, kto miał największy wpływ na to, co pan robi muzycznie, zawodowo?

- To jest trudne pytanie. Wyznaję taką zasadę, że lubię być wdzięczny wszystkim ludziom, których spotykałem na swojej muzycznej drodze. Wielokrotnie podkreślałem, że życie ludzkie to jest pewnego rodzaju historia i przyczynowo skutkowa zależność historyczna. Dlatego uważam, że bez ludzi, z którymi tworzyłem swoje pierwsze składy amatorskie nic dalej by się nie potoczyło. Wszystkie moje stargardzkie formacje zdecydowanie przyczyniły się do mojego rozwoju jako człowieka i do mojej decyzji, żeby zająć się muzyką zawodowo. Natomiast na tym etapie życia mam 2-3 kompanów, dzięki którym bardzo mocno się rozwijam i którzy mi towarzyszą w mojej muzycznej drodze. Jest to szczeciński pianista Patryk Matwiejczuk, który współtworzy zespół Unleashed Cooperation. Na pewno Patryk Rynkiewicz, który długo ze mną współpracuje w różnych zespołach. Ze Michałem Pilasem tworzyliśmy zupełnie niejazzowy zespół Przed Wschodem Słońca, bardziej w rytmach ska i reggae. To była osoba, która zaufała mi, a ja przy jego boku nabyłem dużo wiedzy o budowaniu zespołu i o kwestiach managmentu. W tych dwóch zespołem rozwinąłem swoje umiejętności, zarówno jako kompozytor, jak i improwizator, a także jako lider czy współlider formacji.

Jakie ma pan najbliższe plany muzyczne?

- Rok 2024 maluje się jako bardzo intensywny, głównie ze względu na mój flagowy zespół Unleashed Cooperation. Nie jest tajemnicą, że jesteśmy już po nagraniu materiału na naszą drugą autorską płytę. Na pewno wydanie płyty to jest cel priorytetowy, a przed wydaniem płyty czekają nas teraz trzy duże trasy koncertowe. Pierwsza po Macedonii i Serbii, druga krajami trójmorza. Obie te trasy realizujemy w kwietniu. Potem Kiszyniów Jazz Festiwal, a w drugiej połowie roku festiwale międzynarodowe. Wydanie płyty planujemy na jesień, a potem dużą trasę koncertową.

Krzysztof Kuśmierek – saksofonista i kompozytor. Związany z zespołami Unleashed Cooperation, Anomalia, Przed Wschodem Słońca i Panoptikum. Występuje również z Polską Orkiestrą Muzyki Filmowej. W Stargardzie współorganizował warsztaty „Jesienny Jazz”.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński