MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krzystek: Jestem napiętnowany

Rozmawiała Ynona Husaim-Sobecka
Prezydent Piotr Krzystek: - Poczekam na rozstrzygnięcia sądowe.
Prezydent Piotr Krzystek: - Poczekam na rozstrzygnięcia sądowe. Marcin Bielecki
Prezydent Szczecina Piotr Krzystek mówi "Głosowi" co zamierza zrobić w sprawie afery mieszkaniowej.

- Czy żałuje pan, że w 2000 roku wziął mieszkanie komunalne?

- Co to znaczy "wziął mieszkanie"?

- Zdecydował się pan na skorzystanie z propozycji wojewody Władysława Lisewskiego, by otrzymać bez kolejki mieszkanie komunalne.

- Patrząc na to z perspektywy czasu i tego co się wydarzyło, to pewnie nie byłoby warto. Należało mieszkać dalej z teściami i za trzy, może cztery lata pewnie bym jakiś lokal wynajął lub kupił na wolnym rynku. W takich kategoriach jest to dla mnie duża przykrość. Pytanie, czy w tamtym czasie mogłem się inaczej zachować? Nie ja byłem decydentem w tej sprawie. Otrzymałem od wojewody bardzo konkretną propozycję. To wojewoda Lisewski namawiał mnie do tego, by z niej skorzystać. Może nie powinienem tego mówić, ale uważał, że jestem bardzo wartościowym człowiekiem. Czułem się wyróżniony tą propozycją. Z drugiej strony, uważałem, że powinienem bardziej pracować dla tego miasta i regionu. Starałem się robić wszystko najlepiej jak potrafię. Urząd wojewódzki w Szczecinie był najlepszy w Polsce. Byłem też nie najgorszym wiceprezydentem Szczecina. To ja wyłapałem słynną Deutsch Africa i nie dopuściłem do tego, by teren lotniska w Dąbiu był dzisiaj we władaniu przypadkowych osób. To, że zdecydowałem się na kandydowanie na prezydenta Szczecina było też spłaceniem moralnego długu. Podjąłem się trudnego zadania w nieprzychylnym klimacie dla tego miasta. Wyborcy wiedzieli o mieszkaniu. Przez trzy tygodnie temat ten nie schodził z pierwszych stron gazet. Dzisiaj jestem napiętnowany. Z punktu widzenia mojej rodziny, źle zrobiłem. Zaczepia się moją mamę na ulicy i wykrzykuje się jej w twarz, że ma syna złodzieja. Nie wychodzi z domu. Ma 74 lata i całe życie ciężko pracowała jako szwaczka w Odrze. Tej sytuacji nie podaruję.

- Czym pan był lepszy od ludzi, którzy stali w kolejce po mieszkania? Nawet od swoich kolegów z roku, którzy jak pan, byli dobrze zapowiadającymi się prawnikami?

- Niczym. Nie różnię się od wielu innych ludzi w tym mieście, którzy zasługują na to, by mieć godne warunki do życia. Dostałem taką propozycję i z niej skorzystałem.

- Czy ówczesny zarząd miasta, mógł odmówić wojewodzie Lisewskiemu i oświadczyć, że nie przydzieli panu mieszkania, bo nie spełnia pan kryteriów przyjętych przez radę miasta?

- Moim zdaniem, mógł odmówić. Wskazanie osób było częścią umowy między stronami. Jedna ze stron mogła się z tego wycofać.

- Co pan teraz zrobi z mieszkaniem?

- Z uwagi na to, że sprawa stała się publiczna, a wręcz polityczna, nic nie mogę z nim zrobić. Poczekam na rozstrzygnięcia sądowe. Nie mam innego wyjścia jak czekać na werdykt, czy jestem bandytą i złodziejem, czy nie. Czy powinienem oddać mieszkanie, czy nie. Czy CBA miało prawo tworzyć takie dokumenty? Dzisiaj cokolwiek zrobię, będę napiętnowany.

- Co sąd miałby zbadać?

- Przede wszystkim czy zostały naruszone moje dobra osobiste przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.

- Będzie to sprawa z powództwa cywilnego?

- Oczywiście. Nie mogę sobie pozwolić, by w perfidny sposób manipulowano moim nazwiskiem. Jestem nie dosyć, że Piotrem Krzystkiem, to jeszcze prezydentem tego miasta. Uważam, że przewodniczący rady miasta powinien podjąć wszystkie prawne kroki, by wypełnić zalecenia CBA. Jeżeli miasto przegra ze mną sprawę, to będzie sytuacja bardzo czytelna.

- Kiedy zamierza pan złożyć pozew do sądu?

- Zleciłem jednej z kancelarii przygotowanie dokumentacji w tej sprawie. Chcę pokazać, że miało miejsce działanie o charakterze politycznym.

- Na swojej konferencji mówił pan, że chce, aby sąd zbadał także sprawę dotacji, jaką otrzymał pan od miasta za wykonanie remontu mieszkania.

- Będę zabiegał u przewodniczącego, by wystąpił z powództwem przeciwko mnie.

- W regulaminie Programu Małych Ulepszeń dokładnie napisano, że złożenie wniosku o wykup mieszkania, wstrzymuje prawo do dotacji. Czy ubiegając się o pieniądze z tego programu miał pan świadomość, że nie przysługuje panu dotacja?

- Gdybym miał taką świadomość, nie występowałbym o dotację. Zasugerowałem się pismem, które do mnie skierował prezes TBS Prawobrzeże. Wyraźnie wskazał, że mogę skorzystać z tej procedury. Trudno, bym wsiadając do autobusu sprawdzał, czy kierowca ma prawo jazdy. Być może powinienem sprawdzać każdego urzędnika po kolei. Skoro składam wniosek, to podlega on procedurom. Nie czuję się odpowiedzialny za to, że ktoś do kogoś nie zadzwonił i nie sprawdził informacji.

- Minister Julia Pitera przyjechała do Szczecina na pana zaproszenie?

- Pani Pitera zainteresowała się sprawą z uwagi na wielki rozgłos medialny i fakt, że informacja o wystąpieniu pokontrolnym pojawiła się najpierw w jednej z rozgłośni radiowych, a dopiero potem dotarła do miasta. Taka sytuacja budzi poważną wątpliwość co do rzetelności działania organów ścigania. Julia Pitera nie jest osobą, która zajmuje się przypadkowymi rzeczami. Odpowiada za sprawy korupcji i nierzetelność urzędniczą. Była w tej sprawie nagabywana w telewizji. Ponieważ znamy się osobiście, kontaktowaliśmy się w tej sprawie. Poza tym otrzymała sms od radnej Małgorzaty Jacyny-Witt z zaproszeniem do Szczecina.

- Minister przyjechała jako przedstawiciel rządu, czy jako osoba prywatna?

- Proszę pytać o to Julię Piterę. Mnie zapytała tylko, o której mam konferencję prasową.

- Czy jest pan przygotowany na akcję referendalną, mającą na celu odwołanie pana ze stanowiska prezydenta Szczecina?

- O akcji referendalnej PiS mówi od momentu, kiedy pojawił się temat szkół. W mojej ocenie te dwa działania nie są przypadkowe. Tworzą spójną całość. Chodzi o to, by zrobić jak najwięcej szumu. Wszelkie niepokoje jakie są wywoływane, łącznie z komunikacją miejską, są inspirowane w jednym miejscu. W jakim - wystarczy się domyślić. Jest to działanie destrukcyjne i skandaliczne. Żeby uderzyć we mnie poświęcono dobre imię miasta. Parę dni media ogólnopolskie mówiły o tym, że co najmniej 2,9 mln strat poniósł Szczecin w wyniku niegospodarności miejskich urzędników. To pierwsza, kompletnie nieprawdziwa informacja, która hulała w całej Polsce. Udowodnię to przed sądem. Wyborcy w Szczecinie zdecydowali, że miastem powinien rządzić Piotr Krzystek. Weryfikacja ma nastąpić za 4 lata. Ci, którzy boją się czekać 4 lata robią wszystko, by utrudnić warunki mojej pracy. Zamiast zajmować się rzeczami ważnymi dla Szczecina, gaszę pożary, a tak nie powinno być.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński