Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krajobraz po porażce

Agnieszka Kuchcińska-Kurcz
Zachodniopomorski lider Ruchu Społecznego AWS przegrywa walkę o prestiżowe stanowisko w centrali partii i znika z życia politycznego, szef sztabu wyborczego Unii Wolności mówi, że to koniec jego formacji i wyjeżdża za granicę.

Co się dzieje z ludźmi, którzy przez cztery lata byli na pierwszych stronach gazet, w radiu i telewizji zabierali głos w najważniejszych dyskusjach o sprawach kraju?
Większość z nich walczyła w kampanii wyborczej o swoją przyszłość w polityce nawet wtedy, gdy sondaże wskazywały, że nie mają najmniejszej szansy na wygraną. Po klęsce jedni wycofali się, inni czekają cierpliwie na lepsze czasy.
Pod koniec stycznia z kilkumiesięcznego marazmu spróbują otrząsnąć się w Zachodniopomorskiem dwie przegrane formacje RS AWS i UW.

Drużyna Krzaka

Cztery lata temu środowisko tutejszej Akcji Wyborczej Solidarność tryskało energią. Liczba członków nowej formacji szybko przyrastała, ogromny ówczesny sukces wyborczy działał jak magnes. Z zachodniopomorskich szeregów AWS wyszło dwóch członków rządu, z czego jeden w randze aż wicepremiera. Zwycięzcom skrzydła podcięły nieco wyniki wyborów samorządowych, które dały sygnał, że zwycięstwo nie trwa wiecznie, a klęska może okazać się druzgocąca. Ale ten wstrząs okazał się jednak za słaby - jeszcze AWS miała swojego wiceprzewodniczącego Rady Miasta - byłego szefa sztabu wyborczego. Szczecinem i województwem zaczęli jednak rządzić politycy zupełnie innych opcji - centro-lewicowej i lewicowej.

Longin Komołowski

Najważniejszym człowiekiem, liderem AWS był Longin Komołowski. Wieloletni przewodniczący regionalnej Solidarności wiedział, że może liczyć na lojalność związkowców, zresztą na czele Solidarności stanął po nim jeden z jego najbliższych współpracowników - Mieczysław Jurek. Także na stanowisku wojewody znalazł się najbardziej oddany Komołowskiemu człowiek - Władysław Lisewski. Postronnym obserwatorom wydawało się, że Akcja jest spójną formacją. W kuluarach szeptano jednak o sporze o przywództwo, jaki istniał między Komołowskim, a liderem Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego Arturem Balazsem. Z biegiem lat jedność prawicy w regionie była już tylko mitem. O wewnętrznych niesnaskach zaczęto tak na dobre mówić przy wyborach uzupełniających do senatu, gdzie Ruch Społeczny AWS miał swojego kandydata, a SKL swojego - obaj przepadli przegrywając z kandydatem SLD. Rozłam najbardziej stał się widoczny w czasie prezydenckiej kampanii wyborczej, gdy regionalny SKL praktycznie nie włączył się w prace sztabu. Po kilku miesiącach Stronnictwo opuściło Akcję podpisując porozumienie z nowym tworem politycznym, Platformą Obywatelską. Po kilku miesiącach z zachodniopomorskiej AWS wycofała się większość członków Porozumienia Polskich Chrześcijańskich Demokratów tworząc Prawo i Sprawiedliwość. Na włosku wisiała współpraca z politykami Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Już wiele miesięcy temu przetrzebiony został klub radnych AWS, nawet wiceprzewodniczący rady miasta pożegnał AWS, niedawno został sekretarzem Platformy Obywatelskiej.

Toast noworoczny

Członkowie Akcji zniechęceni i zmęczeni wielokrotnie mówili o kryzysie przywództwa, który ich zdaniem istniał na różnych szczeblach. Twierdzili, że szefowie niechętnie słuchali słów krytyki, tak było z Marianem Krzaklewskim, tak było z Longinem Komołowskim. Przez cztery lata wielu czołowych działaczy AWS (wciąż nie chcą zgodzić się na publikowanie swoich nazwisk) mieli pretensje, że rzadko kiedy lider miał czas, aby zajmować się lokalnymi problemami. On sam do dziś nie przyjmuje tego argumentu. Ale, jak twierdzą jego najbliżsi współpracownicy, tak naprawdę dopiero teraz zaczyna mówić o przyczynach klęski, zastanawiać się, co dalej. Tajemnicą poliszynela jest to, że niedawno dwukrotnie startował w wyborach na sekretarza generalnego Ruchu Społecznego i dwukrotnie przegrał. Niewykluczone, że spróbuje szczęścia w wyborach do władz regionalnych RS, jakie mają odbyć się po koniec stycznia. Ale czy tak się stanie? W sylwestra, podczas tradycyjnej lampki szampana w Zarządzie Regionu Solidarności Komołowski miał powiedzieć, że właściwie RS w tej formie w jakiej istnieje trzeba rozwiązać. Ci, którzy to słyszeli nie wiedzą, czy był to żart, czy punkt wyjścia do nowego pomysłu na zjednoczenie prawicy. Zauważyli tylko, że na szampana szef zaprosił raczej osoby z którymi był związany w dalekiej przeszłości - przyszedł m. in. były szef UOP Jan Wesołowski, czy były minister transportu Ewaryst Waligórski - niż tych, z którymi współpracował przez ostatnie lata.
Czy Komołowski odnajdzie się w polityce, nie wiadomo. Za to jego ludzie zamierzają czynnie włączyć się do wyborów samorządowych i je wygrać. O miasto będzie walczyć Piotr Mync były minister w Urzędzie Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, czy Zbigniew Zalewski, w tej chwili dyrektor ZUS.

Marek Słomski

O miejsce w sejmiku zamierza walczyć Marek Słomski jeszcze szef Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (twierdzi, że będzie nim tylko do momentu powołania nowego prezesa Funduszu w Warszawie), czy Anna Sztark, która była doradcą politycznym wojewody Lisewskiego. Sam Lisewski raczej do polityki nie wróci, ludzie z nim związani twierdzą, że były wojewoda zajmie się biznesem. Krążą plotki, że czuje się zniechęcony, bo nie została dotrzymana niepisana umowa, w myśl której były wojewoda miał zagwarantowane miejsce w radzie nadzorczej Stoczni Szczecińskiej S.A. Na razie o czynnej polityce nie myślą byli AWS-owscy posłowie Zbigniew Szymański, czy Stanisław Wądołowski. Pierwszy wykłada na wyższych uczelniach, w tym na PAM-ie, drugi wraca do przeszłości pisząc pamiętniki. Ich partyjni koledzy nie mogą się z nimi skontaktować.

Hiszpania na przeczekanie

Andrzej Łuc

Jeśli klęskę wyborczą można mierzyć liczbą przejechanych kilometrów i uściśniętych dłoni wyborców, to Unia Wolności z pewnością poniosła największą klęskę. Ogromny wkład w kampanię wyborczą i porażka tak wielka, że zadziwiła nawet największych wrogów UW. Szef regionalnej Unii Grzegorz Jankowski postanowił ustąpić ze stanowiska.
- Nie chcę w tej chwili angażować się czynnie w politykę muszę nabrać dystansu do wszystkiego - mówi. Wrócił do zawodu, jaki opuścił na cztery lata pełniąc funkcji wicewojewody zachodniopomorskiego. Jankowski jest radcą prawnym, od 2 stycznia uruchomił swoją kancelarię.
Nie wiadomo, co porabia sekretarz UW Tomasz Szybowski. Wszechstronnie przygotowywany przez swoją partię do prowadzenia kampanii wyborczych, po przegranych wyborach zniknął. Kilka tygodni temu pojawił się w jednej z instytucji zbierając ogłoszenia do gazetki osiedlowej.
- Szybowski szuka pracy, wie, że musi w tej kwestii liczyć tylko na siebie, partia mu nie pomoże - mówi Andrzej Łuc, który prowadził kampanię UW w regionie. Łuc twierdzi, że dla młodych ludzi związanych z formacjami, które przegrały, nastały ciężkie czasy. Twierdzi, że tylko lewica, a po prawej stronie sceny politycznej jedynie SKL, potrafią zaopiekować się od razu tymi, którzy nagle zostają bez pracy. Paradoksalnie Łucowi pracę zaproponował tylko... senator SLD Zbigniew Zychowicz.
- Nie zamierzam wiązać się z lewicą, zresztą uważam, że byłby to chwyt propagandowy - mówi. Postanowił wykorzystać szansę, jaka czeka na niego już od kilku miesięcy: wyjeżdża na stypendium na uniwersytet w Salamance. Miał jechać już jesienią, ale zbyt zaangażował się w wybory. Teraz dokończy politologię w Hiszpanii i wróci do kraju za pół roku.

Walka płci

Według Łuca z UW po klęsce odeszła połowa członków. On sam też nie widzi już przyszłości dla swojej formacji. Jankowski twierdzi, że w jego partii "nie ma większych ubytków", ale unici tak naprawdę policzą się dopiero na zjeździe regionalnym 19 stycznia. Widowiskowe wystąpienia z UW i przejścia do Platformy Obywatelskiej miały miejsce mniej więcej rok temu, część z tych, którzy opuścili szeregi rządzi dziś Szczecinem wspólnie z SLD, a były poseł Piotr Lewandowski wejdzie prawdopodobnie w skład władz powiatowych PO.
Zjazd regionalny może być przełomowy, szeregowi członkowie UW twierdzą że to, jaka będzie partia w przyszłości będzie zależeć od tego, kto stanie na jej czele. Do walki o władzę szykuje się Włodzimierz Puzyna, poseł kilku kadencji, który nie startował w ostatnich wyborach parlamentarnych, kojarzony z Unią początku lat 90. Jego kontrkandydatką będzie Małgorzata Jacyna-Witt, która ubiegała się o miejsce w senacie (przegrała z kandydatami lewicy - ale uzyskała ponad 60 tys. głosów). Jacyna kojarzona z nurtem liberalnym i feministycznym. Wierzy, że UW odzyska swoją pozycję na scenie politycznej.
- Nie pokazują nas teraz w mediach, bo nie ma nas w parlamencie - dowodzi. - Ale o gospodarce naszym głosem mówi PO, a o zasadach PiS. Kiedyś wszystko wróci do normy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński