Najsłynniejszy kot w Polsce, a przez chwilę i na świecie, bo o czarno-białym kocurze pisały także międzynarodowe media, jak „Guardian", „New York Post" czy „Bild" - nie wróci już na ulicę Kaszubską. Resztę życia spędzi na wsi pod Szczecinem u opiekunki, do której trafił zaraz po zabraniu go z ulicy.
- Miał być u mnie tylko tymczasowo - przyznaje Karolina Winter-Zielińska. - Ale szybko się u nas odnalazł, szczególnie zaakceptował mojego męża. Kot ma już jedenaście lat. Postanowiliśmy więc, że zostanie. Po co go narażać na kolejny stres.
Emeryt mieszka razem z trzyosobową rodziną i siedmioma innymi kotami.
- Nie jest ich szefem, ale ma silny charakter - twierdzi prezeska szczecińskiego TOZ. - Radzi sobie.
Dlaczego trafił do ludzi? Bo życie na ulicy mu już nie służyło. Paradoksalnie, na jego zdrowiu odbiła się jego niesłychana popularność. Dokarmiany przez wszystkich zaczął tyć. - Miał 5 kg nadwagi - zauważa. - Gdyby go wtedy zaatakował inny drapieżnik, nie byłby w stanie przed nim uciec.
Kariera Gacka rozpoczęła się od krótkiego filmiku wyemitowanego na YouTube - wcześniej był znany jedynie lokalnie, w okolicach ulicy Kaszubskiej. Stał się gwiazdą. Trafił na listę szczecińskich atrakcji - zdarzało się, że turyści przyjeżdżali do Szczecina tylko po to, by zobaczyć Gacka.
Dzięki karierze miał już na ul. Kaszubskiej dwa domki i (niestety) pod dostatkiem pokarmu. Panie ze sklepu, które jako pierwsze zaopiekowały się bezdomnym zwierzęciem prosiły, by go nie dokarmiać. Mimo to, każdy odwiedzający znanego kota musiał dać mu coś na ząb. W efekcie Gacek miał problemy z poruszaniem się. - Poza tym wciąż był przez kogoś niepokojony. Podobno były nawet próby jego porwania - mówi Karolina Winter-Zielińska.
Choć na pewno koty żyjące na wolności mają ciekawsze życie, to jednak nie trwa ono zbyt długo. Giną pod kołami samochodów, chorują na choroby zakaźne a także padają ofiarą innych, większych drapieżników. To, że Gacek przeżył w samym centrum Szczecina dziesięć lat świadczy o tym, że jest inteligentny i ma dużo szczęścia.
- Teraz wypoczywa - zapewnia nasza rozmówczyni. - W mieszkaniu ma już swoje ulubione miejsce. Jest po prostu na kociej emeryturze.
Po latach spędzonych na ulicy, starość spędzi w domu - taka jest ostateczna decyzja pracowników szczecińskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Jak się dowiedzieliśmy, dzięki specjalnej diecie, schudł.
A jaki jest jako kot domowy? - Nie wskakuje na kolana, nie lubi też jak się go bierze na ręce, ale potrzebuje towarzystwa ludzi - przyznaje opiekunka. - Zawsze jest z nami, zawsze obok. Szybko się do nas przywiązał i fantastycznie zaakceptował małe, jedenastomiesięczne, dziecko.
Z szefa kotów ulicy szybko się przeobraził w miłego, lubiącego wygody mruczka.
![od 7 lat](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.0/images/video_restrictions/7.webp)
Znaleziono ślady ptasiej grypy w Teksasie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?