Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest zdrowy i młody - hotel socjalny nie dla niego

Agnieszka Porada
Remigiusz Rymarski musi opuścić hotel socjalny "Nafty", w którym mieszka od ponad roku. Krzysztof Gawroński, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej twierdzi, że nie płaci czynszu i organizuje burdy.

- Przyszli do mnie burmistrz Andrzej Jędrzejewski i dyrektor Gawroński. Kazali mi się spakować i wyprowadzić. Mówili, że jak tego nie zrobię, to przyjdą do mnie z policją. Spakowałem się i czekam. Nie wiem, co teraz będzie - mówi Remigiusz Rymarski.

Przyznaje, że zajmował pokój nielegalnie, ale zapewnia, że dyrektor ZGM o tym wiedział i pozwolił mu tam mieszkać.

Gehenna pana Remigiusza zaczęła się przeszło dwa lata temu. Gmina jednak skazuje go na bezdomność.

- Musiałem się wyprowadzić. Nie mogę liczyć na rodziców - opowiada pan Remigiusz. - Zostałem zupełnie sam. Bez dachu nad głową. Przygarnęli mnie znajomi z "Nafty". Ryzykowali, bo sami mogli stracić mieszkania. Okazało się, że jest tam wolny pokój, więc go zająłem. Dyrektor Gawroński nie miał nic przeciwko temu. Próbowałem, żeby przydzielili mi ten pokój legalnie, ale nikt nawet nie chciał o tym słyszeć.

Jak mówi, chce płacić za pokój, ale nie może bo mieszka bez umowy i kółko się zamyka.

- Inni nie płacą i nikomu to nie przeszkadza - mówi z żalem. - A ja chcę płacić. Przecież to jest jakiś absurd.

Andrzej Jędrzejewski, zastępca burmistrza mówi, że w hotelu mieszkają ludzie, którzy potrzebują pomocy.

- Remigiusz Rymarski to zdrowy, młody mężczyzna i da sobie w życiu radę - mówi Andrzej Jędrzejewski. - Jeżeli chce, może się do mnie zgłosić. Pomogę mu uzyskać miejsce w schronisku dla bezdomnych. Będzie mógł podjąć pracę i zarobić na mieszkanie.

Krzysztof Gawroński, dyrektor ZGM zarzuca panu Remigiuszowi organizowanie w pokoju regularnych burd.

- Wyrwał drzwi. Pobił jedną z lokatorek. Prowadzone jest w tej sprawie śledztwo przez policję - mówi Krzysztof Gawroński. - Chciałem być dla niego miły. Pokój był wolny, zgodziłem się żeby przez zimę tam mieszkał. Namówiłem też burmistrza, żeby się zgodził. A on mi się tak odwdzięczył.

Remigiusz Rymarski zaprzecza zarzutom. Twierdzi, że nigdy nikogo nie pobił.
- Naprzeciwko mnie mieszka pani, która ciągle wszystkich publicznie wyzywa i obraża - mówi pan Remigiusz - Raz faktycznie nie wytrzymałem i kopnąłem z nerwów w jej drzwi, ale nigdy nikogo nie pobiłem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński