Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaki los czeka stargardzką Telewizję Kablową?

Piotr Dużak
Telewizja Kablowa w Stargardzie powstała z inicjatywy Spółdzielni Mieszkaniowej. Od 1993 roku funkcjonowała wspólnie z firmą "Multi Sat" z Gorzowa Wielkopolskiego. Od niedawna ma nowego wspólnika, jest nią Telewizja Kablowa "Vectra-El" SA w Elblągu.

Większość udziałów, 51 proc., nadal ma Spółdzielnia Mieszkaniowa.
Miniony rok "kablówka" zamknęła stratą w wysokości 170 tys. zł. Od czasu pojawienia się w mieście konkurencyjnej telewizji kablowej, znacznie zmalała też liczba abonentów. Trzeba również sporych pieniędzy na wymianę przestarzałego sprzętu studyjnego.
To, że Telewizja Kablowa zamknęła ubiegły rok stratą wynika z tego, że w marcu i kwietniu minionego roku przedstawiciele spółdzielni oraz Telewizji Kablowej podpisali z "Vectrą" dwie umowy o współpracy przy realizacji i emisji telewizyjnego programu lokalnego oraz w sprawie dzierżawy sieci. Prawnicy mieli do tych umów sporo zastrzeżeń, zwłaszcza do drugiej. W jednej z opinii można przeczytać m.in.: "Przedmiotem dzierżawy jest sieć. Przedmiot nie został doprecyzowany, a pojęcie iż przedmiotem jest nie tylko sieć, której Telewizja Kablowa jest właścicielem, lecz również sieć, której telewizja jest operatorem na podstawie umów zawartych z administratorami może prowadzić do sporu, czy de facto np. nie jest przedmiotem tej umowy również sieć Spółdzielni Mieszkaniowej, którą telewizja włada na podstawie umowy użytkowania. Wysokość miesięcznego czynszu dzierżawnego określona została na poziomie nie pokrywającym kosztów utrzymania studia. W zapisie dotyczącym prawa pierwokupu przedmiotu dzierżawy, brak zastrzeżenia po jakiej cenie nastąpić może wykup. Pozycja dzierżawcy jest uprzywilejowana, albowiem nie zabezpieczono interesów finansowych wydzierżawiającego."
Mimo iż "Vectra" jest mniejszościowym udziałowcem, ona to właśnie dysponuje bankowym kontem Telewizji Kablowej. Ona to otrzymuje wpłaty od abonentów. A później część pieniędzy przekazuje Telewizji Kablowej na produkcję programu lokalnego. Do chwili podpisania wspomnianej umowy było to 34 tys. zł miesięcznie, później zaś jedynie 16 tys. zł. I stąd właśnie Telewizja Kablowa zakończyła miniony rok ze sporą stratą.
"Spółdzielnia winna, z uwagi na zawarcie umowy tej treści zrobić krok uwalniający ją od dzierżawcy" - stwierdził prawnik. Pytanie tylko, jak tego dokonać, bo umowa zawarta została na pięć lat, a jeden z zapisów mówi, że próby zmiany treści umowy mogą skutkować wysokimi karami finansowymi.
Czym kierowały się osoby, które podpisały umowy? Trudno skontaktować się z Aleksandrem Kowalskim, byłym prezesem spółdzielni. Jego prywatna komórka jest ciągle wyłączona. Teodor Baranowski zaś, prezes Telewizji Kablowej powiedział m.in.: "W marcu ub. roku Aleksander Kowalski podpisał z "Vectrą" umowę dzierżawy. Później dowiedziałem się, że rada nadzorcza spółdzielni zgłosiła zastrzeżenia formalne. Dotyczyły tego, że podpisał umowę pełniąc dwie funkcje: prezesa spółdzielni i prezesa "kablówki". Na początku kwietnia Aleksander Kowalski zrezygnował z kierowania telewizją, mnie powierzono funkcję prezesa. I w tym samym dniu podpisałem drugą umowę. Aleksander Kowalski zapewnil mnie, że to ta sama umowa, którą on podpisał. Dopiero później okazało się, że tak nie jest. Nie zostałem też zapoznany z uwagami prawników dotyczącymi tej umowy. Działałem w dobrej wierze. Nigdy nie podpisałbym czegoś wiedząc, że mogłoby to mieć niekorzystny wpływ na firmę, w której pracuję."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński