Straż miejska wypowiedziała wojnę źle parkującym kierowcom. Codziennie zakłada nawet kilkadziesiąt blokad na koła. Z każdym dniem więcej.
- Dostajemy wiele sygnałów od mieszkańców i reagujemy na nie - mówi Joanna Wojtach, rzecznik strażników.
Ten kto przynajmniej raz znalazł na kole swojego auta blokadę wie, że zdjęcie jej to spory kłopot. Trzeba zadzwonić do siedziby straży, przedstawić problem i poczekać na strażników. Ale co sprytniejsi znaleźli lepszy sposób. Strażnicy sami ściągają im założone blokady, nawet bez wezwania. Warunek: musimy mieć czas, aby samochód postał w miejscu wykroczenia. Oto przykład.
Poniedziałek. Podzamcze. Kilka minut po 13. Strażnicy założyli blokadę na koło audi, które zaparkowało na trawniku. O godz. 18.30 pojawiają się ponownie. choć kierowca nie zadzwonił z prośbą o odblokowanie. Zdjęli blokadę z koła i odjechali. Chwilę potem kierowca wsiada do "uwolnionego" już samochodu.
- Rzeczywiście, takie przypadki się zdarzają, ale nie są częste. Najczęściej kierowcy dzwonią do nas w ciągu pół godziny po założeniu blokady - mówi Joanna Wojtach.
I tłumaczy, że strażnicy zdejmują blokadę, aby kierowca, który w końcu zdecyduje się zadzwonić do nich po kilku godzinach, nie musiał czekać długo na przyjazd patrolu.
- Bo zdarza się, że jesteśmy na interwencji w innej części miasta i nasz przyjazd na zdjęcie blokady mógłby się opóźnić. A tego nie możemy robić - dodaje.
Zapewnia jednak, że i ci sprytniejsi kierowcy nie unikną mandatu. Bo za wycieraczką mają informację, że złamali prawo. Dowodem są zdjęcia blokady z datownikiem, które robią strażnicy.
- Taka osoba otrzymuje od nas wezwanie i musi się zdeklarować, czy przyjmuje mandat. Jeśli nie, sprawa trafi do sądu - tłumaczy Wojtach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?