Jak się okazuje najwięcej pracy mieli ratownicy medyczni ze Szczecina – tu każdego dnia byli wzywani średnio 150 razy. Sporo pracy było także w miejscowościach nadmorskich. W okresie letnim na wybrzeżu przebywa znacznie więcej osób, które wypoczywają nad Bałtykiem.
- Aby odpowiednio zadbać o ich bezpieczeństwo w sezonie letnim stacjonowało tu 7 dodatkowych zespołów ratownictwa medycznego - informuje Paulina Targaszewska z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. - Od 24 czerwca do końca sierpnia sezonowe karetki stacjonowały w Międzyzdrojach, Dziwnowie, Pobierowie, Darłowie, Ustroniu Morskim i Mielenku. Jedna sezonowa karetka wciąż stacjonuje w Świnoujściu (dyżuruje od 1 czerwca do końca września). Spośród sezonowych, dodatkowych zespołów najczęściej interweniował ten w Mielenku. W sumie zespół ten wyjeżdżał 575 razy w ciągu 69 dób dyżurowania.
Zobacz też: Ratownicy uczą się samoobrony. W ruch poszły rękawice bokserskie i kaski
Interwencje w okresie letnim najczęściej dotyczyły udarów cieplnych, podtopień i zasłabnięć. Dużo było pacjentów nieprzytomnych z powodu upojenia alkoholowego lub takich, którzy doznali urazów w wyniku bójek. Sporo zgłoszeń dotyczyło osób poniżej 18. roku życia.
- Ratownicy medyczni w naszym województwie udzielili pomocy ponad 3 tysiącom dzieci. Interwencje z udziałem dzieci dotyczyły najczęściej urazów, do jakich doszło podczas zabawy na rolkach, rowerze, hulajnodze czy deskorolce. Często takie wypadki miały miejsce z powodu nieodpowiedniej opieki ze strony rodziców – dzieci nie miały kasków na głowach, użytkowały urządzenia w niewłaściwy sposób lub bawiły się urządzeniami nieprzystosowanymi do ich wieku - zauważa Targaszewska. - Niestety bardzo dużo było wezwań niezasadnych. Zatroskani mieszkańcy dzwonili do dyspozytorni z prośbą o pilne przysłanie karetki na miejsce, gdzie leżała osoba, która według zgłaszającego potrzebowała pomocy. Często jednak, mimo próśb dyspozytorów, zgłaszający nawet nie sprawdzali jej rzeczywistego stanu zdrowia – widzieli ją jedynie z okna mieszkania lub z przejeżdżającego samochodu. Kiedy na miejsce przybywali ratownicy medyczni takiej osoby w ogóle już nie było w miejscu wezwania albo też nie życzyła sobie wykonywania żadnych badań.
CZYTAJ TEŻ:
Były też przypadki – szczególnie w miejscowościach nadmorskich – że mieszkańcy i turyści sami zgłaszali się do miejsc, gdzie stacjonowały karetki i prosili o pomoc, w sprawach, w których pomocy absolutnie nie powinni udzielać ratownicy medyczni. Zdarzało się, że ktoś prosił o przechowanie walizki w filii pogotowia albo prosił o prześwietlenie i sprawdzenie stanu kości... po ukąszeniu przez komara.
- Niestety okres letni był czasem zwiększonej liczby ataków agresywnych pacjentów lub świadków zdarzeń na zespoły ratownictwa medycznego. Takich ataków, przy których interweniowała policja, było w naszym województwie od 1 czerwca do końca sierpnia aż 33 - kończy Paulina Targaszewska. - Agresywni pacjenci lub świadkowie zdarzeń nie tylko ubliżali ratownikom i grozili im, ale niejednokrotnie także szarpali, pluli, kopali i bili członków zespołów ratownictwa medycznego. W kilku przypadkach ich obrażenia były na tyle poważne, że musieli oni przerwać dyżur i przebywali na zwolnieniu lekarskim. Nie zabrakło też szkód w karetkach – w jednym przypadku uszkodzono nosze, w innym szybę w karetce. Koszty szkód to kilkanaście tysięcy złotych.
ZOBACZ TEŻ: Pogotowie ratunkowe w Szczecinie dawniej i dziś. Warszawa i fiat jako ambulans [zdjęcia]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?