MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Henryka P. zabiła choroba. Nie został pobity przez policjanta

Mariusz Parkitny
Prokuratura nie znalazła dowodów na to że Henryk P. przed śmiercią został pobity przez policjanta
Prokuratura nie znalazła dowodów na to że Henryk P. przed śmiercią został pobity przez policjanta Fot. Archiwum
Prokuratura umorzyła sprawę śmierci 25-letniego mieszkańca Kamienia. Przed zgonem twierdził, że pobił go funkcjonariusz z Międzyzdrojów. Prokuratura nie znalazła na te zarzuty żadnych dowodów.

Podobnie jak na błędy lekarzy w szpitalu, którzy udzielali mu pomocy. - Z sekcji zwłok wynika, że śmierć była spowodowana rzadką chorobą, na którą cierpiała ofiara. Uzupełniająca opinia biegłych wykluczyła złą diagnozę ze strony lekarzy ze szpitala w Kamieniu - mówi prok. Jarosław Przewoźny, szef prokuratury w Kamieniu Pomorskim.

25-letni Henryk P. z Kamienia Pomorskiego cierpiał na chorobę zespołu Marfana. To genetyczne uszkodzenie tkanki łącznej. Powoduje wiotczenie mięśni, problemy z oddychaniem i wzrokiem. Osoby z zespołem Marfana często nie dożywają 30 roku życia. Henryk P. zmarł 10 kwietnia podczas akcji reanimacyjnej w szpitalu w Zdunowie. Tydzień wcześniej miał być rzekomo pobity przez policjanta. Zgłosił się nawet do prokuratury i złożył zeznania.

W sobotę, 3 kwietnia Henryk P. z dziewczyną i kolegą pojechali do Międzyzdrojów na dyskotekę. W lokalu lub po wyjściu na zewnątrz para pokłóciła się. Doszło do szarpaniny. Zauważył to przejeżdżający patrol policji. Z nieustalonych powodów Henryk P. zaczął uciekać. Policjant zaczął go gonić. Przewrócił na ziemię i skuł kajdankami.

W trakcie tej czynności funkcjonariusz prawdopodobnie kopnął go w okolice piszczeli, aby ułatwić skucie kajdankami. Henryk P. zgubił w tym zamieszaniu okulary. Bez nich praktycznie nic nie widział.

Więcej o sprawie przeczytasz a artykule: Oskarżył policjantów o pobicie, złożył zeznania i umarł.

Przed śmiercią żalił się, że policjanci wyśmiewali się z niego, gdy poprosił o pomoc w znalezieniu okularów. Inną wersję przedstawia brat zmarłego. Nie był świadkiem zdarzenia, ale twierdzi, że opowiedział mu ją Henryk. Nie wiadomo skąd pod dyskoteką pojawiło się dwóch młodych policjantów, którzy skuli brata. Upadły mu okulary, poprosił ich o podanie. W odpowiedzi usłyszał drwiące słowa, co wywołało w nim oburzenie.

Gdy zaczął stawiać opór został przewrócony i skopany - mówił Roman P. W trakcie interwencji dziewczyna Henryka i jego kolega zaczęli wyzywać policjantów. Cała trójka trafiła na komisariat w Międzyzdrojach. - Tam pobito kolegę i znieważono dziewczynę Heńka - twierdził brat zmarłego. Potem przewieziono ich na komendę w Kamieniu. Noc spędzili na policyjnym dołku.

Zobacz także: Kronika policyjna gs24.pl/997

Henryk P. usłyszał zarzut znieważenia i pobicia funkcjonariusza. W niedzielę, 4 kwietnia zaczął się skarżyć na bóle w klatce piersiowej i kłopoty z oddychaniem. Lekarze pobrali mu krew i zrobili USG jamy brzusznej. Ze szpitala wyszedł w poniedziałek w "stanie zadowalającym".

Henryk poszedł do prokuratury. Złożył zeznania i przedstawił swoją wersję wydarzeń z Międzyzdrojów. Twierdził, że został pobity. Przez następne dni czuł się źle. Stan pogorszył się w sobotę 10 kwietnia. Lekarze w szpitalu zdecydowali, że powinien trafić do szpitala w Szczecinie. Zmarł w trakcie reanimacji. - Mój brat bliźniak miał chorobę genetyczną zespół Morfana o czym mówiliśmy każdemu lekarzowi na dzień dobry. Z tego powodu Heniek powinien być traktowany szczególnie jako pacjent - dodaje pan Roman. Z opinii z sekcji zwłok wynika, że zmarły nie miał na ciele śladów pobicia, a przyczyną zgonu była niewydolność oddechowo-krążeniowa.

Decyzja o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocna. Rodzina zmarłego może ją zaskarżyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński