Szpital bólu i wdzięczności
- Dziękujemy, że gmina w swój kalendarz wpisała Dzień Grecki - mówił Konstantinos Christou, przewodniczący Towarzystwa Greków w Szczecinie, podczas obchodów 63. rocznicy utworzenia szpitala polowego dla Greków w Dziwnowie.
- Nasi rodacy po wojnie domowej tu się leczyli. Część z nich została tworząc społeczności w Szczecinie, Policach, Zgorzelcu, Wrocławiu, Gdyni.
Kostas Kundelis przyjechał do Dziwnowa z Wrocławia. Należy do Stowarzyszenia Greków Odyseas. Prawą nogę miał całą w gipsie. Chciał jednak uczestniczyć w uroczystościach.
- Moja matka przez kilka lat mieszkała w Policach - mówi. - Przed dwoma laty odwiedziliśmy to miasto, zwiedzałem Zakłady Chemiczne. Teraz chciałem być tu, nad morzem. Po raz pierwszy.
Christos Zarkatas, przewodniczący Stowarzyszenia Greków z Wrocławia nad Dziwną pojawił się już czwarty raz. On urodził się w Grecji.
- Mamy w Stowarzyszeniu wiele osób, które leczyły się w dziwnowskim szpitalu - przyznaje. - Ale wiek i zdrowie już nie pozwalają im na podróż nad morze.
Za to pani Jadwiga Zalewska, mieszkanka Dziwnowa, mimo sędziwego wieku cieszy się doskonałą formą. Była pielęgniarką w tajnym szpitalu półtora roku. Zgłosiła się na ochotniczkę. Nad morze trafiła tuż po wojnie, z Bydgoszczy i już tu pozostała.
Nie wolno było mówić o szpitalu
- Pracowałam na pierwszym bloku - wspomina. - Do szpitala trafiali mniej ranni i bardzo ciężko, po poparzeniach. Dbaliśmy o nich, mieli wszystko, doskonały personel medyczny, opiekę, dostarczano im papierosy, nawet czekolady. Były chwile, że już nie mogłam patrzyć na krew. Nie wolno nam było o niczym nikomu mówić.
Na terenie koszar jednostki wojskowej w Dziwnowie od 1999 roku stoi "Pomnik Bojowników o Demokratyczną Grecję". Przypomina istnienie tajnego szpitala polowego nr 250 dla rannych żołnierzy Greckiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej - ELAS z okresu wojny domowej w Grecji.
- Budowałem ten pomnik - wspomina obecny burmistrz Dziwnowa Grzegorz Jóźwiak. - Byłem wówczas kierownikiem administracyjnym w koszarach - dodaje.
Są wdzięczni...
Niespełna tydzień temu, w sobotnie popołudnie, Grecy i Polacy wjechali na teren jednostki, pod ten pomnik by powspominać, dziękować, złożyć wiązanki kwiatów.
- To miejsce dla nas stanowi ważny posterunek pamięci - powiedział, witając zebranych, komandor Wojciech Chrzanowski, dowódca Garnizonu Dziwnów 8. Flotylli
Obrony Wybrzeża Marynarki Wojennej.
Burmistrz Dziwnowa zwrócił uwagę na szczególny tragizm wojny domowej.
- Cieszy jednak fakt, że potrafiliśmy pomóc, okazać przyjaźń, nawiązać kontakty, które okazały się trwałe do dzisiaj - dodał Jóźwiak.
Rok 1949 to najgorsza karta naszej historii nie tylko dlatego, że toczyła się wojna domowa i walczyliśmy między sobą - stwierdził jeden z greckich gości. - Ale chciałbym przypomnieć też o górze Grammos (bastion komunistycznych rebeliantów - dop. PJ), na której amerykanie wykorzystali napalm. Dziękuje polskim lekarzom i pielęgniarkom, że pomogli naszym rodzicom, że udzielili im gościny, przyjęli politycznych uchodźców. Trzecia część z nich w Polsce pozostała, założyła rodziny, wykształciła swoje dzieci.
Obelisk w parku
W Dziwnowie, w parku zdrojowym, jest też obelisk z tablicą przypominającą o tym samym wydarzeniu.
- Chcemy, by o szpitalu dowiadywali się ci, którzy tomiasto odwiedzają - wyjaśnia burmistrz. - Teren jednostki nie jest dostępny.
Pod obeliskiem goście i gospodarze spotkali się również by złożyć kwiaty.
Wolność i śmierć
Polikseni Gaconi Goebel ze Stowarzyszenia Zachodniopomorskich Greków, córka nauczyciela uczącego dzieci greckich uchodźców zwróciła uwagę na powiewającą flagę.
- Dziewięć niebieskich i białych pasów ma swoją symboliczną wymowę - wyjaśniła. - Tyle sylab mają wyrazy wolność i śmierć.
Jednego gościa zabrakło, generała broni Władysława Barcikowskiego, ówczesnego komendanta obozu polowego nr 250.
- Ma 97 lat i zdrowie nie pozwoliło mu przyjechać - tłumaczył Marian Klasik, autor książki o szpitalu. Odczytał list generała z pozdrowieniami dla wszystkich. Po części oficjalnej w parku rozpoczęła się zabawa. Przy greckiej muzyce i śpiewie. Nie zabrakło atrakcji greckiej kuchni.
Historia szpitala
Tajny szpital polowy nr 250 (diakosia peninda), dla rannych żołnierzy Greckiej Armii Ludowo- Wyzwoleńczej - ELAS z okresu wojny domowej w Grecji działał w Dziwnowie od lipca 1949 do grudnia 1950 roku. Pomnik na terenie jednostki wojskowej wzniesiono w miejscu spoczynku 27 zmarłych jego pacjentów.
Jego utworzenie przez Oddział II Wywiadowczy Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w koszarach, po byłej niemieckiej bazie lotnictwa morskiego w Dziwnowie było jedną z najtajniejszych, najbardziej spektakularnych operacji w okresie Polski Ludowej.
Pierwszy transport 747 ciężko rannych i chorych do szpitala trafił 25 lipca 1949 roku. Z Albanii do Świnoujścia przypłynęło na statku "Kościuszko". Kolejnych
157 przypłynęło 19 września, a 24 września - 52 rannych. Ich stan już nie był tak ciężki, jak w przypadku pierwszego transportu. Przypłynęli także na pokładzie "Kościuszko".
Kolejny transport 574 rannych przybył 24 listopada 1949 roku. Przypłynęli do Gdańska na pokładzie rumuńskiego statku "Transylwania". Z Albanii statek "Białystok" w styczniu 1950 roku przywiózł kolejną grupę 96 rannych. 17 lutego 1950 roku przywieziono 333 chorych.
Ostatnia grupa 60 chorych przybyła do Dziwnowa w maju tegoż roku z Węgier. Wyleczeni Grecy rozwiezieni zostali do Krościenka w Bieszczadach, do Polic, Zgorzelca i Jeleniej Góry. Ostatnia grupa partyzantów opuściła szpital w listopadzie 1950 r. Część jeszcze nie wyleczonych Greków i Macedończyków przewieziono do kliniki w Łodzi.
Szpital został zlikwidowany w grudniu 1950 roku. Komendantem był kpt. dr Władysław Barcikowski. Dziś jest generałem brygady, ma 97 lat.
MARIAN KLASIK, autor książki "Tajna operacja wywiadu PRL - szpital polowy 250 w Dziwnowie".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?