Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo Chemik ma duszę

dc, 13 kwietnia 2006 r.
Koniec wieńczy dzieło - 3:2 w ostatnim meczu i Chemik Police jest w pierwszej lidze.
Koniec wieńczy dzieło - 3:2 w ostatnim meczu i Chemik Police jest w pierwszej lidze. Tomasz Łój
Waleczność to bardzo silna broń siatkarek Chemika Police. Dzięki niej pokonały wczoraj 3:2 Olimpię Jawor i awansowały na zaplecze ekstraklasy.

Chemik Police - Olimpia Jawor 3:2 (19:25, 25:15, 22:25, 25:19, 15:12).

CHEMIK: Matusz, Ciesielska, Furmanek, Wysocka, Raczyńska, Staszak-Staszków, Dołżańska (libero) oraz Chmielewska, Szajnar, Bronowicka, Kazaniecka.

Dwa pierwsze mecze Chemik wygrał z Olimpią, ale na wyjeździe w dwóch spotkaniach nie ugrał nawet seta. - Zostałyśmy przytłoczone salą i kibicami w Jaworze - mówiła rozgrywająca Chemika, Katarzyna Ciesielska.

Goście jakby zdając sobie z tego sprawę, przywieźli ze sobą kilkudziesięsioosobową grupę piskliwych kibiców zaopatrzoną w bębny. Tak mocno w nie walili, że jeden bęben nie wytrzymał uderzeń i rozpadł się drobny mak.
Bębny zdawały się przynosić efekt w pierwszym secie. Policzanki zaczęły bardzo nerwowo. Trener naszej drużyny Mariusz Bujek szybko poprosił o przerwę. Było 5:2 dla zespołu z Jawora, więc sytuacja nie wyglądała jeszcze poważnie. Ale już do końca seta Chemikowi nie udało się odrobić tej straty.

18:11 i przegrały

Jednak siatkarki Chemika nie dały się zagłuszyć fanom Olimpii i objęły prowadzenie na początku drugiej partii. Dobrze grała Małgorzata Wysocka. W połowie seta kibice obejrzeli koncert zepsutych zagrywek. Było to na rękę Chemikowi, który utrzymał kilkupunktowe prowadzenie, powiększając je w końcówce.

W trzecim secie policzanki prowadziły 18:11 i stanęły. Olimpia zdobyła sześć punktów z rzędu i "poczuła krew". Wykorzystując błędy policzanek w przyjęciu wyrównała na 20:20. W końcówce nasze siatkarki popełniły błędy, przegrywając wygranego, wydawało się, seta.

Na szczęście czwarty set miał podobny przebieg jak drugi. Po "kiwce" Wysockiej było 10:1 dla gospodyń. Rywalki odpuściły, zaczynając myśleć o tie-breaku.

Kapitan postawił kropkę nad "i"

Ale to Chemik dobrze rozpoczął piątą partię. Świetnie w ataku radziła sobie Justyna Raczyńska. Po jej zbiciach było 2:0, 4:2, 7:4 i 11:7 dla Chemika. Pękł bęben kibiców Olimpii i pękła ona sama. Zrobiło się 14:9. Rywalki odrobiły trzy punkty, lecz w kolejnej akcji po dobrym przyjęciu, Ciesielska wystawiła na krótką Agacie Furmanek. A ta jak na kapitana przystało, zakończyła mecz. - I znów potwierdziło się, że drużyna Chemika ma duszę, jak mawia trener Bujek - podsumowała spotkanie po jego zakończeniu uśmiechnięta Furmanek.

Po ostatniej piłce na parkiecie wybuchła dzika radość. Siatkarki Chemika padły na parkiet, a kibice oblewali je szampanami. Trener Bujek spokojnie przyglądał się temu z boku. - Wszystkie zagrały gorzej niż potrafią - ocenił chłodno. - W przyszłości niezbędna będzie zawodniczka, która je uspokoi w ciężkich chwilach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński