Zdaniem trenerów
Zdaniem trenerów
Robert Gajda, Błękitni:
- Założenia taktyczne zrealizowaliśmy na szóstkę. Być może zarówno nasza gra, jak i Pogoni, nie wyglądała pięknie, ale to był trudny mecz. Mieliśmy o wiele mniej szczęścia niż w pierwszym meczu, a mimo to wygraliśmy. I to chyba ze względu na olbrzymią walkę, jaką włożyliśmy w ten pojedynek.
Mariusz Kuras, Pogoń:
- Pierwsza połowa z jednej i drugiej strony wyglądała fatalnie i najlepiej jak najszybciej o niej zapomnieć. Natomiast w drugiej części mecz zaczął się dla nas fatalnie, z boiska zszedł Marek Walburg. Niestety, po szkolnym błędzie straciliśmy gola i to na pewno martwi, ale przegrać też trzeba umieć.
Jesienią Błękitni wygrali w Szczecinie 4:1, a w sobotę komplet punktów zdobyli u siebie po bramce Tomasza Królaka.
Pierwsza połowa nie dostarczyła emocji 2 tys. widzów na stargardzkim stadionie. Wystarczy powiedzieć, że lider ze Szczecina w tej części nie oddał ani jednego strzału.
Zderzenie głowami
Gospodarze grali nieco lepiej, przede wszystkim z zaangażowaniem, czego nie można powiedzieć o piłkarzach Pogoni. Ale niewiele z tego wychodziło. W 4 minucie Wojciech Greguła strzelał głową, ale piłka trafiła w boczną siatkę. Przez kolejne 20 minut gra toczyła się w środku pola. Pogoń próbowała co jakiś czas długich podań, ale piłka albo trafiała do zawodników Błękitnych, albo poza murawę. W odpowiedzi stargardzianie próbowali dwójkowych akcji, ale te jeszcze przed polem karnym powstrzymywali szczecinianie. Od początku spotkania dochodziło do spięć między Markiem Walburgiem a Łukaszem Woźniakiem. Pierwszy z nich kilka razy brzydko zaatakował stargardzianina, aż w końcu doczekał się żółtej kartki.
W 24 minucie doszło do groźnej sytuacji na środku boiska. Do piłki wyskoczyli zawodnicy Pogoni Tomasz Parzy i Maciej Ropiejko i zderzyli się głowami. Parzy po chwili wstał o własnych siłach, ale jego kolega z drużyny poważnie ucierpiał. Z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu i wybitymi dwoma zębami został zabrany przez pogotowie.
Gol i poprzeczka
W 48 minucie Walburg po raz kolejny w tym spotkaniu zamiast o grze myślał o nieprzepisowych zagraniach. Sędzia zauważył jak w polu karnym Błękitnych uderzył Filochę i Walburg obejrzał drugi żółty, a w konsekwencji czerwony kartonik. Pogoni przyszło więc grać w dziesiątkę. Mimo osłabienia zaczęli stwarzać zagrożenie pod bramką stargardzkiego zespołu. W 53 minucie Andrzej Tychowski strzelił głową nad poprzeczką, a dwie minuty później po rzucie rożnym, także głową i również niecelnie strzelał Paweł Skrzypek.
Pogoń została skarcona w 64 minucie. Piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Woźniak, obrońców Pogoni ubiegł Królak i ładnym strzałem głową dał stargardzianom prowadzenie. Po stracie gola uszło powietrze z zawodników szczecińskiego zespołu. A stargardzianie poczuli, że mogą wyżej wygrać ten mecz.
W ostatnich piętnastu minutach lider próbował jeszcze podjąć walkę. Ciężar gry w ataku wziął na siebie Tomasz Rydzak. Najpierw piłka po jego uderzeniu przeleciała nad poprzeczką, a po chwili jego strzał obronił bramkarz Błękitnych wybijając piłkę na rzut rożny. Po drugiej stronie boiska świetną okazję do podwyższenia prowadzenia miał Kamil Jarząbek, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gości. Pogoń w tym sezonie nie ma recepty na Błękitnych. Najpierw przegrała u siebie 2:4, a teraz w Stargardzie 0:1. Stargardzianie jako jedyni dwa razy pokonali lidera ze Szczecina.
Błękitni Stargard - Pogoń Szczecin 1:0 (0:0)
Bramka: Królak (64).
Błękitni: Kaczmarczyk - Procyk (42 Markiewicz), Greguła, Filocha (73 D. Karasiak), Jureczko, Gibas, Zdunek (82 Ł. Karasiak), Królak, Jankowski, Woźniak (76 Jarząbek), Gajda.
Pogoń: Wójcik - Tychowski, Skrzypek, Zawadzki (79 Lebedyński), Walburg, Biliński, Rydzak, Parzy (46 Skórski), Ropiejko (27 Przewoźniak), Norsesowicz (71 Dymek), Kowal.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?